Dzwoni telefon.
Tymczasem w domu zostali tylko Kirk i James, bo reszta gdzieś zniknęła.James: Kurwa. Telefon... Idę odebrać, bo spokoju nie da - James wychodzi z łóżka, odsuwając Kirka w samych gaciach. Idzie na dół. - James Hetfield, słucham - mruknął, gdy podniósł słuchawkę.
Ktoś: Dzień dobry, dzwonię w sprawie Cliffa, czy ma pan jak rozmawiać?
James zastanawia się - No, mam. Ale wie pan, jest już grubo po północy. No, ale dobra, spanie nie ucieknie. O co chodzi?
Ktoś: Stan pańskiego znajomego się pogorszył. Nie wiadomo co będzie rano.
James: Rozumiem... - czuje, że załamuje mu się głos. - Czy mógłbym teraz przyjechać?
Ktoś: Jeśli ma pan możliwość, proszę wtedy wejść do sali - w tym samym momencie serce Cliffa niemal przestaje bić i lekarz idzie go reanimować.
James: O kurwa, muszę iść - mówi sam do siebie i rozłącza się. - Kirk! Ja jadę jak coś, bo Cliff chyba zaraz umrze. Idź spać. Nie martw się, wrócę!
Zakłada czarne spodnie, białe Pumy i wychodzi z domu. Jednak, cofa się i musi wziąć kurtkę jeansową, bo było zimno. Zamyka drzwi, wsiada do auta, odpala i jedzie szybko do szpitala.
Kirk czuje, że robi mu się słabo.
- Ale, James... - gdy słyszy trzask drzwi, traci nadzieję. Wstaje z łóżka i patrzy przez okno, na odjeżdżające własne auto.Tymczasem James jedzie 150 km/h. Nie zwalnia. Jest podpity i zaspany, ale nie daruje. Nagle widzi błysk jakiegoś radiowozu i próbuje się zatrzymać. Wie co go czeka. Cudem parkuje na poboczu.
James: To pewnie ten chuj - mówi pod nosem.
Opuszcza szybę w samochodzie. Patrzy i na szczęście wzdycha z lekką ulgą, że to nie ten debil. Tym razem to jakiś długowłosy policjant, co dziwi Heta, ale i tak się boi.
James: Dobry wieczór, panie władzo, eem... Co pana tu sprowadza? - pyta.
Policjant: Przekroczenie prędkości.
James: Jak to?
Policjant: Nie ma "jak to". Chcesz po ryju dostać?
James: Nie, nie.
Policjant: No właśnie. Dobrze, poproszę dowód i prawo jazdy, raz raz.
James: Ale ja nie mam
Policjant: Jak to, kurwa, nie masz?
James: No nie mam. Wyszedłem z domu i zapomniałem. Nie kojarzy mnie pan? W ogóle? Metallica? I te sprawy? Thrash metal?
Policjant: Fakt, słucham metalu, lecz niestety nie kojarzę cię. Czasem chodzę na koncerty, prywatnie, nie służbowo, bo by mnie chyba zabili. No gdzie w mundurze no, trochę kultury.
James: No tak, tak. Przepraszam, ale ja się spieszę do szpitala, mój przyjaciel umiera.
Policjant: Hm. No dobrze, z racji tego, że grasz w zespole i że lubisz taką muzykę co ja, dostaniesz ode mnie pouczenie, a nie mandat. Co taki zdziwony? My, metalowcy, jesteśmy rodziną co nie. Mało tego, mogę wpaść na wasz koncert. Kiedy gracie?
James: Nie wiemy, na razie tylko gramy czasem po pubach jakieś covery zespołów jak Diamond Head, Venom czy The Misfits. Ale ale, niedługo będziemy wydawać album.
Policjant: To masz tu mój numer - podaje mu kartkę. - Ja ci tam napisałem i zadzwonisz jak coś się będzie działo, hm? A teraz imię, nazwisko itd. itd. muszę coś wypisać, nie mam wyjścia.
CZYTASZ
𝕸𝖊𝖙𝖆𝖑𝖑𝖎𝖈𝖆 𝕽𝕻
Humor1983 rok. Kilku kumpli grających dopiero kiełkujący thrash metal postanawia założyć zespół i grać. Okazuje się, że jeden z nich jest gejem, a potem nagle cała reszta przyznaje się do homoseksualizmu. James, Kirk, Lars, Cliff i Dave - właściwie, akcj...