Cliff: — O kurwa, Kirk, coś ty zrobił?! Ja pierdolę. Przecież on się wyjebie...
Tymczasem w szpitalu:
James leży i jęczy z bólu.
— Kirk, brakuje mi ciebie — mamrocze jak w gorączce.Kirk wchodzi do szpitala i próbuje przypomnieć sobie numer pokoju Jamesa. Gdy mu się to udaje, bez większego problemu odnajduje drzwi z numerkiem 23. Wchodzi po cichutku do środka i czeka na reakcję ukochanego.
— Kirk. Wywołałem cię? — mówi James cichym głosem.
Czuje, że znowu serce mu przyspieszyło, pomimo wcześniejszego wkurwienia na Kirka za morfinę.
— Co...? — pyta zdziwiony, patrząc na blondyna, którego wargę ponownie zszyto.
— Myślałem o tobie i wyszeptałem... Wyszeptałem przed chwilą twoje imię. No i jesteś — jęczy James z bólu.
— Jestem przy tobie, Jamie — Kirk podchodzi i głaszcze wokalistę po policzku.
— Oh, Kirk. Ja wiem, że byłem wściekły na ciebie, że zaćpałeś. Wiem. Ale... Każdy popełnia błędy — mówi Het.
Na jego policzkach widać lekkie rumieńce, pomimo słabości.Kirk był wzruszony jego słowami.
— James... Przepraszam cię za to... To był mój pomysł... Zachowałem się jak ostatni chuj, że tak cię strzywdziłem... Wybaczysz mi to kiedyś...?
— Tak. Wybaczę — mruczy James.
Podnosi dłoń i bierze Kirka za rękę.Wyczuwa jego puls.
Kirk się rumieni i patrzy na Jamesa. Powoli, budując napięcie, zbliża się do jego ucha.— Gdybym mógł, to bym cię teraz pocałował — szepcze.
— Mm, bardzo bym chciał — James próbuje się uśmiechnąć, lecz boli go warga.
Nie chcąc rezygnować z tej cudownej czynności, klęka przy łóżku i zaczyna obdarowywać szyję Jamesa wieloma pocałunkami, gdzieniegdzie zostawiając niewyraźne zaczerwienienia i malinki.
— Nie chciałbym, żeby cię bolało, ale spokojnie skarbie, jeszcze tylko trochę.
— No wiem, ale zanim mi to przejdzie, to pewnie Lars zdąży cię przepieprzyć.
Nigdy bym nie pomyślał, że tak mnie zleje — mówi Het.Kirk: — Ja też nie... Mam do niego żal, kochany...
James posmutniał. Ale spodobało mu się to jak Kirk go całował.
— James, nie chcę, żebyś cierpiał... Za bardzo cię kocham — Kirk chwyta Jamesa za rękę, a jego serce przyspiesza.
— Ja... J... Em... — nie było mu łatwo mówić o uczuciach. — Ja... Też cię... Cię kocham.
James czuje, że serce mu spieprzy.
Kirk wie, że Jamesowi trudno jest się przełamać, dlatego był z niego szczerze dumny. Cmoknął Heta w policzek i ponownie usiadł na stołku obok łóżka.
Twarz Jamesa oblewa rumieniec.
— Wiesz, twoje wargi są tak miękkie i dodają mi sił — mówi Het, patrząc Kirkowi w oczy. Widzi, że tamten martwi się, obserwując jego twarz.
Kirkowi zaczynają drżeć dłonie i wargi. Najchętniej pocałowałby teraz Jamesa, ale szwy na wardze mu to uniemożliwiają, nie chciałby, żeby Jamie poczuł przez niego ból. Juz i tak zdecydowanie na za dużo sobie pozwolił, gdy sięgnął po strzykawkę morfiny.
— Kirkuś, co Ci jest? — pyta James.
Obserwuje, jak dłonie gitarzysty drżą. Zmartwiony łapie go za jedną i złącza ze swoją dłonią. Ma jednak słaby uścisk, bo wciąż brak mu sił. Najchętniej wyjął by ten przeklęty wenflon i odpiął się od kardiomonitora, żeby już nie leżeć w tym szpitalu.
— Ja... Ja tylko... Jestem szczęśliwy, że cię widzę. Jak ty się w ogole czujesz?
James wyczuwa w głosie Kirka, że nie powiedział prawdy. Pomija ten fakt i nie drąży jednak tematu.
James: — Dobrze, myślę, że wypiszą mnie niedługo — przyznaje. — Ale najgorzej czuję się w nocy. Taki samotny... Przytulam się do poduszki — mówi smutny, ze łzami w oczach.
— Już niedługo, skarbie. Muszę jednak przyznać, że to naprawdę urocze. — uśmiecha się. Wyobraża sobie, jak James niewinnie wygląda, kiedy śpi i przytula poduszkę, trzymając ją swoimi ślicznymi dłońmi. — Jamie, dlaczego ty płaczesz...?
James: — Jestem taką kluską w środku, ja pierdolę, czasem mam dosyć. Chcę. Być. Twardy — mówi z żalem i wyje.
— To słodkie, emocje są ważne — Kirk głaszcze go po policzku, ocierając łzy.
James widząc co robi Kirk, dotyka jego dłoni. Serce mu podskakuje.
— Może i słodkie... Ech. Chcę być taki jak na scenie, taki na codzień, no wiesz. Lew. Bez emocji — narzeka Het.
Powstrzymuje kolejny wybuch płaczu i próbuje się pozbierać. Coś go trapi. Sam do końca nie wie co. Jakieś demony przeszłości... Co jeśli to te konserwatywne poglądy? Że nie może być z Kirkiem, bo nie jest gejem, tylko sobie ubzdurał?
Wszystko mu się pierdoliło w głowie.— James, jesteś cudowny taki, jaki jesteś. Emocje są wspaniałe, a gdybyś ich nie miał, to nie mógłbym patrzeć na to, jak się uśmiechasz. Nie zapominaj, że podniecenie, to w pewnym stopniu również emocja — szepcze, delikatnie muskając wargami płatek jego ucha.
Hetfield już ma zboczone myśli.
— Proszę cię, tylko nie tutaj... — mówi ostrożnym tonem. — Zobaczą nas — dodaje. — Nie chcę publicznie się pieprzyć.
Przypomina sobie, że przecież ma bolesne krocze
— A nie, co ja gadam, przecież nie... Chociaż, nie wiadomo.Rumieni się. Odwzajemniając taki gest, dotyka uda Kirka i przesuwa dłoń w dół.
— James... — mruczy Kirk, czując na swoim ciele jego dotyk. Sam obraz Jamesa w takiej chwili jest podniecający. Czuje, że traci zmysły, gdy tylko Het go dotyka. — Nie będę miał jak odwzajemnić tej przyjemności... — wzdycha, z niemałym poczuciem winy.
— Też nad tym ubolewam — przyznaje James. Kładzie dłoń na jego kroczu, ze zboczonym uśmiechem.
— James... — wzdycha i odchyla głowę do tyłu, czując niesamowitą przyjemność odczuwaną dzięki dłoniom frontmana.
— Kirkuś, jak myślisz, czy powinienem się teraz opamiętać? — pyta James. — Bo wiadomo do czego zmierzamy... — szepcze.
CZYTASZ
𝕸𝖊𝖙𝖆𝖑𝖑𝖎𝖈𝖆 𝕽𝕻
Humor1983 rok. Kilku kumpli grających dopiero kiełkujący thrash metal postanawia założyć zespół i grać. Okazuje się, że jeden z nich jest gejem, a potem nagle cała reszta przyznaje się do homoseksualizmu. James, Kirk, Lars, Cliff i Dave - właściwie, akcj...