Dziękuję za 17 tysięcy obserwujących 🧡💚
~
Minęły trzy długie tygodnie od bitwy o Hogwart; świat czarodziejów zaczynał zdawać sobie sprawę, że to już naprawdę konie koszmaru, i że wszystko wraca do normy. Mimo tego, ten czas nie był łatwy dla Callie.
Próbowała poradzić sobie z tym, co doświadczyła w czasie walk: z morderstwem Czarnej Pani na jej oczach, ze śmiercią odnalezionego dziadka, z informacją, jak tak naprawdę zginęła jej babcia, z widokiem prawie martwego Freda, w końcu - z utratą dziecka... Ku zdziwieniu Callie, największym wsparciem w tym wszystkim okazała się jej mama.
Po tym jak Fred ledwo uszedł z życiem, został wysłany do Munga, gdzie miał się w pełni wyleczyć i odpocząć. Christina wyjaśniła Callie i George'owi, że po konsultacjach z innymi uzdrowicielami zgodnie stwierdzili, że Fred niczego tak nie potrzebuje, jak spokoju. Dla jego dobra przez ten czas nikt go nie odwiedzał, a on sam ciągle chodził na badania i rehabilitacje.
Wreszcie jednak, po tych trzech tygodniach, stan chłopaka poprawił się na tyle, że zezwolono na odwiedziny. Jako pierwszy w prywatnym pokoju w szpitalu pojawił się George, który spędził u bliźniaka prawie całą godzinę.
- To ja już idę - powiedział George, wstając z taboretu przy łóżku brata. - Na ciebie za drzwiami czeka ktoś jeszcze.
Fred wyszczerzył się, bo doskonale wiedział, kto znajdował się za drzwiami.
- No, to teraz mnie zestresowałeś... Myślisz, że się jej spodoba?
- Myślę, że najbardziej jej się spodoba, że wciąż żyjesz. - George zaśmiał się, po czym odbił się piętą od jasnozielonej ściany i ruszył do wyjścia. Otworzył białe drzwi, po czym powiedział:
- Fredward jest cały twój.
George wyszedł, a w wejściu pojawiła się Callie. Wystarczył ułamek sekundy, by Fredowi zmiękło serce; ubrała się w pomarańczową sukienkę z niskimi ramiączkami, pokręciła włosy i, zdawało mu się, nawet miała lekki makijaż. Callie nie zrobiła tego wszystkiego bez powodu - chciała dla niego dobrze wyglądać, zwłaszcza po rozłące.
- Freddie...! - zawołała, podbiegając do łóżka.
Fred poprawił swoją pozycję siedzącą, gotowy zatopić dziewczynę w swoich ramionach. Callie usadowiła się na skraju łóżka, odwzajemniając uścisk z ogromnym entuzjazmem. Po krótkiej chwili chłopak się jednak wycofał i przełożył swoje dłonie na jej policzki, by ją pocałować: raz w czoło, raz w nos, aż wreszcie w usta.
- Nareszcie... - powiedział Fred, nie puszczając jej twarzy. - Christina wprowadziła tu niezły rygor, Oliver pewnie ma ciężko. Tylko mamy się wystraszyła.
- Najważniejsze, że odpocząłeś.
- Odpocząłem za wszystkie czasy, nigdy w życiu tyle nie leżałem - przekonywał Fred, nie spuszczając wzorku z jej twarzy. - Piękna jesteś.
Callie poczuła motyle w brzuchu, co od razu wywołało uśmiech na jej twarzy. Zapomniała trochę, jak szczęśliwa się przy nim czuła.
- Znalazł się komplemenciarz.
- Jak ja za tobą tęskniłem... Pomyśleć, że ostatni raz widzieliśmy się na wojnie - odparł z niedowierzaniem.
CZYTASZ
Węże jednak śmieszkują • Fred Weasley
Fanfic🍊 Choć miłość Callie i Freda jest silniejsza niż kiedykolwiek, silniejszy niż kiedykolwiek jest też Voldemort. Nadchodzą ciemne czasy, które wymagają radykalnych rozwiązań, spojrzeń w przeszłość i zmian, choćby zamieszkania. Ani Callie, ani Fred ni...