Rozdział 11

1.6K 158 31
                                    

Z ręką schowaną głęboko w kieszeni, bawił się znajdującymi się tam luźnymi nitkami. Druga ręka zaciskała się na rączce walizki, którą ciągnął przez całe lotnisko w poszukiwaniu terminala, na którym za mniej niż godzinę miała się odbyć odprawa. Powłóczył stopami po winylowej podłodze, zbyt zdenerwowany by iść normalnie. W jego głowie kłębiła się plątanina niespójnych myśli. Zastanawiał się co przyniesie następny dzień. Był częścią grupy chłopaków poniżej 25 lat, którzy zakwalifikowali się do domów jurorów. Świadomość, że zaszedł tak daleko dawała mu nadzieję - nadzieję na sukces w tym konkursie. Ale wciąż jakaś mała, pełna wątpliwości część jego mózgu mówiła mu, że może to jego ostatni etap. Domy jurorów mogą być ostatnim punktem jego przygody z x-factorem. Lecz mimo to czuł, że tego dokonał. Harry Styles, którego nie widział do tygodni, gratulował mu - jemu, Louisowi Tomlinsonowi. Samo to sprawiło, że czuł się, jakby podbił świat. Chłopak, w którym był zauroczony chyba od zawsze wiedział o jego istnieniu - w najbardziej pochlebczym z możliwych sposobów. Ich dłonie były złączone, a Harry zwracał się do niego jakby byli przyjaciółmi.

I może, tylko może, któregoś dnia coś z tego wyniknie. Louis często się nad tym zastanawiał, ale prawdopodobieństwo, że ¼ najsławniejszego boysbandu może go uznać za przyjaciela było tak małe, że aż bolało go serce. W końcu, co ktoś taki jak Harry Styles może widzieć w prostym Louisie Tomlinsonie? W byciu Louisem lub jego przyjacielem nie było nic fascynującego. On był zwykłym dwudziestolatkiem mieszkającym z mamą i czterema młodszymi siostrami - ciągle obsypywanym gwiezdnym pyłem i atakowany poduszkami o wczesnych godzinach porannych. Nawet fakt, że jest 3 lata straszy od Harrego nic nie wnosił - młodszy chłopak podróżował po świecie, zdobywając fanów w każdym zakątku globu. Cholera, ludzie w Chinach wiedzieli kim jest Harry, natomiast Louis był pewien, że nawet mieszkańcy Doncaster nie mają pojęcia kim on jest.

Ale może to miało wkrótce się zmienić? W końcu pochwały, które otrzymywał od jurorów były niesamowite - wystarczające, by nasilić jego nadzieje. Powiedzieli mu, że ma talent, który wystarczy mu by wspiąć się na szczyty list przebojów. Ale by odnieść sukces potrzebował również wsparcia widowni, a szczerze wątpił, że da radę wystarczająco przykuć ich uwagę. On był najprawdopodobniej najbardziej niezdarną osobą, jaka kiedykolwiek pojawiała się w telewizji. Nie był taki tylko gdy rozmawiał z Harrym. Z osobą, której twarzy nigdy nie widział. Wszystko, co działo się wokół niego gdy pisał lub rozmawiał z chłopakiem z Cheshire sprawiało, że zalewało go w środku niezwykłe ciepło, które zmuszało go do wykrztuszania pomrukiwania do siebie gdy siedział w swojej sypialni. Jego mama zaczynała robić się ciekawa, dlaczego często przesiaduje tak długo z laptopem w swojej sypialni. Lecz on nie reagował na jej posądzenia, więc mogła tylko zgadywać. Ona przypuszczała, że było to coś trywialnego jak porno - i szczerze, jeśli myślała, że ogląda porno, gdy w rzeczywistości pokazywał nieznajomemu jak robi sobie dobrze, to on nie miał nic przeciwko.

Jego penis drgnął na wspomnienie tamtej pamiętnej nocnej rozmowy z Harrym, prawie 2 tygodnie temu. Jęknął cicho do siebie, siadając na jednym z krzeseł w terminalu, który w końcu znalazł. Na krześle obok siebie umieścił swoją torbę, a ręce złożył na kolanach. Nie mógł opanować nerwów. Nie podniecił się mocno myśląc o swoim przyjacielu, ale ciepło rozlewające się po jego podbrzuszu było wystarczające, by musiał skupić się na starszym mężczyźnie siedzącym w kącie przez prawdopodobnie niekomfortową ilość czasu.

Wibrowanie jego telefonu w kieszeni oderwało go od rozmyślań, więc natychmiast przestał skupiać się na mężczyźnie, który zaczął już posyłać mu dziwne spojrzenia. Wymamrotał mu krótkie przeprosiny, wiedząc, że nie mógł go usłyszeć. Wyjął z kieszeni wibrujący ostatni raz telefon, który zawiadamiał go o nowej wiadomości. Uśmiechnął się widząc nadawcę smsa i szybko go otworzył. Nie mógł powstrzymać cichego westchnienia, które wyrwało się z jego ust na wspomnienie pierwszej rozmowy, którą odbyli prawie 2 tygodnie temu. Oczywiście, pomiędzy nieobecnościami było kilka „cześć" to i tam, ale ta wiadomość wydawała się inna, miała więcej niż trzy słowa i napisanie jej wymagało więcej wysiłku.

Haven't met you [Larry Stylinson] TłumaczenieWhere stories live. Discover now