Lars: No i zabrali mnie ze sobą gwarantując, że zamieszkam w lepszych warunkach niż ulica. I się zgodziłem — kręci głową z uśmiechem. — Ale nie spodziewałem się, że to tacy pozytywni ludzie.
Paul: Już przyniosłem! Mam wszystko.
Dave: Heh. I ogólnie, wiesz co Lars? Chciałem ciebie przeprosić za tamto... bo, no, jeszcze tego nie zrobiłem.
Lars: Ja już dawno wybaczyłem, nauczyłem się pokojowych rozwiązań, chociaż czasem mi się jeszcze nie udaje. Ale najważniejsze to pokój, miłość i... Seks. Tak...
Jim: Co ty taki zmieszany? No wolna miłość, no — mówi.
Dave się zaśmiał.
Paul: No tak, ale przypominam, że my to robimy bez gumek co nie. Tak na luzie.
Dave: No ta
Paul: Oj, nie przedstawiłem się, debil ze mnie. Jestem Paul — podaje dłoń dla Dave'a.
Jim: A ja jestem Jim
Dave: Miło poznać — podaje im dłoń
Jim: Ogólnie, mieliśmy tutaj wcześniej taką spoko babeczkę, ale nam spierdoliła do jakiegoś punka. Niestety. Ech.
Junior tymczasem poszedł poleżeć na kanapie i wziął jakąś gazetę.
Junior: E, a gdzie ta gazeta porno?
Jim: Co?
Junior: Ty ostatnio ją czytałeś chyba co nie? I jeszcze się kurwa spuściłeś do zdjęcia nagiej Marylin Monroe — śmieje się.
Jim: Że co, kurwa? Ja nic nie wiem.
Dave próbuje być poważny, ale wszyscy są zbyt śmieszni.
Paul: To co? Polać?
Dave: A no możesz
Paul nalewa alkohol do pięciu kieliszków. W jednym jest absynt, w drugim whiskey, w trzecim wódka, w czwartym znów whiskey i w piątym, tyle że w kuflu, piwo.
Paul: Oferujemy szeroki wybór — śmieje się.
Dave: Widzę - uśmiecha się
Jim: Junior?Junioooor?
Junior: Co?
Jim: A ty pijesz?
Junior: No idę właśnie
Przychodzi i bierze whisky, i wypija od razu za jednym łykiem.
Jim: A ty, Lars? — pyta
Lars: Nie mogę, bo idę dzisiaj gdzieś
Jim: Uuu, gdzie?
Paul: Pewnie na polowanie na śmieci — dusi się ze śmiechu. — Bo na co innego?
Lars z poważnym wyrazem twarzy — Otóż nie tym razem. Idę na grupowy seks, pozdrawiam — mówi i wychodzi.
Jim: O kurwa
Dave po chwili wziął whisky i wypił za jednym zamachem.
Paul: No i spierdoliła nasza duńska księżniczka
Dave: Też go tak nazywacie?
Jim: Ależ oczywiście, w rzeczy samej. Przecież to oczywiste, że wygląda jak baba.
Dave: Ta - śmieje się
Tymczasem Jim i Paul wyszli się przewietrzyć i w kamperze zostali tylko Junior i Dave.
Junior (Ellefson): Heh, mają te poczucie humoru. W sumie, ty też fajny się wydajesz. — Przewraca kolejną stronę w gazecie.
Dave: A, no mają i dzięki. A ogólnie, słyszałem, że na basie grasz?
Junior patrzy znad gazety na Dave'a i zastanawia się.
— Em... Tak. Tak, gram, ale tak jakoś okazjonalnie, nie mam planów, żeby zarabiać tak na życie. Na ten czas pomagam chłopakom w rzeźbieniu i sprzedajemy to ludziom. A potem... Nie wiem co będzie. Żyjemy teraźniejszością.
Dave: A to spoko. A co rzeźbicie?
Junior: W drewnie jak na razie, ale niedługo będziemy się zabierać za marmur, jeśli Paul go gdzieś ukradnie.
Dave: A to fajnie
Otwiera na prawie ostatniej stronie i widzi jakaś niezłą seksowną dupę. Czuje, że chyba się podnieci, ale nie chce żeby Dave to zobaczył, bo będzie mu dziwnie.
Junior: Ehm. Chyba już to odłożę.
Dave się kręci po kamperze.
Junior: A ty, czym się zajmujesz?
Dave: Ja? Nooo, gram w zespole razem z Larsem.
Junior: Dziwne, nie mówił mi o tym. Może nie chciał mnie nakręcać... Przepraszam za to słowo.
Dave: Nie no, nie przepraszaj
Junior: No, zawsze się jaram, kiedy dowiaduję się, że ktoś też na czymś gra.
Dave: Heh
Junior: Nie wiem, czuję się wtedy jak dziecko i to dosłownie. Teraz jakoś jestem opanowany, nie wiem dlaczego. Bo ogólnie to ty emanujesz takim spokojem. Jak serio taki hipis, no normalnie.
Dave: Ale, że ja, spokojny?
Junior: Nooo
Dave: Znaczy no dzisiaj akurat tak.
Junior: Wiesz co, jednak skądś cię kojarzę. Czy ty byłeś ostatnio na polu zbierać jakieś kwiatki? Bo chyba cię widziałem.
Dave: Emm, tak. No wiesz, jak się człowiek upije to no
Junior: Mniejsza z pijaństwem, ja pomyślałem sobie wtedy, że kuurde, to chyba jeden z nas, bo kocha naturę. W każdym razie, dziwnie się poczułem wtedy... Myślałem przez resztę dnia skąd ty do cholery się urwałeś. A tu proszę... Grasz z Larsem. Co za zbieg okoliczności.
Dave: Ta, ciekawe jeszcze przez jak długo.
Junior: Dlaczego?
Dave: A tam... Co noc się zastanawiam kiedy mnie wyrzucą na zbity pysk.
Junior: Oj... No trudno, czasem tak bywa. Jakby coś, to wtedy wiesz gdzie przyjść — wydawało się że na jego twarzy pojawił się uśmiech, a zwykle tak nie jest.
Dave: Dzięki - lekko się uśmiecha
Junior: Jeśli tylko Lars znajdzie jakieś inne lokum, to dopiero możesz, bo szczerze, trochę mnie ostatnio zaczął wkurwiać, ale ukrywam emocje i panuję nad sobą. Bo pewnie będziecie się kłócić, więc lepiej jak się "wyprowadzi" od nas.
Dave: No bywa wkurwiający, fakt. Ale zdziwiło mnie to, że mnie tutaj zaprowadził i się mną przejął. To jest dziwne.
Junior: Czasem mu coś odbije, już wiem jaki potrafi być. Jak zaćpie to jest miły jak stojący chuj. No znowu przesadziłem, uh... Te moje zboczenie.
Dave: Ta, to prawda. Ale jak jest trzeźwy to czasami umiemy się żreć jak psy.
Junior: No właśnie. A zespół powinien stanowić jedność. Chyba u was tak nie ma.
Dave: Ale też dużo razy mu pomogłem, bo no... jest jednak moim przyjacielem. No nie ma u nas jedności.
Junior: Wiesz, może łatwo mi mówić, ale jeśli nie pasuje ci towarzystwo i czujesz się w nim źle, to... Pakujesz manatki i wypierdzielasz stamtąd, niech zostaną sami ze swoimi problemami i jadem. Ja tak zrobiłem, wyprowadzając się od dziewczyny, bo miałem dość. Była toksyczna w chuj.
Dave: Współczuję. Ale wiesz co? Może i tak zrobię, ale jak wydamy album, bo jesteśmy już blisko jego ukończenia.
Junior: No dobra. To jak wydacie, to posłucham. I po wydaniu zobaczysz co dalej.
CZYTASZ
𝕸𝖊𝖙𝖆𝖑𝖑𝖎𝖈𝖆 𝕽𝕻
Umorismo1983 rok. Kilku kumpli grających dopiero kiełkujący thrash metal postanawia założyć zespół i grać. Okazuje się, że jeden z nich jest gejem, a potem nagle cała reszta przyznaje się do homoseksualizmu. James, Kirk, Lars, Cliff i Dave - właściwie, akcj...