Prolog

229 13 0
                                    

Prolog

Metaliczna, słodka woń unosiła się w powietrzu, podszyta lekkim kwaśnym zapachem zgnilizny i zepsucia. Wilgotne powietrze nadawało efekt ciężkiej mgły przysłaniającej otoczenie i nadającej niezwykłą mroczną aurę. Duchota panowała w niewielkim pomieszczeniu na piętrze. Jedna ściana nosiła ślady walki. Zbryzgana czerwoną posoką wyglądała dla niego jak arcydzieło. Dzienne blade światło sączyło się przez roztrzaskane okno.

Kończył przyszywanie guziczków koloru spranej pistacji. Usta ozdobił "swojej lalce" szwem krzyżykowym. Biedna kobieta siedziała z misiem w przebraniu laleczki rodem z horroru na krześle pod ścianą. Była martwa od kilkunastu godzin. Podciął jej gardło z nieludzką satysfakcją. cieszył się każdą sekundą. Zeszył je na okrętkę i zawiązał na końcu kokardkę, jakby rozprute tępawym ostrzem gardło kobiety było prezentem na gwiazdkę. Wszędzie rozsypał krwisto czerwone pąki różyczek... Sztuczne kwiaty... Zapach żywych by uczynił to miejsce zbyt przytulnym...Zniszczył by atmosferę grozy i strachu. Jego cieszył zapach strachu...

Kwaśna drażniąca woń chemikaliów zaczynała być powoli dusząca. Brunetkę o oczach jak gorzka czekolada ucharakteryzował na lalkę. Chciał im wszystkim coś przekazać.

Usłyszał cudze kroki... Zobaczył najpierw postać. Zamaskowana dziewczyna. Czarne luźne ubrania neonowo zielona bandana zakrywająca twarz... W jej oczach pojawiło się przerażenie. Powstrzymała się od wrzasku. Jak mogło się jej nie podobać jego dzieło?! Jasne, że się podobało! Musiało!

***

Ruszyła biegiem jak najdalej od tamtego okropnego miejsca. Ludzka lalka... Morderstwo. Puściła się biegiem gdy stalowy kuty nóż świsną tuż obok jej głowy. Klaun! Uciekła w popłochu jak tchórz. Będzie sobie to wypominać to wiedziała na pewno.

Prowadziła transmisję na żywo...Wszystko trafi na YouTube... A może lepiej nie... Nie patrzyła przed siebie. Nadal w nosie kręcił się jej zapach roztworu kredy, cementu, cyjanku... Słodkawa woń krwi przyprawiła ją o mdłości. Powstrzymała torsje ostatnimi siłami woli. Nie zwarzyła czy na kogoś wpadnie... Jednak tak się stało... Obskurny budynek stał już lata pusty. Poszła na urbex tylko po to by w końcu urwać się na dłużej z domu i nakręcić przebój na kanał. To dostała przebój! I to jaki...

Roztrzęsiona nie wiedziała co ma powiedzieć... Plotło więc to co ślina na język jej przyniesie.

-Co się stało?-Powtórzył nieznajomy.

-Trup.-Powiedziała czując jak dłonie zaczynają jej dygotać.

-Gdzie?-Pytał już bardzie zdeterminowany.

-W opuszczonym budynku na piętrze.-Na wspomnienie zastanej masakry zarobiło się jej słabo.

-Jak się nazywasz?-Zapytał spokojnie.

-Willow. Willow Whatstone.-Odparła biorąc głębszy wdech.

-Ile masz lat?-Musiał to wiedzieć.

-Szesnaście.-Odpowiedziała. W głosie nadal było słychać panikę. 






********************************************************************

Mam nadzieję że prolog jest zachęcający! Czekam na wasze opinie i komentarze (a w szczególności te zabawne) 

Papapapa

Jeszcze Mi Podziękujesz  (Marvel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz