7

3K 117 53
                                    

W nocy nie mogłam spać i cały czas martwiłam się o Hardodzioba. Usiadłam na łóżku i przetarłam twarz dłońmi.
Po cichu założyłam sweter od pani Weasley i wyszłam z dormitorium.

Przemierzałam ciemne korytarze Hogwartu, oświetlając sobie drogę różdżką.

Usłyszałam skrzypienie podłogi i szybko zgasiłam światło.

-Katie?- usłyszałam znajomy głos.

-Harry?- zapytałam.- Lumos!- szepnęłam i z mojej różdżki błysnęło światło, które oświetliło twarz Harry'ego.

-Co ty tu robisz?- zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

-nie mogłam zasnąć. A ty skąd wiedziałeś, że to ja?- zapytałam podejrzliwa.

-Mapa Huncwotów.- powiedział krótko, a ja kiwnęłam głową. Chłopak znów spojrzał na mapę. -Katie, nie powinno cię tu być!- warknął zdenerwowany rozglądając się po korytarzu.

-Ale o co ci....?- Szybko położył swój palec na moich ustach dając mi znak, że mam być cicho. Patrzył cały czas w głąb korytarza próbując coś tam dostrzec.

-Katie, cofnij się!- warknął, a ja nie wiedząc o co chodzi wykonałam jego polecenie. Chłopak raz patrzył na mapę raz w głąb korytarza. Zraz później krzyknął przerażony, a ja zaczęłam się śmiać, bo wystraszył się swojego odbicia w lustrze. Jeszcze raz przerażony spojrzał na mapę.-Nie śmiej się.-ostrzegł, ale sam się lekko uśmiechnął. Znów zerknął na mapę.- Koniec psot.- mruknął i uderzył lekko w pergamin.- Katie, światło.

-Nox.- mruknęłam. Przez chwilę staliśmy nieruchomo, aż ktoś zapalił światło świecąc nam w oczy.

-Potter, Lupin.- warknął Snape.-Co robiliście po ciemku, na korytarzu, w nocy?- zapytał podejrzliwie.

-Lunatykowaliśmy.- wyjaśnił, a ja z całych sił starałam się nie roześmiać.

-Jesteś zupełnie taki sam jak twój ojciec, Potter. On też był zaskakująco arogancki i wiecznie napuszony.- prychnął profesor.

-Mój tata wcale się nie puszył i ja też nie! A teraz bylibyśmy bardzo wdzięczni gdyby pan opuścił różdżkę.- Snape chcąc, nie chcąc, opuścił różdżkę.

-Co masz w kieszeni?- nie dostał odpowiedzi.- Co chowasz w kieszeni?!-Harry wyjął mapę i spojrzał na profesora.-Co to jest?

-Kawałek pergaminu.

-Czyżby? Rozwiń go. -Harry z lekkim powątpiewaniem rozwinął mapę. Snape przyłożył do niej różdżkę.- Odsłon swój sekret. Na pergaminie zaczęły pojawiać się litery. -Czytaj.

-Panowie, Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz serdecznie pozdrawiają profesora Snape'a i...

-Co dalej?

-...i upraszają by nie wtykał swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi.- cicho parsknęłam śmiechem.

-Och, ty bezczelny...!- wysyczał przez zęby, ale zaraz ktoś mu przerwał.

-Profesorze.- warknął Remus. Snape szybko się do niego odwrócił.

-No, no, Lupin. Wybrałeś się na spacer w świetle księżyca?- zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Remusa. Ten tylko lekko pokręcił głową dając znak, żebym się nie odzywała.

Najmniej kochana przez własnego ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz