Rozdział 21 - "Jestem słaby we wszystkim"

119 10 14
                                    

- Mmmm, miało być trochę wolniej - mruczy James - ale wiem, że ty nie dasz rady się przede mną powstrzymać na dłużej. Mam rację? - pyta i przesuwa językiem po szyi Kirka.

Kirk: Ah... Masz rację, całkowitą - jęczy i ma cichą nadzieję, że James zaraz naprawdę sprawi, że nie wstanie z łóżka. Był ciekaw tego, co zrobi z nim Het.

James tymczasem ściąga swoje spodnie, pozostając w bokserkach. Wie, że wzrok Kirka wędruje tylko w jedno miejsce, przez co lekko się wstydzi, lecz nie daje tego poznać po sobie. Chce doprowadzić Kirkusia do granic możliwości, do ostatniej kropli spermy, więc musi się postarać. Kirk patrzy na rozbierającego się Jamesa. Gdy ten zostaje tylko w bokserkach, zaczyna obserwować jego krocze, które w tym wypadku bardzo się odznaczało na granatowym materiale jego bielizny.

James: To... Od czego zaczniemy? - szepcze wprost do ucha Kirka.

Kirk: Zależy, jakie masz możliwości skarbie. - Kirk łapie go za krocze i tylko przez moment go tam dotyka, nie chcąc pozwolić mu dojść. Mimo, że to Het miał dominować, Kirk również postanowił zabawić się jego kosztem.

James: Jak na razie pozwolę ci, żebyś się mną zabawił. Później zobaczymy co dalej - uśmiecha się jak zbok.

Hammett odwzajemnia uśmiech i przygryza dolną wargę, po czym ją oblizuje. Schyla się i kilkukrotnie przejeżdża językiem po wypukłości w materiale, by dać Jamesowi choć trochę rozkoszy. Nie chce jednak przesadzić, by James trochę się pomęczył, może nawet poprosił o więcej. Po prostu chciał słuchać jego pociągającego głosu. Już samo to sprawiało, że robiło mu się gorąco. James jęknął, gdy poczuł język Kirka na swoim kroczu i odchylił głowę do tyłu.

James: Oh... Tak mi dobrze. Proszę o więcej.

James wypowiada te słowa zupełnie, jak na życzenie Kirka. Gitarzysta powtarza tę czynność jeszcze kilkukrotnie, po czym pozbawia Jamesa bielizny. Gdy Kirk widzi go zupełnie nagiego, trochę się wstydzi, ale w końcu postanawia działać i, by nie przechodzić od razu do sedna, zaczyna całować Heta po całym ciele, póki ten nie będzie miał dość i podejmie jakieś działania.
James wyjęczał imię Hammett'a i od samego całowania czuł, że nie wytrzyma.

Kirk: Smakujesz wspaniale - wymruczał i położył dłoń na jego biodrze, sugestywnie przesuwając ją nieco w tył. Nie mógł się już doczekać kolejnego ruchu Heta.

James: Chcę już być w tobie - prosi.

Nie chce już dłużej czekać, ale uświadomił sobie, że nie ma lubrykantu. Kirk widzi zmieszanie Jamesa i domyśla się, o co chodzi. Nie chcąc czekać bierze jego penisa do ust i przy okazji sprawiania Jamesowi przyjemności, bierze go jak najgłębiej.

- Mmmm, masz głębokie gardło, Kirk - uśmiecha się Het.

Kirk z wiadomych przyczyn nie odpowiada, ale po chwili podnosi się.

- To chyba dobrze... - odzywa się niepewnie.

James: No tak. Kontynuuj. A później ja zabiorę się za ciebie - mówi oschłym głosem, żeby trochę dominować.

- D-dobrze. - Kirkowi coraz bardziej się to podobało, choć czuł, że u Jamesa nie jest to naturalne. Mimo wszystko, jego postawa była dla Hammetta onieśmielająca, wzbudzała w nim duży respeki, więc bez wahania wykonał polecenie Jamesa i ponownie się pochylił, by członek wokalisty z powrotem trafił do jego ust.

James: Gdybyś mógł tak połaskotać mnie przy samym żołędziu? Na górze, mmm - pyta cholernie podniecony do granic możliwości.

Kirk wykonuje polecenie Heta. Zatacza językiem okręgi w górnej części jego członka, przy okazji co jakiś czas obdarowywując go pocałunkami.

- Oh, tak - mruczy James, ciesząc się że Kirk wie o co mu chodzi. Czuje, że niedługo dojdzie, jego serce gwałtownie przyspiesza, Het drży z podniecenia. Jęczy na cały pokój, nagle dochodząc Kirkowi w buzi, jest rozpalony, widać to po jego twarzy. Myślał, że skończył, ale znów zaczął dochodzić, drugi raz.
Rumieniec na jego policzkach jest przeuroczy dla Kirka.

Kirk przez moment krztusi się spermą Heta, jednakże, po chwili udaje mu się połknąć wszystko, z wyjątkiem kilku kropel, które splamiły pościel.

James: Smakowało? - pyta z uśmiechem zboka.

Kirk: Twoja zawsze - uśmiecha się i przysuwa się do Jamesa, chcąc podzielić się tym smakiem, całując go namiętnie.

James: - Mm, no to teraz ja trochę się poznęcam. Tylko odetchnę przez chwilę, bo to był mocny orgazm - myśli nad tym co zrobić, bo teraz on miał dominować nad Kirkiem. - Szkoda, że nie mam tego krzesła tutaj... - mówi ze smutkiem. - Wtedy bym cię zniewolił i pieścił prądem - oblizuje wargi. Dotyka Kirka poniżej lędźwi i maca jego krocze. Ma ochotę od razu ściągnąć z niego spodnie, bo czuje, jak członek Kirka twardnieje pod jego dłonią.

James: Mmm, oh, Kirk, chcę sprawić, że to będzie twój najlepszy orgazm, wiesz?

Kirk: Takie tylko ze mną, skarbie - szarpie go za włosy, mimo, że to James miał dominować.
Był pewien, że jego nieposłuszeństwo zmusi Heta do przemocy, co poniekąd było jego celem.

James: Oj, nieładnie Kirk. To ja miałem dominować.

Kirk: Wiem, a ja właśnie dałem ci ku temu możliwość. - Mówiąc to, Kirk zaczął masować krocze Jamesa, dosyć sowoli i ze swego rodzaju nieśmiałością.

Chciał nieco naprowadzić Jamesa na to, czego oczekiwał, bowiem wiedział, że Het nie do końca czuł się pewnie w swojej roli.

James: Wiesz, drugi raz nie dam rady.... I w ogóle, myślę, że ja się nie nadaję... - mówi zasmucony. - Moje oczekiwania były inne, ale nie umiem taki być na siłę.

Kirk: Spokojnie, Jamie, nic na siłę. - Całuje wokalistę w czoło. - Do niczego zmusić cię nie mogę i jedyne, co mogę ci powiedzieć - zastanawia się chwilę - to to, że na tym zdjęciu wyglądasz cholernie seksownie, ale nie musisz udawać kogoś, kim nie jesteś. To da się wyczuć, skarbie.

James: Ech. Nie jestem dobry w seksie, wiem o tym - narzeka. - I domyśliłem się, że wyczujesz, bo nie mam do tego charakteru. Tak mi źle... - patrzy w ciemne oczy Kirka. - No i... Naprawdę uważasz, że aż tak seksownie wyglądam na tym zdjęciu? - dziwi się. - Przez to wszystko odechciało mi się... Przepraszam. Chyba pójdę spać, a ty dokończysz sam... No... Ja nie mogę - posmutniał i zaczął się ubierać.

Kirk: James, usiądź na moment - mówi i łapie go za rękę. - Nie można o kimś powiedzieć, że nie jest dobry w łóżku, bo to kwestia indywidualna, zależna od preferencji. Dla mnie jesteś wspaniały, a co do zdjęcia... Dwa razy doszedłem, patrząc na nie, a to chyba coś znaczy... A i jeszcze coś... - zarumienił się mocno. - Przepraszam za to podglądanie cię w łazience... Nie powinienem tak.

- Nie musisz przepraszać, każdemu się zdarza - mówi James - no, ja wiem, że nie powinienem tak mówić, że się nie nadaję, ale ja... Em... Jakby to ująć. Zrywałem z laskami, bo mnie wyśmiewały właśnie przez seks i przez małego... Mam kompleksy.

Czuje, że ta rozmowa nie ma sensu i wychodzi. Spotyka Cliffa.

Cliff: Ej, James. Czemu taki jesteś dzisiaj?

James: Jaki? - pyta.

Cliff: Smutny.

James patrzy w podłogę i potem na Cliffa.

Het: Nie wiem, coś mnie dopadło. Jestem słaby.

Cliff: W czym?

James: We wszystkim - odpowiada ponuro.

Tymczasem Kirk patrzy w milczeniu na drzwi, którymi przed chwilą wyszedł James. Nie wiedzieć czemu, czuł do sie ie ogromny żal, czuł się winny smutku Heta. Ostatecznie zerknął jeszcze raz do albumy. Jedno z kilku zdjęć przedstawiała małego Jamesa, bawiącego się gdzieś na trawniku. Był taki uśmiechnięty i beztroski... Łza smutku spłynęła po policzku gitarzysty i przesiąknęła papier jednej ze stron albumu, który Kirk po chwili zamknął.

James tymczasem będąc w swoim pokoju, leżał w łóżku trzymając w dłoni piwsko.

𝕸𝖊𝖙𝖆𝖑𝖑𝖎𝖈𝖆 𝕽𝕻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz