Rozdział 1 - 12 godzin

204 12 1
                                    

Rozdział 1 - 12 godzin

Spała wyczerpana po nieprzespanej nocy. Usnęła niecałe dwie godziny temu. Nawet nie przebrała sie w piżamę... Położyła sie od razu po powrocie z ciężkiej exploracji. Była podrapana, wyobijana po nieudanym parkurze. Jednak obudziły ją obce głosy. Wstała i przeczesała palcami ciemne włosy. Założyła błękitne soczewki kontaktowe. Przejrzała się w lustrze. Wyglądała źle. Pomyślała, że wygląda jak wtedy gdy była bliska opętania. Przeczesała włosy ponownie odsłaniając wytatuowane runy ochronne. Cieszyła się, że jej kumpel prowadzi studio tatuażu.

Usłyszała kroki na schodach. Usiadła otępiała na łóżku i jakby nigdy nic z powrotem położyła się spać. Wolała sprawiać wrażenie jak by dopiero co wstała.

Poczuła delikatny lecz stanowczy. Ktoś po telepał delikatnie jej ramieniem. Willow otworzyła leniwie jedno oko. Nie znała tych ludzi więc nadal udawała że śpi.

-Willow wstawaj. Musimy porozmawiać.-Chwila z skądś znała ten głos.

-Wolę spać.-Mruknęła sennie.

-Będziesz mogła przespać nawet i dwanaście godzin.-Przekonywał.

Podniosła się do pionu i zamrugała tak jakby się dopiero co obudziła z głębokiego snu. Zmierzyła ich badawczym spojrzeniem. Dwóch facetów... Cóż spodziewała się agentów FBI a nie TARCZY... Nie wiedziała co przeskrobała ale miała już złe przeczucia.

-Kim jesteście? O czym chcecie ze mną rozmawiać? Po co wam jakieś informację ode mnie?-Zapytała pozbywając się sennego tonu.

-Zostałaś objęta programem ochrony świadków...-Zaczął facet stojący pod ścianą.

-Nigdzie nie idę. Wracam spać.

-Będziesz mogła przespać nawet i 12 godzin.-Powtórzył ten siedzący obok niej.

Miał przydługawe włosy. Skojarzył się jej z drwalem jednak pozór przyjemnego, błękitnego spojrzenia mógł być tylko pułapką. Ten drugi stojący pod ścianą na bluzie naszyte miał logo TARCZY. Wolała by już FBI albo CSI ale nie tajną organizację rządową. Niewiedząca co zrobiła usiadła. Ukryła strach gdzieś w dupie i buńczucznie spojrzała na niespodziewanych gości. Wolała wyjść z domu z uniesioną głową.

-Nie chcę z wami iść.

-Będziesz mieć super wygodne wyro, snu ile będziesz chciała... Wrócisz na NY. Jesteśmy z Avengers. Będziesz mieszkać pod naszym dachem.-Odezwał sie ten pod ścianą.

-Nadal nie jestem przekonana...

-Wrócisz na Brooklyn.-Rzucił niespodziewanie ten co siedział bliżej.

-Zgoda.

Wróci do miejsca gdzie wszystko się zaczęło. Miała tam przyjaciół... Parę lat wcześniej... Niewiele... Bo nawet nie parę. Półtora roku temu miały miejsca zawody których o mało nie przypłaciła życiem... Jednak ta historia nie jest na ten moment.

-Jednak najpierw muszę coś zjeść. Muszę się spakować.-Wstała.

Nadal miała na sobie bojówki z łańcuchem, czarny, przylegający top z dekoltem, a na krześle leżała bluza dresowa również czarna. Jedynym kolorowym elementem jej ubioru były skarpety. Różowe w niebieskie gwiazdki z uśmieszkami. Willow uwielbiała czerń... Głównie dlatego, że nie było nic widać gdy się czymś ujebała. Kochała również wszystko co wygląda pod gotyk. Ćwieki, żyletki, łańcuchy do wszelkich ozdób również agrafki. Kochała wyglądać na niebezpieczną. Kochała być niebezpieczna. Wydarła z pod łóżka czarny skurzany plecak i zieloną walizkę. Wrzuciła do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy. Kosmetyki (małą ich część), notes, mapę, kompas, pieniądze, drugą parę skarpet, wrzuciła z szuflady parę tabliczek mlecznej czekolady, telefon, słuchawki, ładowarkę, aparat, GoPro, i jeszcze parę innych rzeczy. Plecak ważył około 3kg... Potem zaczęła wrzucać do walizki swoje ulubione ubrania. Zasunęła walizkę z trudem... Buty sportowe i glany wpakowała do reklamówki, którą przywiązała do plecaka. Ubrała traperki i zgarnęła bluzę z oparcia krzesła. Było około 10.00 rano.

Walizkę kopniakiem posłała ze schodów na dół. Cudem się nie otworzyła. Plecak zarzuciła na jedno ramię i ruszyła do kuchni. Nie była głodna ale musiała coś zjeść. Miała za sobą jeden dość istotny problem. Była anorektyczką. Nie odczuwała głodu. Może nie miała myślenia anorektyka ale tak wyglądała. Mogła jeść normalne porcje jak normalna dziewczyna w jej wieku mimo to kalorie uciekały wraz z kilogramami. Tak naprawdę teraz miała więcej mięśni niż masy tłuszczowej. Była silniejsza od przeciętnej nastolatki. Mimo sporej ilości ćwiczeń nadal miała biust godny modelki. Czuła się ze sobą dobrze.

Zjadła jak dla niej zbyt mdłe śniadanie i ruszyła do samochodu. Zaczęła się zastanawiać dlaczego wybrała akurat tamten budynek do urbexu...

Jeszcze Mi Podziękujesz  (Marvel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz