Rozdział 17

117 20 2
                                    

Obudziłam się w ramionach Willa. Czułam się bezpiecznie do chwili kiedy przypomiałam sobie że nie jestem ani w hotelu czy domku nad jeziorem. Mam ojca, zastane koronowana ale najważniejsze jest to że przy moim boku jest nadal Will. Odwruciłam się w jego strone. Lekko rozchylone wargi aż prosiły się o dotyk. Wiem że nie powinnam lecz nie potrafiłam się powstrzynać. Musnełam delikatnie jego usta swoimi. Will otworzył oczy i popatrzył na mnie. Na jego cudownie miękich ustach pojawił się uśmiech. Tym razem to in mnie pocałował. Rozkaszowałam się dotykiem jego ust na swoich. Całował mnie niepewnie odwzajemiłam przez co stał się pewniejszy. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Absolutnie nie interesowało nas otoczenie. W chwili kiedy Will chciał pogłębić pocałunek ktoś wtargnoł do pokoju chciałam się odsunąć ale Will przyciągnoł mnie jeszcze bardziej do siebie.
- Co tu się wyrabia? Williamie możesz mi to wytłumaczyć? - Felicja jak ja jej nie znasze.
- Nie mam powodu żebym ja czy Dalia - cmoknoł mnie w usta - tłumaczyli się tobie. A teraz opuści to pomieszczenie!- warknoł wyrażnie zły.
- Miałam powiedzeć że za godzine jest przymiarka sukni na koronacje.
Powiedziała i wyszła zostawiając nas samych. Odetchnełam z ulgą i wtuliłam twarz w klatkę pierśową Willa. Który zaczoł się śmiać. No po prostu idiota.
- No i z czego się śmiejesz?- uderzył go w ramie wydostałam się z jego obięć i poszłam się ubrać. W mojej garderobie jak sie okazało były same sukienki. Przeklełam w myślach i wybrałam lewandową i delikatnym dekoldem do tego oczywiście szpilki bo kto by mógł przypuszczać żeby w mojej szafie znalazły się baletki. Pogadam o tym z ojcem. Bo z Felicją nie mam zamiaru. Czy ta baba musi być moją ciotką? Wyszłam z garderoby i udałam się do łaźenki załatwiłam wszystkie potrzeby i wruciłam do pokoju. Will stał w czarnych spodniach i białym t-shirt. Wyglądał w tym bardzo seksownie. Od razu skarciłam się z to w myślach. Przyjrzał mi się i uśmiechnoł z zadowoleniem. Wywruciłam na to oczami. Śmieją się podszedł do mnie powoli i obioł mnie w pasie.
- A tak wogóle to czemu rano mnie pocałowałaś? - przyglądał mi się a ja jemu.
- Sama nie wiem. Maże wyglądałeś tak słodko że nie potrafiłam się powstrzymać - zastanawiałam się nad tym co kierowałi mną w tamtej chwili. Co do tego nie jestem pewna ale na pewno nie żałuje. Uśmiechnełam się do niego. Przytulając go do siebie mocniej. Potrzebowałam czyjejś bliskości a Will wydawał się odpowiednią osobą. W jego ramionach po raz kolejny tego dnia czułam się bezpiecznie. Świadomości że moge mu ufać dodaje mi siły, której teraz najbardziej potrzebuje.
- Dalia, wiesz ja bym mógł dalej tak stać i się do ciebie przytulać ale mamy dużo spraw do załatwienia. Zaczynając od twojej sukni na ceremonnie a konicząc na pokazaniu tobie miejsca koronacji. Trzeba iść- wyszeptał do mojego ucha. Powoli pokiwałam głową ale żadne z nas sie nie ruszało. Uśmiechnełam sie na to pod nasem. Postałam jeszcze chwile w jego obięciach, odsunełam się wreszcie złapałam jego dłoni i pociągnełam do wyjścia z pokoju. Will szybko zaprowadził mnie do pomieszczenia gdzie w każdym możliwym miejscu stały manrkiny a na nich przepiękne suknie.
- Przyjde po ciebie za godzinę - oznajmił i wyszedł nawet nie zdąrzyłam o nic zapytać. Ja go kiedyś uduszę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu jest bardzo duże wszędzie suknie. No i co ja teraz mam zrabić. Jęknełam niezadowolona.
- Ojej to ty jesteś księżniczka Dalia? - piskliwy głos rozległ się po mojej prawej. Dziewczyna miała na sobie suknie w kwiecistw wzory i okulary na nosie, które mogły w każdej chwili spaści. Pokiwałam niepewnie głową w odpowiedzi na jej pytanie - Ale super! - krzykneła podekscytowana - Naprawde jesteś piękna. Mam dla ciebie idealną suknie.
Pociągneła mnie za ręke w głąb pomieszczenia. Okazało się jeszcze większe niż przypuszczałam. Przygłądałam się każdej mijanej sukni. Wszystkie były cudowne. Zachwycałam się każdą. Dzieczyna zatrzymała się przed zasłoniętym manekinem.
Odwrucona do mnie twarzą zauważyłam że powstrzymuje się żeby nie skakać z radości.
- Tak wogóle to jestem Natali a to twoja suknia! - teraz już piszczała.
- Miło po... - i zauważyłam to cudo.

Ludzie! Mam nadzieje że mi wybaczycie tak długą nieobecności. Piszcie co sądzicie o nowym rozdziale. Chcecie coś dodać? A może jakieś pytania? Ja naprawdę was przepraszam. Wybaczcie.

Błękit SkrzydełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz