Rozdział 30 - David Ellefson hipisem?

84 8 10
                                    

Lars: No i zabrali mnie ze sobą gwarantując, że zamieszkam w lepszych warunkach niż ulica. I się zgodziłem — kręci głową z uśmiechem. — Ale nie spodziewałem się, że to tacy pozytywni ludzie.

Paul: Już przyniosłem! Mam wszystko.

Dave: Heh. I ogólnie, wiesz co Lars? Chciałem ciebie przeprosić za tamto... bo, no, jeszcze tego nie zrobiłem.

Lars: Ja już dawno wybaczyłem, nauczyłem się pokojowych rozwiązań, chociaż czasem mi się jeszcze nie udaje. Ale najważniejsze to pokój, miłość i... Seks. Tak...

Jim: Co ty taki zmieszany? No wolna miłość, no — mówi.

Dave się zaśmiał.

Paul: No tak, ale przypominam, że my to robimy bez gumek co nie. Tak na luzie.

Dave: No ta

Paul: Oj, nie przedstawiłem się, debil ze mnie. Jestem Paul — podaje dłoń dla Dave'a.

Jim: A ja jestem Jim

Dave: Miło poznać — podaje im dłoń

Jim: Ogólnie, mieliśmy tutaj wcześniej taką spoko babeczkę, ale nam spierdoliła do jakiegoś punka. Niestety. Ech.

Junior tymczasem poszedł poleżeć na kanapie i wziął jakąś gazetę.

Junior: E, a gdzie ta gazeta porno?

Jim: Co?

Junior: Ty ostatnio ją czytałeś chyba co nie? I jeszcze się kurwa spuściłeś do zdjęcia nagiej Marylin Monroe — śmieje się.

Jim: Że co, kurwa? Ja nic nie wiem.

Dave próbuje być poważny, ale wszyscy są zbyt śmieszni.

Paul: To co? Polać?

Dave: A no możesz

Paul nalewa alkohol do pięciu kieliszków. W jednym jest absynt, w drugim whiskey, w trzecim wódka, w czwartym znów whiskey i w piątym, tyle że w kuflu, piwo.

Paul: Oferujemy szeroki wybór — śmieje się.

Dave: Widzę - uśmiecha się

Jim: Junior?Junioooor?

Junior: Co?

Jim: A ty pijesz?

Junior: No idę właśnie

Przychodzi i bierze whisky, i wypija od razu za jednym łykiem.

Jim: A ty, Lars? — pyta

Lars: Nie mogę, bo idę dzisiaj gdzieś

Jim: Uuu, gdzie?

Paul: Pewnie na polowanie na śmieci — dusi się ze śmiechu. — Bo na co innego?

Lars z poważnym wyrazem twarzy — Otóż nie tym razem. Idę na grupowy seks, pozdrawiam — mówi i wychodzi.

Jim: O kurwa

Dave po chwili wziął whisky i wypił za jednym zamachem.

Paul: No i spierdoliła nasza duńska księżniczka

Dave: Też go tak nazywacie?

Jim: Ależ oczywiście, w rzeczy samej. Przecież to oczywiste, że wygląda jak baba.

Dave: Ta - śmieje się

Tymczasem Jim i Paul wyszli się przewietrzyć i w kamperze zostali tylko Junior i Dave.

Junior (Ellefson): Heh, mają te poczucie humoru. W sumie, ty też fajny się wydajesz. — Przewraca kolejną stronę w gazecie.

Dave: A, no mają i dzięki. A ogólnie, słyszałem, że na basie grasz?

Junior patrzy znad gazety na Dave'a i zastanawia się.

— Em... Tak. Tak, gram, ale tak jakoś okazjonalnie, nie mam planów, żeby zarabiać tak na życie. Na ten czas pomagam chłopakom w rzeźbieniu i sprzedajemy to ludziom. A potem... Nie wiem co będzie. Żyjemy teraźniejszością.

Dave: A to spoko. A co rzeźbicie?

Junior: W drewnie jak na razie, ale niedługo będziemy się zabierać za marmur, jeśli Paul go gdzieś ukradnie.

Dave: A to fajnie

Otwiera na prawie ostatniej stronie i widzi jakaś niezłą seksowną dupę. Czuje, że chyba się podnieci, ale nie chce żeby Dave to zobaczył, bo będzie mu dziwnie.

Junior: Ehm. Chyba już to odłożę.

Dave się kręci po kamperze.

Junior: A ty, czym się zajmujesz?

Dave: Ja? Nooo, gram w zespole razem z Larsem.

Junior: Dziwne, nie mówił mi o tym. Może nie chciał mnie nakręcać... Przepraszam za to słowo.

Dave: Nie no, nie przepraszaj

Junior: No, zawsze się jaram, kiedy dowiaduję się, że ktoś też na czymś gra.

Dave: Heh

Junior: Nie wiem, czuję się wtedy jak dziecko i to dosłownie. Teraz jakoś jestem opanowany, nie wiem dlaczego. Bo ogólnie to ty emanujesz takim spokojem. Jak serio taki hipis, no normalnie.

Dave: Ale, że ja, spokojny?

Junior: Nooo

Dave: Znaczy no dzisiaj akurat tak.

Junior: Wiesz co, jednak skądś cię kojarzę. Czy ty byłeś ostatnio na polu zbierać jakieś kwiatki? Bo chyba cię widziałem.

Dave: Emm, tak. No wiesz, jak się człowiek upije to no

Junior: Mniejsza z pijaństwem, ja pomyślałem sobie wtedy, że kuurde, to chyba jeden z nas, bo kocha naturę. W każdym razie, dziwnie się poczułem wtedy... Myślałem przez resztę dnia skąd ty do cholery się urwałeś. A tu proszę... Grasz z Larsem. Co za zbieg okoliczności.

Dave: Ta, ciekawe jeszcze przez jak długo.

Junior: Dlaczego?

Dave: A tam... Co noc się zastanawiam kiedy mnie wyrzucą na zbity pysk.

Junior: Oj... No trudno, czasem tak bywa. Jakby coś, to wtedy wiesz gdzie przyjść — wydawało się że na jego twarzy pojawił się uśmiech, a zwykle tak nie jest.

Dave: Dzięki - lekko się uśmiecha

Junior: Jeśli tylko Lars znajdzie jakieś inne lokum, to dopiero możesz, bo szczerze, trochę mnie ostatnio zaczął wkurwiać, ale ukrywam emocje i panuję nad sobą. Bo pewnie będziecie się kłócić, więc lepiej jak się  "wyprowadzi" od nas.

Dave: No bywa wkurwiający, fakt. Ale zdziwiło mnie to, że mnie tutaj zaprowadził i się mną przejął. To jest dziwne.

Junior: Czasem mu coś odbije, już wiem jaki potrafi być. Jak zaćpie to jest miły jak stojący chuj. No znowu przesadziłem, uh... Te moje zboczenie.

Dave: Ta, to prawda. Ale jak jest trzeźwy to czasami umiemy się żreć jak psy.

Junior: No właśnie. A zespół powinien stanowić jedność. Chyba u was tak nie ma.

Dave: Ale też dużo razy mu pomogłem, bo no... jest jednak moim przyjacielem. No nie ma u nas jedności.

Junior: Wiesz, może łatwo mi mówić, ale jeśli nie pasuje ci towarzystwo i czujesz się w nim źle, to... Pakujesz manatki i wypierdzielasz stamtąd, niech zostaną sami ze swoimi problemami i jadem. Ja tak zrobiłem, wyprowadzając się od dziewczyny, bo miałem dość. Była toksyczna w chuj.

Dave: Współczuję. Ale wiesz co? Może i tak zrobię, ale jak wydamy album, bo jesteśmy już blisko jego ukończenia.

Junior: No dobra. To jak wydacie, to posłucham. I po wydaniu zobaczysz co dalej.

𝕸𝖊𝖙𝖆𝖑𝖑𝖎𝖈𝖆 𝕽𝕻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz