Rozdział 11

216 30 5
                                    

Z perspektywy Williama

Już miałem powiedzieć co chce ale ktoś musiał zacząć dobijać się do drzwi. Jeśli to nic ważnego to uduszę tą osobę.
Dalia już zdążyła wyjść żeby otworzyć te piepszone drzwi. Ruszyłem za nią stała przed nimi ale nie otworzyła. Miałem złe przeczucia. Popatrzyła na mnie zatrzymałem się obok niej. Spojrzałem na nią i automatycznie obiełem ja ręką w tali. Otworzyłem drzwi. Za nimi stał jakiś gość a za nim chłopak. Kiedy ten starszy przesunoł wzrokiem po nas zatrzymał się na mojej ręce obejmującej Dalie.
- Witaj Dalio wolałbym żebyś uprzedzała o swojm wyjeździe tym bardziej jeśli nie jest to mój młodszy brat - mimo znaczenia tych słów jego głos był miły.
- Nikomu nie będę spowiadała się ze swojego życia a za twojego brata nie mam zamiaru wychodzić - warkneła byłem tak zdziwiony tym że otworzyłem usta ale zaraz je zamknełem.
- Przyjechałem tu z Christopherem żebyś mogła go poznać - przy tych słowach wskazał na chłopaka za sobą. Blądyn o niebieskich oczach. Spojrzałem na Dalie ale zamiast zachwytu jej twarz wykrzywiła się z niezadowolenia. Ciekawe co teraz powie.
- Tylko po to postanowiłeś przerwać mi wyjazd tak? - kiwnoł głową na potwierdzenie wtedy Dalia naprawdę się zdenerwowała - Więc rak po pierwsze...- spojrzała na chłopaka - nie zamierzam za ciebie wychodzić znajdzie sobie inną narzeczoną. Po drugie... - już chciał coś powiedzieć ale powstrzymała go ręką - teraz ja mówie. Wracając do tematu nie chcę was tu widzieć idźcie sobie.
Chciała zatrzasnąć drzwi ale wtedy chłopak znalazł się pomiędzy drzwiami a furtyną. I zamachnoł się na Dalię. Zaategowałem odruchowo stanełem przed nią i zablokowałem uderzenie.
- Ty mała szmato nie będziesz mówiła co mam robić. Masz zabrać swoje rzeczy i wyjechać z nami! - krzyczał głośno zapewne sąsiedzi usłyszeli. Poczułem delikatną dłoń na moim ramieniu.
- Spokojnie - obderzyła mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów - A teraz ty zdajesz sobie sprawe że złomałeś prawo i tylko odemie teraz zależy czy wyjdę za ciebie?
- Co?
- Dalia ma racje najważniejszą zasadą jest ta że przyszły moż nie może podnieści ręki na swoją narzeczoną. A Dalia ma dwóch siwiadków więc jeśli zechce może tą sprawe rozgłości i cię zniszczyć lub załatwić to po cichu.
- Zgadza się a więc wyjedziecie z tąd dacie mi spokuj noi najważniejsze nie będę musiała wychodzić za tego bufona. Zgoda? - uśmiechała się do nich sztucznie. Oni wymienili spojrzenia i pokiwali głowami.
- Zgoda - powiedzieli jednacześnie. Dalia uśniechneła się zadowolona i zamkneła drzwi. Oparła się o nie i osuneła na podłogę. Uklęknełem przed nią i delikatnie się uśmiechnełem.
- Co jest? - pytanie może proste ale ona nadal na mnie nie patrzyła.
- Mam złe przdczucia. Nie chce żeby wracał ale wiem że coś się zdarzy
- mówiła cicho nic nie rozumiem ale nie pytałem po prostu uśadłem obak niej i wziełem na swoje kolna. Przytuliłem macno.
- Nie martw się jestem tu i nigdzie się nie wybieram - powiedziałem pewnie. Po chwili poczułem jak jej dłonie zaciskają się micniej na mojej koszulce. Gdyby ten palant nie był księciem do bym mu dokopał za to że zdenerwował moją Dalię. Chwila... tak jednak jest moja i nikomu jej nie oddam. Gdy przyznałem się przed samym sabą poczułem się lepiej. Obiełem ją jeszcze mocniej.

Przepraszam za błędy i że tak długo nie piasłam. A teraz pytanko. Kim jest Will? Czekam na wasze pomysły.

Błękit SkrzydełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz