Rozdział 7

1.4K 165 4
                                    

Harry wstrzymał oddech, a jego serce omdlało. Z powrotem zatopił się w ekranie z zupełnym zadowoleniem i pozwolił swojemu uśmiechowi pojawić się na twarzy bez zmartwienia. Czuł jakby całe jego ciało unosiło się w łożu z chmur i mimo tego, że wiedział, iż chłopak z Doncaster nie może go zobaczyć, bezgłośnie powiedział krótkie dziękuje do ekranu, rumieniąc się, gdy próbował złapać oddech.

Harry nie był do końca pewny dlaczego takie proste gesty sterowały nim tak bardzo, że miał ochotę włączyć swoją kamerę i pokazać Lou kim naprawdę jest. Jednak nadal czuł ten bodziec i miał wielkie trudności z wyrzuceniem z głowy tej myśli.

Oboje chłopców siedziało w ciszy przed swoimi komputerami, słuchając uspokajających dźwięków pochodzących z ich mikrofonów. Ciężki oddech Louisa, jak gdyby nie był pewien czy jego gest miłości został zaakceptowany i nieco bardziej niepewne szybsze oddechy wydobywające się z płuc Harrego, sprawiały że chłopakom przechodziły ciarki po plecach, gdy leżeli w swoich łóżkach, kompletnie nieświadomi tego jakie są teraz ich wzajemne odczucia względem tej sytuacji.

„Louis" Harry wyszeptał po dość długiej przerwie. Jego głos był ochrypły z emocji, a słowa walczyły z nierównym oddechem. „Dlaczego ci zależy?"

Przez moment był niepewny, czy chłopak odpowie na jego pytanie, gdy nagle utonęli w ciszy. Jednak obawy zniknęły w momencie, kiedy błogi głos Lou odbił się echem przez jego głośniki.

„Nikt nie zasłużył na coś takiego Harry" wyszeptał harmonijnym głosem kontynuując „ I z kilku powodów czuję, że znam cię lepiej niż w rzeczywistości. Myśl, że cierpisz przez zranienie rozdziera mnie.... Rozumiesz, co ty ze mną robisz?"

Zatrzymał się na moment, aby złapać oddech, jednak Harry wiedział, że chodziło tylko o to aby zamaskować jakoś lukę. Było to dość proste do zauważenia, ponieważ nie miał żadnych słów którymi mógłby opisać co teraz czuł.

„ Powoli....Powoli wypełniasz moje serce Harry i nie, to nie jest standardowe: "jestem po uszy w tobie zakochany", ale w sposób który nie pozwala mi wyrazić co to jest, wiedząc że siedzisz daleko ode mnie i jesteśmy rozdzieleni przez pieprzony ekran komputera zabija mnie, ponieważ nie jestem w stanie powiedzieć ci jak wartościowy jesteś i przytulić cię. Zasłużyłeś, żeby wiedzieć jak ważny jesteś, a ja nie mogę być tam by powiedzieć ci to osobiście. To nie jest w porządku."

Łzy zaczęły delikatnie napływać do oczu Harrego, gdy tłumił szloch ostrym kaszlnięciem. Nigdy w całym osiemnastoletnim życiu chłopaka nikt nie powiedział mu, że jest ważny, pomijając te osoby, które domniemanie były częścią jego perfekcyjnego życia. Jednak ono stawało się coraz mniej i mniej perfekcyjne z każdym dniem, który przeżył.

„Dziękuję" Harry wyszeptał chwilę później. Stróżki słonej wody zaczęły spływać z jego oczu, odwracając jego uwagę od wspaniałego chłopaka, który siedział mile od niego, na własnym łóżku, nie będąc w stanie go zobaczyć.

Mimo to Harry nadal mógł widzieć mężczyznę przed sobą, który uśmiechał się do niego głupkowato i kiwając głową na znak, że akceptuje podziękowanie. Jak tylko oczy Harrego były wilgotne Louis zaczął płakać. Para była kompletnie ogarnięta różnymi emocjami. Zachichotali aby utrzymać rozmowę tak żywą jak tylko się dało, pomimo chwilowego emocjonalnego załamania.

Gdy Louis podniósł rękę by przeczesać delikatnie palcami swoje włosy Harry pomimo tego, że widział trochę niewyraźnie nie mógł nie zauważyć sposobu w jaki jego biceps napinał się w tym nieznacznym ruchu.

„Pominąłeś fakt, że twoje ręce są takie wspaniałe" Harry wyjąkał skrępowany, gdy jego wzrok przykuł się do napiętych mięśni, które nie przestawały się napinać do momentu, kiedy Louis nie opuścił je jakby zaskoczony komentarzem. „Nie zakrywaj ich teraz". Młodszy chłopak droczył się, zauważając fakt, że Louis naciągnął na swoje ramiona prześcieradło i owinął się w nie ciasno. „Szczerze, nie przeszkadza mi patrzenie na nie"

„Jestem przekonany, że masz lepsze" Louis przekomarzał się, wycierając ostatnią łzę ze swojego oka palcem. „Szczerze, nie mogę sobie ciebie wyobrazić, jako nikogo innego, niż tylko chodzącą perfekcję."

„A co jeżeli jestem gruby?"

„I uzależniony od chipsów" Louis skończył cytując maila którego dostał wcześniej z uśmieszkiem na ustach „Więc muszę powiedzieć, że to jest dla mnie perfekcja."

Harry zarumienił się na ten komentarz, automatycznie chowając głowę przed kamerką, zanim przypomniał sobie, że przecież Louis nie może zobaczyć jego zmieszania tak, jak on może zobaczyć jego. Ta myśl sprawiała, że czuł się pewniej i znowu poczuł potrzebę włączenia kamerki, aby Lou mógł go zobaczyć i żeby wszystko stało by się jasne. Jednak wciąż wiedział, że ukrywanie swojej tożsamości zawsze będzie najodpowiedniejszą i najbezpieczniejszą opcją.

„Aby sprawić, żeby twoja wyobraźnia miała łatwiej powiem ci, że nie jestem gruby." Harry zapewnił zauważając, że oczy Lou rozbłysły na tę wiadomość „A tak naprawdę to mam nawet lekką niedowagę. Czy mam mięśnie..... raczej więcej skóry i kości. Przypuszczam."

„Nic w tym złego" Louis uśmiechnął się obiecująco jak gdyby zapomniał, że kamera jest cały czas włączona. „Faktycznie jeśli mam być bezpośredni, cały czas tak sobie ciebie wyobrażałem."

„Ponieważ już wcześniej dałem ci wyobrażenie tego, że jestem szczupły." Harry uśmiechnął się z rozbawieniem, a jego śmiech rozpromienił wszystko. Nadal leżał w swoim łóżku, a jego oczy wciąż wpatrzone były w chłopaka z Doncaster.

„Ale to, że jestem mniejszy, nie zmniejsza moich zdolności, jeżeli chodzi o dobrą zabawę."

Louis wybuchł śmiechem, chwytając się z brzuch. Mięśnie w jego rękach były napięte. Harry nie mógł tego przeoczyć i uśmiechnął się tak szeroko, że aż zabolały go policzki.

„Dobra zabawa w łóżku... Przypuszczam, że to miałeś na myśli, prawda?" Louis prychnął z uśmiechem wymalowanym na twarzy. „Ponieważ szczerze chciałbym to zobaczyc."

„Oczywiście, że możesz." Harry odpowiedział. Bardzo podobał mu się fakt, że był w stanie zobaczyć reakcje chłopaka w momencie, kiedy doprowadzał go do skrajności. „Sprawię że zaczniesz dyszeć... Oh, czego ja z tobą nie zrobię."

„O mój Boże Harry!" Louis prawie wykrzyczał, zatykając rękami uszy, w momencie kiedy chłopak nadal kontynuował swoje rozmyślenia. Harry nie mógł wytrzymać i uśmiechnął się.

„Nie mogę uwierzyć, że właśnie prowadzę sprośną rozmowę z kimś, kogo wcale nie znam."

„Przepraszam Lou." Harry zachichotał, a jego palce przesuwały się wzdłuż zarysów twarzy chłopaka, która widniała się na jego ekranie. W tym samym czasie spoglądał na jego rozczochrane włosy z zachwytem.

„Ja jestem tu, ty jesteś tam..... Nie zamierzasz jakoś tego wykorzystać?"

„Może następnym razem. Obiecuję..." Louis zaczął, jednak jego głos zaciął się w połowie na dźwięk drzwi, które zostały otwarte za nim i wysoka, starsza kobieta weszła do pomieszczenie mrucząc coś, czego Harry nie mógł zrozumieć.

Gdy Louis obrócił się, a kobieta wyszła z pokoju, Harry zdał sobie sprawę z tego, że dzisiejsza rozmowa dobiega końca - znacznie wcześniej niż przewidywał.

„Musisz już kończyć, prawda?" Harry powiedział z zastanowieniem do mikrofonu. W jego głosie brzmiał smutek i ból.

„No..." Louis wymruczał, jak gdyby był bardzo zły z tego powodu. „Moja siostra poskarżyła się, że jestem zbyt głośno lub na coś innego... A oprócz tego moja mama potrzebuje teraz mojego laptopa więc..."

„... więc musisz już iść." Harry potwierdził, kończąc zdanie chłopaka. „W porządku Lou, szczerze. Porozmawiamy później."

„Obiecujesz?" powiedział, a jego oczy wypełnione został nadzieją tak, że Harry nie mógł uwierzyć, że chodziło o niego.

„Obiecuje Lou. Słodkich snów."

„Słodkich i sprośnych snów Curly." Louis mrugnął zanim wyłączył z uśmiechem laptopa, zostawiając Harrego z bałaganem na jego łóżku.

Haven't met you [Larry Stylinson] TłumaczenieWhere stories live. Discover now