Rozdział 12

227 30 6
                                    

W ramionach Willa czułam się bezpieczna. Kiedy oni przeszli byłam bardzo zdenerwowana i zaskoczona. Wreszcie poznałam tego księcia idiotę. Jak sobie poszli na nic nie miałam siły osunełam się po zamkniętych drzwiach. Will od razu po tym zajoł się mną. Teraz siedzę na jego kolanach i moje nerw powoli wracają do normy. Przez tak krótki czas tyle razu się zdenerwowałam.
- Wszystko w porządku? - Will jak ja dobrze czułam się w jego towarzystwie.
- Tak, teraz już tak- wtulił się w niego jeszcze bardziej. Nie wiem czemu ale ufała mu. Po tak długim czasie komuś zaufałam - Will?
- Tak?
- Głodna jestem - odchyliłam się żeby na niego spojrzeć. Patrzył na mnie chwile nic nie mogłem wyczytać z jego twarzy i oczu. Po chwili wybuchł śmiechem. Zrobiłam naburmuszoną mine i wstałam. Powoli ruszyłam do kuchni żeby zrobić coś do jedzenia. Gdy dotarł do kuchni i zajrzałam do lodówki stwierdziłam zadowolona że jest wszystko co potrzeba na zrobienia prostuj ale przepysznej jajecznicy z cebulką. Zabrałam się się do przygotowania posiłku. Czułam na sobie czuje spojrzęnie Willa. Ciekawie co chodziło mu po głowie. Kiedy wszystko było gotowe przełożone na talerze podała mu porcje. Wcześniej wstał i nalał nam soku pomarańczowe. Uśmiechnełam się do niego i kiwnełam głową w gęście podziękowania. Jadliśmy w milczeli. Nie chciałam aby cisza panująca między nami została przerwa ale oczywiście Will i ta jego ciekawość.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - popatrzył na niego nie wiedząc co odpowiedzieć - No... wiesz nie musisz się żenić i jestem ciekawy co teraz zrobisz.
Nie wiedziałem co powiedzieć z jednej strony chciałam tu zostać z nim. Ale zaczełam się zastanawiać nad tym czy powinnam zostać tu. Nie wiedziałem co dokładnie zrobię ale nad tym pomyśle później.
- Nie wiem może wyjadę na jakiś czas. Bardzo chcę od tego wszystkiego odpocząć. Przestać myśleci o tym wyrwać się z tąd. Całkiem parawdopodobne że polecę na Ziemię i tam zostaję na jakiś czas.
   Przez cały czas Will nic nie mówił. Spoglądałam na niego z nad szkołami z sokiem. Will przeglądał mi się cały czas ale nic nie mówił. Chciała wiedzieć o czym myśli i co sądzi na temat mojego pomysłu. Nagle zerwał się z krzesła i poszedł do mnie i mocno przytulił. Nie miałam bladego pojęcia czemu to robi ale w jego ramionach czułam się bezpieczna. Trwaliśmy w tej pozycja dosyć długo.
- Dalia... - nie skoniczył bo znowu tego dnia przerwa nam pukanie do drzwi. To już jest irytujący. Czemu przerywają właśnie w monecie gdy chce mi coś pooaawiedzieć. Jak dorwe idiotę który tym razem nam przerwa to go zabije. Will póścił mnie i poszedł otworzyć drzwi. Powoli ruszyłam za nim. Gdy tam już dotarłam moim oczom ukarała się piękna kobieta w średnim wieku.
- Powiedziałeś... - nie skoniczyła bo w tej chwili spostrzegłszy mnie. Patrzyła na mnie z zachwytem. Jej zielonego oczy patrzyły prosto na mnie tak jakby Will wogóle nie istniał. Przyjrzałam jej się dokładnie. Ciemno brązowy włosy upięte w ciasny kok na głowie, zielonego oczy, wysoka smukła sylwetka. Ubrania jest w ołówkową spudnice do kolan białą koszule i czarny żakiet. Uśmiechnełam się do mnie. Nie potrafił ruszyć się z miejsca.
- Może ja przyjdę jutro a teraz się wyśpijcie. Coś czuje że jutro będzie długi dzień - dopiero teraz zoriętowałam się że zaczeło się ściemniać. Miała delikatny głos i mimo wszystko było można wyczuć w jej głosować troszkę.
- Dobrze, dobranoc - kobieta pobiegała głową i odeszła. Patrzył jak zamykać drzwi i odwrócił się do mnie
- Naprawdę kładzimy się spać - pokpiwała głową i ruszyłam na górę do łaźenki - Jeśli chcesz mogę spać z tobą.
Uśmiech sam zagościł na mojej twarz kopnęła tylko głową i poszła załatwić wieczór toaletę. Gdy wrzuciłam do pokoju Will smacznie spał. Popatrzyłan na niego wyglądał tak niewinnie. Podłożyła się obok a on przysunoł się do mnie obejmujący mnie w tali ramieniem. Nawet nie wiem kiedy usnełam  w jego obięciach.

Przepraszam za błedy. Jak myślicie kim jest ta kobieta?

Błękit SkrzydełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz