Epilog

37 6 0
                                    

Dalia
Gdy obudziłam się z rana, pierwsze co poczułam to otaczające mnie ramiona. Czując się bezpieczenie wtuliłam się bardziej. Leżąc tak chwilę i próbując sobie przypomnieć co działo się  wczoraj. Zerwałam się z miejsca uświadamiając sobie co takiego się wydarzyło. Łzy zaczeły spływać po mojej twarzy.
- O nie... - mój cichy szept rozbrzmiał w pomieszczeniu. Rozglądam się zdezorientowana, bo nie wiedziałam, gdzie jestem. Mój wzrok podł na moją podusię, którą okazał się Will. Uśmiechnęłam się mino łez. Will obudził się i kiedy tylko dostrzegł moje łzy przytulił mnie do siebie, a łzy zaczeły płynąć jeszcze mocniej. Szloch wyrwał się z mojego gardła.
- Ciiii już dobrze jestem tu - uspakajający głos i dotyk Willa bardzo pomógł i już po kilku minutach zaczełam się uspokajać. Nadal siedziałam wtulana w niego. Kto by sobie wyobrażał, że w ciągu kilku dni tak bardzo kogoś pokochać. Teraz jest dla mnie wszystkim.
- Dalia, muszę coś ci powiedzieć - te słowa mnie zamroziły. Nie wiedziałam co powiedzieć. Mam nadziej że mnie nie zostawi - Dalia, kochanie posłuchaj. Muszę wyjechać na jakiś czas - przywarłam do niego bardziej. Tego się obawiałam. Ja nie chcę, żeby mnie zostawił. Niech to będzie tylko zły sen - Mój ojciec oczekuje relacji z wczoraj. Niestety, nie wiem ile to zajmie, dlatego poprosiłem Jonathana, żeby z tobą został. Nie musisz się martwić niedługo wrócę.
    Przyległam do niego bardziej, chcę, żeby został. Nie wiem ile zajmnie mu podróż, ani czy wogóle wróci.
- Naprawdę musisz jechać? - mój głos był dziwnie słaby, tak bardzo tego nie chcę.
- Tak, muszę jechać - przerwał. Jego wzrok przesunął się w prawo, gdzie stał zegar. Popatrzyłam się jeszcze bardziej niepewnie - Wyjeżdżam za godzine.
  Nie wytrzymałam, łzy znów płyneły po mojej twarzy. Czemu akurat teraz? Wstałam powoli i wyszłam z pokoju Willa ruszając do swojego. Szybki prysznic. Włożyłam na siebie czarną suknie z koronką na plecach rękach i dekoldzie. Szybko ruszyłam na dół. Will stał i rozmawiał z Jonathanem. Podeszłam szybko i go przytuliłam. Uśmiechnął się do mnie delikatnie. Odwzajemiłam go. Ucałowałam go delikatnie w policzek. Uśmiechnął się smutno i ruszył do wyjścia z zamku. Już po chwili zniknął mi z oczu. Jonathan podszedł do mnie i poklepał po ramieniu.
- Wróci - oznajmił pewnym głosem. Pokiwałam głową smutna.

William
  Wsiadłem do  samochodu, który odrazu ruszył do mojego królestwa. Siedziałem przygnębiony przez cała droge do swojego domu. Bym wolał zostać z Dalia. Ojciec pewnie już nie może się doczekać mojego powrotu.
  W momencie, kiedy dojechałam do zamku już coś było nie tak. Zazwyczaj moje rodzienistwo czekało na mnie przy wejściu do pałacu. Wysiadłem z samochodu niepewnie i przygotowany do walki. I to był bład, silne uderzenie w tył głowy powaliło mnie na ziemię. Usłyszałem tylko czyjś śmiech i straciłem przytomności.

  Zimno przeszywające moje ciało spowodowało, że się obudziłem. Ból głowy powstrzymał mnie od natychmiastowego wstania. Cichy szloch z prawej wyrwał mnie z otępienia.
- Nie płacz - zachrypnientym głosem przemówiłem. Szolch się urwał, a ja poczułem małe ciało na swoim. Liliana, moja młodsza kochana siostrzyczka. Ciekawe gdzie jest Michael? Lili rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Co się stało Lilka? - mój głos był delikatny.
- Przyszedł pan i zabił tate. Powiedział, że skoro nie ma następcy, to on będzie rządził. Miki mu się sprzeciwił i go zabrali. Wczoraj wrzucili też mnie. Nie wiem, gdzie Miki.  Braciszku, chcę do domu.
   Łzy płynęły po jej, jak i moich policzkach. Dalia, wrócę do ciebie za wszelką cenę.

Tydzień po wyjeździe Williama
Dalia
  - Czemu jeszcze nie dostałam żadnej wiadomości?! - krzyczałam na całe gardło. Odkąd wyjechał mam złe przeczucia. Coś się stało, ja to wiem. Cholera.
- Dalia, spokojnie, najwidoczniej nie ma czasu - Jon próbuje mnie uspokoić od kilku dni, ale mu to nie wychodzi. Will, gdzie ty jesteś? Nagły huk przerwał moje rozmyślania.
- Królowo, państwo panicza Williama zostało opanowane. Niestety nie wiadomo co z rodziną królewską ....
-Nieeee.... - załamałam się, gdyby nie szybka reakcja Jona to bym upadła. Tylko nie to. Szybko uciekłam z sali tronowej do ogrodów. Zachód słońca, który przyniósł ból.
- Williamie, gdzie jesteś? - załkałam cicho - Będę na ciebie czekać ukochany....

Błękit SkrzydełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz