22

2.4K 89 78
                                    

Siedziałam razem z Hermioną w Wielkiej Sali i czytałam proroka.

-Hej.-przywitał się Harry dosiadając do nas.-Katie, pamiętasz te dziwne konie co ciągnęły powóz?- zapytał.

-Tak.- mruknęłam.

-To już wiem dlaczego my widzieliśmy je a inni nie.

-Dlaczego?- zapytałam znudzona.

-Bo widzieliśmy kogoś śmierć.- podniosłam na niego wzrok zdziwiona.- Tak Luna mówiła.

-Rozumiem.- mruknęłam i wróciłam do czytania proroka.

-Merlinie, o co ci chodzi?- zapytał zirytowany.

-O nic. Idź sobie do swojej Cho, przecież jest taka cudowna.- powiedziałam udając głos Harry'ego.

-Jesteś zazdrosna.- prychnęłam na to stwierdzenie.

-Pewnie. O ciebie? A może o Chang?-zaśmiałam się ironicznie.

-Ty naprawdę jesteś zazdrosna.- powiedział.

-Nie jestem zazdrosna! A teraz przepraszam, umówiłam się z...z kimś.- skłamałam i wyszłam z sali.

-Katie!- krzyknął za mną. Wyszłam na korytarz nie zwracając na próbę zatrzymania mnie przez Harry'ego. Przed salą stała Umbridge i McGonagall, które się o coś kłóciły.

- Proszę mi wybaczyć, pani profesor, ale co dokładnie pani insynuuje? - zapytała Umbridge.

- Ja tylko proszę, aby w stosunku do moich uczniów stosowała się pani do zalecanych praktyk dyscyplinarnych - argumentowała McGonagall.

- To niegrzeczne z mojej strony, ale brzmi to tak, jakbyś kwestionowała mój autorytet w mojej klasie, Minerwo - splunęła.
-Katie, porozmaw...- podbiegł do mnie Harry.

-Nie teraz.- uciszyłam go i słuchałam dalszej rozmowy.

- Wcale nie, Dolores. Tylko twoje średniowieczne metody.

- Przykro mi kochanie, ale kwestionowanie moich praktyk jest kwestionowaniem ministerstwa, a co za tym idzie, samego ministra. Jestem tolerancyjna, ale tolerancja też ma swoje granice. To jest nielojalność. -warknęła. - Sprawy w Hogwarcie mają się o wiele gorzej niż przypuszczałam. -Sapnęła i odeszła.

- Nienawidzę tej okropnej kobiety i nie zamierzam po prostu dostosować się do jej śmiesznych praktyk. -Warknęłam już chciałam odejść, ale Harry złapał mnie za rękę.

-Porozmawiajmy.- pokręciłam głową i ruszyłam w stronę lochów.

***

Następne kilka tygodni było absolutnie szalone. Nie odzywałam się prawie w ogóle do Harry'ego, a on do mnie. Knot mianował Umbridge wielkim inkwizytorem Hogwartu. Każdego dnia wydawała nowe "Dekrety Edukacyjne", każdy z nich był bardziej bezużyteczny od poprzedniego. Wchodziła na każdą z naszych lekcji i analizowała nauczycieli w dość niegrzeczny sposób. Nikt nie był już bezpieczny na korytarzach. Żadnych luźnych więzi, żadnego trzymania się za ręce, żadnego obściskiwania się, żadnych rozmów w drodze na zajęcia, lista ciągnie się w nieskończoność. Zlikwidowała większość słodyczy Freda i George'a, nad którymi pracowali przez całe lato, co całkowicie ich załamało. Na ścianie przed Wielką Salą, zamieszczała każdą ze swoich nowych zasad. Filch musiał co tydzień załatwiać dłuższą drabinę.

Najmniej kochana przez własnego ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz