Dedykuję ten rozdział wszystkim, którym zdradziłam zakończenie, a oni lojalnie utrzymali sekret do teraz: zielonacytryna, Ayatheav, _Haruta_, mikollajko, _Lilarose_, NyjaXx i karinia1234. Dziękuję, nawet jeśli większość z Was nie zgadzała się z moim wyborem 😂💗
~
Ron zdawał się już wszystko postawić na jedną kartę. Patrzył na braci i Callie z beznadzieją w oczach, ale udało mu się wydusić:
- Nic już dla niego nie zrobicie, Pe...
- On oddycha, Ron! - lamentowała Callie, przykładając ucho do ust Freda, który nadal leżał tam bez ruchu.
Ron położył dłoń na ramieniu Callie i próbował ją odciągnąć.
- Callie...
- Zostaw mnie! - wrzasnęła dziewczyna, z nadludzką wręcz siłą odpychając od siebie Rona. - On oddycha! - argumentowała, nawet jeśli nie miała na to żadnych dowodów. Sama już nie wiedziała, czy po prostu nie uroiła sobie, że słyszała jego oddech.
- Callie, musimy uciekać! - argumentowała Hermiona, ale Ślizgonka jej nie słuchała. Położyła się na strecie gruzu i szukała choćby najmniejszych oznak życia.
- To mnie osłaniaj! - odwrzasnęła Ślizgonka, po czym spojrzała na Rona i Percy'ego. - Ty chcesz stracić brata, Ron?! Ty też?!
- Ale on...
- ON ŻYJE! - przerwała mu Callie, nie dając swojej głowie zaakceptować żadnej innej wersji.
- Biegnijcie, ja tu zostanę! - krzyknął Percy do Harry'ego, Rona i Hermiony, którzy najwyraźniej nie wiedzieli, co mieli robić. Po słowach Weasleya zaczęli jednak uciekać w nieokreślonym kierunku. Reszta korytarza była opustoszała, a tylko z dołu dochodziły przytłumione odgłosy wybuchów, krzyków i świsty rzucanych zaklęć, które jedynie pogarszały atmosferę.
Callie miała wrażenie, że wraz z tamtą ścianą cały jej świat się zawalił. Przepełniło ją ogromne poczucie winy, miała wtedy wrażenie, że była najgorszą osobą na świecie. Nie powiedziała mu o dziecku, nie dopilnowała, żeby wypił eliksir, zaczęła wytykać sobie, że za mało mówiła mu, jak bardzo go kocha...
- Fred, Fred, błagam... Fred... - szeptała Callie pospiesznie, niczym jakieś zaklęcie, które mogłoby wszystko rozwiązać. - Fred, my będziemy rodzicami... Nie możesz nas zostawić... Nie możesz, rozumiesz? - łkała, a łzy rzewnie spływały jej po policzkach na jego twarz.
Percy słyszał to wszystko, stojąc obok, i łamało mu się serce. Znał Callie z widzenia, z tego, że przygotowywał ją do bycia prefektem i z opowiadań, których nie słyszał za wiele, ale wiedział, że była ukochaną jednego z jego młodszych braci. Wtedy jednak nie było czasu na bliższe zapoznawanie się. Percy chciał wierzyć w to, że Fred żył tak samo bardzo, jak Callie i jeszcze bardziej niż wcześniej żałował opuszczenia swojej rodziny.
- Musimy go stąd zabrać - powiedział Percy do dziewczyny, która zanosiła się płaczem. - Reszta też może się zawalić...
- Czy on wypił eliksir? - zapytała Callie rozpaczliwym tonem, po raz pierwszy odrywając wzrok od Freda na więcej niż trzy sekundy.
- Nie... Znaczy, dał trochę mi, nie wiem, czy sam wypił... - odparł pospiesznie Percy, poprawiając swoje częściowo rozbite okulary na nosie, jednak zupełnie mu to wtedy nie przeszkadzało.
CZYTASZ
Węże jednak śmieszkują • Fred Weasley
Fanfikce🍊 Choć miłość Callie i Freda jest silniejsza niż kiedykolwiek, silniejszy niż kiedykolwiek jest też Voldemort. Nadchodzą ciemne czasy, które wymagają radykalnych rozwiązań, spojrzeń w przeszłość i zmian, choćby zamieszkania. Ani Callie, ani Fred ni...