Podróż była długa i nudna. No może oprócz tego że skoro moje skrzydła są błękitne to mam być żona księcia. Stara ropucha nie powiedziała nic więcej ta temat tego w jaki sposób ma się to odbyć. Siedziałam na tylnym siedzeniu i się nudziłam. Nawet rozmowa tej dwójki była nudna.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmił mężczyzna.
- I co teraz? - pytanie niezbyt kreatywne, ale jednak.
- Pójdziesz ustawić się w kolejce-doprawdy jakbym była głupia, a przynajmniej jej ton na to wskazuje.
- Po co?
- Sprawdzą twoje skrzydła czy są prawdziwe czy sztuczne, wszczepione lub pomalowane albo co jeszcze wymyśliły desperatki które chcą korony. - Idiotyzm. Wysiadłam i ruszyłam do kolejki rozwrzeszczanych dziewczyn ciągnąc za sobą walizkę.
- O jeszcze jedna. Jaka brzydka.
- Mam o wiele większe szanse na zostanie królową niż ona.
- Idiotki - warknęłam i założyłam słuchawki puszczają głośno muzykę, żeby nie słyszeć tej paplaniny. Stałam tak przez pół godziny powoli przesuwają się do przodu.
- Czego tu szukasz? - męski głos niezbyt przyjemny.
- Stoję w tej idiotycznej kolejce nie widać? - warknęłam odwracając się w stronę idioty, który najwidoczniej nie miał ochoty żebym tu była.
- Widać ale po co?
- Bo głupi książę zażyczył sobie, żeby jego przyszła żona miała niebieskie skrzydła. Totalna głupota moim zdaniem.
- Ach... Czyli nie wiesz jak wygląda książę? - zapytał ostrożnie.
- Nie mam pojęcia jak wygląda cała rodzina królewska, a co? Przeszkadza ci to? - determinacje było w moim głosie słychać bardziej niż chciałam.
- Nie - odparł pospiesznie - Czyli masz niebieskie skrzydła?
- Tak, nie wiem po co jest ten głupi zwyczaj.
- Ja też. Wszystkie dziewczyny co tu były do tej pory miały skrzydła różnych kolorów, a specjalnie malują je na niebiesko. Głupota.- uśmiechnęłam się do niego. Rozejrzałam się wokół i dostrzegłam, że dziewczyny co chwile poprawiają swoje skrzydła.Czemu do jasnej cholery te idiotki tu przyszły? Przecież odrazy widać że te ich skrzydła to sztuczne i nie dorobione. Powróciłam wzrokiem do chłopaka.
- Musisz tu stać? - spytał nagle miłym tonem rozglądając się po placu.
- Tak, chyba znasz prawo?- kiwnął głową - No właśnie, jeśli ktoś mnie złapie poza tą durną kolejką będę mieć kłopoty a to jest ostatnia rzecz jakiej chce- i tak mam ich wystarczająco.
- Kurczę, a miałem nadzieje, że pokaże tobie teren wokół pałacu.- Nawet się nie przedstawił a już chce zabierać mnie na przechadzki. Czemu wszyscy faceci myślą że mogą przebierać w kobietach jak w skarpetkach?
- Faktycznie szkoda, ładnie tu. Może później? - neutralna odpowiedź mam nadzieje że to go spławi tak jak większość.Nawet jak zrezygnuje to kiedy,mam nadzieje że nigdy, będę tu mieszkać
- Fajnie to do zobaczenia i będziesz musiała pokazać mi swoje skrzydła, dobrze? - kiwnęłam głową lekko zaszokowana - Teraz muszę iść. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia- pomachałam mu na pożegnanie. Patrzyłam się oszołomiona za nim moja nadzieja najwidoczniej dała mi po dupie, ale to nie rzuca się za bardzo w oczy. Kolejka dalej przesuwała się do przodu w żółwim tempie. Ciekawe ile będę musiała jeszcze stać?
- Ty za chwile wchodzisz. Przepuścisz mnie?
- Nie, nie przepuszczę i możecie się już zwijać do domu- co za idiotki za mną jeszcze zebrała się kolejka do samej bramy.
- Nie bądź taka pewna że przejdziesz...- zaczęła wydzierać japę.
- Teraz ty - mężczyzna wskazał na mnie przerywając tamtej kretynce, dzięki ci mój wybawicielu - Idziesz za mną - zanim skończył, już ruszył do przodu. Poszłam posłusznie za nim.
W wejściu do sali, w której sprawdzali autentyczności skrzydeł przeszukali mnie przed tym jak weszłam do środka.
- Możesz wejść- wskazał drzwi mój przewodnik. Weszłam do środka i rozejrzałam się po wnętrzu pokoju. Były tu trzy osoby. Jedna stara kobieta i dwóch mężczyzn. Pokój był skąpany w blasku światła słonecznego które wpadało przez ogromne okno.
- O matko, kolejna, ciekawe ile jeszcze? Głupi młodszy brat. Musiał wybrać akurat niebieski. A na dodatek zwiał i teraz pewnie jest zadowolony z siebie- to nie była zbyt pochlebna recenzja jego brata. Czemu w ogóle mam ujawniać skrzydła? Mam wrażenie że los płata mi figle.
- Dzień dobry...-zaczęłam zanim mi przerwano
- Pokaż skrzydła i ... -dla zamknięcia mu gęby szybko ujawniam moje skrzydła które był od dziś ukryte pod osłoną. Zaniemówił i bardzo dobrze. Ciekawe ile potrwa jego i reszty zaskoczenie?Mają zabawne miny, szczęka księcia dotyka podłogi a stara dama zachowuje się jak ryba bez wody, zamyka i otwiera usta na zmianę. zabawne, najlepiej trzyma się drugi z mężczyzn u niego tylko oczy wychodzą z oczodołów. Po dłuższej chwili milczenia głos zabrał zdumiony książę - Cudowne, nie było niebieskich skrzydeł od lat. Odwołajcie poszukiwania- nakazał mężczyźnie i kobiecie którzy wyszli pospiesznie z sali z zadowolonymi minami.
- Szkoda, że mi do głowy nie przyszło, żeby wybrać niebieskie skrzydła. No cóż teraz już za późno-niby co to ma znaczyć- Ale z moim bratem będziesz miała trudna się spotkać. I bym jeszcze chciał skontaktować z twoimi rodzicami - mówił to raczej do siebie niż do mnie dalszych słów nie usłyszałam.
- Nie mam rodziców i czy jestem już wolna? - spytałam go. Może to niezbyt kulturalne, ale mało mnie to obchodziło.
- Jak to nie masz rodziców? Jesteś sierotą? - jego mina mówiła, że nigdy nie spotkał osoby bez rodziny. No tak, to książę, obraca się w bogatym towarzystwie. Ja musiałam ciężko pracować, żeby mieć za co żyć. Ojciec Los oraz Matka Przeznaczenie postanowili płatać figle z nudów a ja miałam pech by być ich zabawką. O ironio!
- Normalnie, mogę iść? - nie mam zamiaru się tłumaczyć. Ech...
- Tak - kiwnął głową, zapominając o moim istnieniu. Zwykły zadufany w sobie palant. Wyszłam z sali i ruszyłam na dwór. Z zewnątrz było słychać oburzone głosy. Te idiotki dowiedziały się, że już znaleziono dziewczynę o niebieskich skrzydłach.
- Jak to, że już macie przyszłą żonę księcia?
- Już tu idzie. Oto Dalia- kobieta wskazała na mnie. Była wyraźnie zadowolona. Ciekawe skąd zna moje imię.
- Cześć i Nara- odpowiedziałam witając się i od razu żegnając. Ruszyłam w stronę miasta. Muszę przecież gdzieś spać. Mam nadzieję, że znajdzie się jakaś inna dziewczyna o niebieskich skrzydłach. Jeszcze nie zdawałam sobie sprawy w jakie bagno się wpakowałam.
Nie wiem czy ktoś to czyta ale zmiany publikuje, mam nadzieje że kolejny rozdział pojawi się już niedługo.