Rozdział 16 [1/2]

1.4K 125 10
                                    

Tygodnie upływały z tą samą świadomością i z tym zanikającą nadzieją, że poczują jeszcze to napięcie między nimi, kiedy zostali zmuszeni do pracowania razem w próbach, w odcinkach na żywo i w innych wydarzeniach, gdzie musieli przybywać jako sędzia i uczestnik. Pozwoliłoby im ono na związanie się powtórnie razem tak silnym i ożywionym węzłem, który aż nie pozwalałby im oddychać. Dla publiczności - głownie w telewizji - nie byli nikim więcej jak tylko Harrym Stylesem i Louisem z X-Factora lub Harrym Stylesem z jego członkiem zespołu - gwiazdą Louisem! Wiedzieli dokładnie, że ludzie nie byli świadomi tego napięcia, które między nimi panowało i wypełniało ich serca bólem, z każdym nawet najmniejszym spojrzeniem, którym się dzielili - szukali ulgi. Spokój, jaki czuli, kiedy byli jeszcze w stanie wyjść ze studia po ciężkim i męczącym dniu, porozmawiać z zupełnie obcym człowiekiem z drugiego końca kraju, ponieść swoją duszę do osoby, której mogli zaufać i po prostu porozmawiać jak z najlepszym przyjacielem.

Ale to wszystko, co robili kiedyś było tylko niewyraźnym i dalekim wspomnieniem od kiedy zostali popychani do tych wszystkich rutynowych cotygodniowych prób i sesji, spotkań i innych wydarzeń. Już nie było "loczkizcheshire" i "zjedzmojamarchewke". Zamiast nich był człowiek, którego zachwycały cztery ściany programu telewizyjnego i to, że właśnie tam mógł zacząć swoją karierę oraz Harry, który z całkowitym oddaniem i nieukrywanym pożądaniem przyglądał się jego losom w nadziei, że go nie straci.

~*~

Nieustannie, czubki jego białych conversów uderzały o podłogę długiego, na pozór nigdy niekończącego się korytarza. Harry zgubił się w swoich emocjach. W jego głowie wszystkie uczucia utknęły jakby w korku ulicznym, wjeżdżały w siebie - zderzając się do momentu, kiedy nie zostało z nich nic więcej jak tylko drobne kawałki, jednak był pewien, że w ciągu następnych kilku minut się odbudują i znowu zaatakują jego umysł. Był już przyzwyczajony do bolesnych bólów głowy i do tych samych myśli od jakiś kilku zeszłych tygodni. Działo się tak od momentu, kiedy złapał Lou na romansowaniu z jakąś dziewczyną, choć dokładnie wiedział, że Louis wcale nie był zainteresowany tą płcią.

To naprawdę był żałosne, że Harry w ogóle wymyślił sobie, żeby spotkać się z nim w jego przebieralni, mając świadomość, że chłopak nigdy nie pojawia się tam przed nim. Przesłuchania byłyby szybkie i na pewno bardziej profesjonalne, gdyby Harry po prostu spotkał się z nim na dole i razem wybrali piosenkę do następnego odcinka. Myśl o tym, że mógłby traktować Louisa jak wszystkich innych zawodników, przyprawiała go o ciarki. Wiedza, że Louis w rzeczywistości miałby być taki jak cała reszta sprawiała, że cała dusza Harrego cierpiała. Jego mięśnie napięły się, a zęby zazgrzytały, dokładnie tak jakby chciał kogoś zaatakować. Jednak tak naprawdę walczył tylko w jednej bitwie. Bitwie niesamowicie wykańczającej i gwałtownej. Bitwie z sobą. Akceptacja tego, że teraz Louis nie był nikim więcej jak tylko następnym kimś była nie do przyjęcia. To było ostatnie zdanie, które Harry powiedział do siebie, kiedy po raz kolejny uderzył głową w ceglaną ścianę. Jego oczy skupione były właśnie na niej, nie chcąc, aby opalony chłopak napotkał go wpatrującego się w niego, kiedy w końcu pojawił się zza rogu i bezsłownie podążył w jego kierunku przez pozostałą długość korytarza.

Minuty upływały, czubki butów Harrego zaczęły uderzać o ziemię coraz głośniej. Jeszcze raz jego głowa zaczęła ścigać się z niecierpliwością. Palcami zaczął stukać w krawędź krzesła jak w bębenek i uderzył po raz kolejny głową w ceglaną ścianę. Louis, chłopak, od którego tak bardzo chciał się odłączyć, jednak okropnie przerażała go przytłaczająca bezsilność, którą odczuwał w momencie, kiedy stawał twarzą w twarz z myślą, że ma spotkać się z nim w jednym pokoju. Wrażliwy, to jedyne słowo, którym można było opisać Harrego, pomijając to, że to przecież on złamał serce chłopakowi z Doncaster, a nie na odwrót. Wszystko stawało się coraz bardziej trudne i męczące i z dnia na dzień, z minuty na minutę tracili relację, którą kiedyś posiadali. Ich światy coraz bardziej się od siebie oddalały, z każdym tygodniem, który Louis spędzał w programie. Harry powoli tonął w świecie pełnym podniecenia i zmartwień. Nie mógł powstrzymać się i analizował każdy ruch i każde oddziaływanie pomiędzy nim i Louisem. Wiedział, że nawet najmniejszy ruch, jaki wykonywał chłopak, kiedy zbliżał się do niego sprawiał, że wyprowadzało go to z jego dotychczasowej równowagi i wrzucało w otchłań zapomnienia. Bezsilnie starał się wydostać z tego przerażenia i bólu, który był stworzony przez te wszystkie dni, które włóczyły się bez żadnego postępu.

Haven't met you [Larry Stylinson] TłumaczenieWhere stories live. Discover now