Alternatywny epilog

12.6K 1K 605
                                    

Już tłumaczę, o co chodzi. Znalazłam w swoich notatkach epilog, który naprawdę miał zajść na samym początku, czyli wersję Geollie. Jest dosyć surowa, ale dodaję taką, jaką miałam w notatkach, a o niej zapomniałam - taka ciekawostka.

~

Cztery lata później

George stawiał ciężkie kroki, wchodząc po schodach na prawie samą górę Nory. Zapewne byłoby mu łatwiej, gdyby nie niósł w swoich ramionach Callie, która nadal miała na sobie obszerną, białą suknię. Chłopak jednak zwinnie przeniósł ją przez próg do sypialni, która była oświetlona jedynie światłem księżyca, wpadającym przez okno.

- No, jednak masz krzepę - zaśmiała się dziewczyna, gdy George postawił ją na ziemię.

- Wątpiłaś we mnie? - spytał.

- Troszeczkę - zaśmiała się szatynka, a po tym otrzymała czuły pocałunek w usta.

- Pomyśleć, że kiedyś ukrywałaś ten śmiech.

- Pomyśleć, że kiedyś mi nie ufałeś.

George ujął jej twarz w swoje dłonie.

- Jesteś gotowa? - zapytał cicho, a ona westchnęła.

- Tak - odparła.

- Ale zanim to... Muszę ci coś powiedzieć.

- Hm?

- Pamiętasz, jak straciłem ucho?

- Trudno zapomnieć.

- Wtedy Fred zauważył prawdziwe zagrożenie wojną. On jakby... Jakby przewidywał, że może się stać coś złego. I poprosił mnie wtedy, że gdyby coś się stało... Żebym się tobą zajął, żebym nie pozwolił ci się załamać i żebym dopilnował, żebyś nie wyszła za jakiegoś czubka.

- On poprosił mnie o to samo.

- Co?

- Żebym się tobą zajęła, żebym nie pozwoliła ci się załamać i żebym dopilnowała, że nie ożenisz się z jakąś niezbyt fajną dziewczyną.

- Myślisz, że oboje mamy czyste sumienia?

- Myślę, że tak.

- Idziemy?

- Zaczekaj, George... Muszę ci coś jeszcze powiedzieć.

- Coś się stało?

- George, my... Będziemy mieli dziecko.

- Co? Naprawdę?

Callie pokiwała tylko głową, na co on kucnął i pocałował ją w brzuch.

George czule pocałował ją w głowę, po czym złapał ją za obie ręce.

George widział, jak po policzku Callie spływa samotna łza i zrozumiał doskonale. Złapał ją za rękę.

- Nie pogodziłaś się z tym.

Dziewczyna zaśmiała się żałośnie, ocierając łzę.

- Ty też nie.


Piętnaście lat później, stacja King's Cross

- Tylko zaopiekuj się siostrą, dobrze, Fred?

- Tak, dobrze, mamo.

- Mamo, nie potrzebuję jego pomocy.

- Właśnie, Callie, ona ma już dwanaście lat, jest taka dorosła.

- Ty też przeciwko mnie, tato?

- Cała mama. Cała mama.

- Fred, masz pilnować siostrę bez względu na to, co powie ci twój ojciec.  A ty, Joan, masz się słuchać brata.

- No dobrze, mamo.

Cholera. To on.

- Mamo? Wszystko w porządku?

- Tak, Freddie. Idźcie już. Kocham was.

- Coś się stało?

- Zobaczyłam go. Cholera, to on. Mówię ci, George.

- Kto?

- Fred.

KONIEC

Węże jednak śmieszkują • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz