Stoję na początku ścierzki która prowadzi do polany. Nikt nie może mi towarzyszyć. Tak bardzo bym chciała żeby był tu Will albo tata. Nie wiem co mnie tam czeka. Boje się bardzo. Ale muszę ruszać, iść przed siebie aż na spotkanie z nieznanym. Moje kroki słychać w ciszy która mnie otacza. Pochodnie za mną gasną a przedemna się zapalają. Suknia która mam na sobie ciągnie się po ziemi. Szłam po woli zastanawiając się co robi teraz Will. Doszłam do polany tu już nie było pochodni. Polanę oświetlał tylko blask księżyca. Po chwili dostrzegłam na środku polany unoszącą się księgę. Podeszłam do niej powoli i nieufnie. Gdy tylko się zbliżyłam księga się otworzyła. Popatrzyłam na nią strony były puste. Obok zauważyłam ruch, spojrzałam w tamtą stronę. W moją stronę szła a raczej unaśla się kobieta. Białe włosy i bardzo zwiewna suknia.
- Witaj, Dalio. Jestem tu dlatego żeby wyjaśnić tobie co masz zrobić. Nad księga jest pióro. Weź je i zapisz swoje imię. Potem zacznij czytać na głos. Do zobaczenia o świcie.
Odeszła może raczej powinnam powiedzieć zniknęła? Popatrzyłm znów na księgę i dostrzegłam pióro. Złapałam je i napisałam.Dalia. Strony zaczęły się wypełniać słowami. Wachałam się chwile ale zaczełam czytać.
Dziewiętnaście lat temu urodziła się mała księżniczka o niezwykłych skrzydłach które miały kolor niebieski. Król i królowa byli szczęśliwi ale też zaniepokojeni....Cdn.
Witam ponownie wiem że szkoły ale jakoś wena wróciła. Mam nadzieje ze rozdział się podoba. Wiem ze nie sprawdzany ale po prostu muszę wstawić. Sorki że taki krótki. Mam nadziej że moja beta mnie nie zabije.