Rozdział 6 - Terminator

133 10 1
                                    


Rozdział 6 - Terminator

Rozejrzała sie po salonie. Był ogromny i przestronny połączony z kuchnią przez aneks kuchenny w tonacjach chłodnej szarości. Uśmiechnęła się pod nosem widząc Kierownika w salonie i Pana Barnes 'a w kuchni z trójką innych osób. To, że miała wyjebane na szkołę nie było przypadkiem tylko czystą złośliwością z jej strony pod adresem jej opiekunów, których musiała przetestować. Wolała się przekonać czy jej znów ktoś nie odda jak zepsuty produkt na gwarancji. Posłała wszystkim złośliwy uśmieszek i usiadła przy niewielkim stoliku, przy którym stało sześć krzeseł. Odsunęła jedno i usiadła tak aby oprzeć łokcie na oparciu krzesła, tyłem do stoły i oparciem między kolanami. Pochyliła sie delikatnie do przodu. Rozpoznała Starka, Romanoff i szanownego Kapitana. Przygryzła wargę gdy poczuła unoszący się w powietrzu zapach świeżo zmielonej kawy. Powstrzymała się żeby nie zaciągnąć się tą wonią i oblizania się. Pokochała kawę. Na każdy urbex brała butelki z wodą i termos z ciepłą kawą co z tego że po kawie musisz skorzystać z łazienki... Kawa daje energię i pobudza. Mieszanka kofeiny, endorfin i adrenaliny działa jak zajebisty narkotyk z Rosji. Przeczesała dłonią rozczochrane włosy o barwie ciemnej czekolady. Uśmiechnęła się szerzej kiedy Pan Barnes dał jej w dłoń kubek z życiodajną kawą. Skinęła głową w podziękowaniu. Upiła byk prawie wrzącej kawy. Gdyby nie to że jest nie do końca normalna poparzyła by sobie język. Przełknęła spokojnie i wzięła kolejny łyczek. Wszyscy zgromadzeni w kuchni patrzyli na nią jak na wariatkę.

-Piję gorące od kąt pamiętam. Przyzwyczaiłam sie do oparzeń języka.-Powiedziała spokojnie upijając znów łyk.

-Zaskakujesz.-Mrukną Barnes.

-Całe moje życie jest pełne niekoniecznie przyjemnych niespodzianek.-Wzruszyła ramionami.

-Będziesz z nami mieszkać przez jakiś czas więc pewnie się przyzwyczaimy do tych "niespodzianek".-Powiedział Stark.

-Mi pisane jest nieszczęście.-Mruknęła dziewczyna.-Wiem chcecie mi pomóc ale i tak wiem że prędzej czy później przez coś wyląduję dwa mery pod ziemią. Dziękuję za pomoc ale uważam to za głupie.-Powiedział upijając kawę do połowy kubka.

-Mylisz się.-Zaśmiała się Natasza Romanoff.

-Niestety się nie mylę jeśli chodzi o kwestie "jak bardzo coś może minie uszkodzić i czy dam radę po tym wstać".-Mruknęła sarkastycznie.

-Co cię nie zabije to cię wzmocni.-Powiedział Kapitan.

-To ja jestem kurva nieśmiertelna.-Powiedziała wywracając oczami.

-Słownictwo.-Upomniał ją Rogers.

-Daj jej spokój bo od nas ucieknie.-Powiedział Barnes unosząc jedną brew.-Że my do tego jesteśmy przyzwyczajeni to nie znaczy, że Willow nie podnosi to ciśnienia. Steve powstrzymaj sie od poprawiania kurva naszego słownictwa.

-Bucky no co ty.-Mrukną Stark lekko rozbawiony.-Nasz Kapitan Cnotka po prostu tak ma.

Kapitan na to określenie wywrócił oczami, a dziewczyna tylko sie zaśmiała. Willow miała przeczucie że z nimi nie będzie nudno. Wiedziała też dobrze że prędzej czy później wyjdą jej moce jak i tatuaże oraz zamiłowanie do adrenaliny. Moce miała specyficzne o których nikt nie wiedział i wolała by tak zostało.

-No co Kap mina już nie tak wesoła, co?-Drażniła go ruda.

-Dajcie mi w końcu święty spokój!-Mrukną poirytowany Rogers.

-Willow?-Zaczepił ją Stark.

-Co?-Mruknęła wrednie jak to miał w zwyczaju.

-Co ty tak w ogóle robiłaś w tam tym budynku?

-Zwiedzała Prze pana.-Mruknęła wywracają oczami.-Prowadzę w końcu kanał na YouTube o Urbexingu, okultyzmie i legendach miejskich.

-O nie denerwuj się Terminatorze!-Drażnił się z nią. Skąd w ogóle więzło się mu "Terminator". Zmarszczyła brwi na to określenie.

-Nie jestem JESZCZE zła.-Uśmiechnęła sie złowieszczo na co on uniósł tylko brwi.

-Nie będziemy mieć z nią nudno.-Rzucił od niechcenia Barnes.-Zapewniam, że nie.

-Och nie będziecie mieć ze mną nudy zadbam o to.-Uśmiechnęła się wrednie.

Wstał spokojnie od stołu kiedy tylko opróżniła kubek kawy. Nienawidziła zmian ale wolała nie pokazywać tego. Nie chciała ani litości ani współczucia. Była na siebie wściekła więc po uprzykrza im trochę życie. Była wredna i to miała najwidoczniej zapisane w DNA bo zazwyczaj kiedy ktoś przygarniał ja pod dach to miał dobre serce. Lubiła testować ludzi. Kochała to.

Od zawsze testowała nowych opiekunów swojego tyłka. Zawsze jednak po pewnym czasie zawsze ją oddawali z powrotem jak jaką zepsutą rzecz. Miała nadzieję, że tym razem będzie inaczej ale wiedziała, że jej obecni opiekunowie prawni i tak już są na granicy wytrzymałości. Miała tylko nadzieję że nie wyląduje za granicą a w głębi duszy nawet by chciała żeby przygarnęli ją Avengers. Jeśli będzie taka konieczność ujawni swoje moce. Kontrolę nad żywiołami... Mimo, że nie potrafiła nad tym do końca panować nad nimi. Nie chciałaby zrobić komuś coś złego tylko dlatego, że straci kontrolę.

Wróciła do swojego pokoju. Miła cichą nadzieję również na to, że uda się jej jeszcze pogadać z tym chłopakiem... Chała pogadać z kimś w swoim wieku. Może się dogadają? Musiała sobie kupić coś na exploring tych paru lokacji... Miała nadzieję że tym razem nic nie znajdzie i wróci bez uszczerbku na psychice. Miała też nadzieje, że nikt jej nie przyłapie na wymykaniu sie z budynku, że będzie mogła udać się tam spokojnie. Musiała zamówić sobie kilkanaście rzeczy z Ali... Urbex będzie genialny!









$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$

Witajcie!

Wiem że jestem tu rzadko ale mam zawalone wszystko przez nadmiar zadań domowych... Spróbuję być bardziej systematyczna ale niczego nie obiecuję!

Trzymajcie się ciepło i  papa

Jeszcze Mi Podziękujesz  (Marvel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz