Nie spodziewałam się, że przed 20 rozdziałami będzie tu 200 odsłon,a już jest 300. Dziękuję za to bardzo! ❤Nieco krótszy, ale taki miał on być.
Miłego czytania! ❤Wracałam za bar, kiedy to przy nim zobaczyłam, jak Toby rozmawia z Nikki. Czekają na mnie, bo mimo wszystko dzisiaj mam użyć magii i uleczyć jego siostrę. Powiedział szatynce o swojej siostrze, na co ona stwierdziła, że też chce jakoś pomóc. Uśmiechnęłam się na ich widok, kiedy to oboje się lekko zarumienili. Jak oni kiedyś nie będą razem, to się serio zdziwię. Podeszłam do nich, a przy tym pchnęłam chłopaka ramieniem. Zaśmiał się, a przy tym mnie objął. Rozmawialiśmy ze sobą do czasu, aż Jurgen do nas podszedł, aby dać nam wynagrodzenie za dzisiejszy wieczór.
— Dziwne, że przed świętami nie ma za dużo ludzi. — Odezwał się Toby, a nasz szef się lekko uśmiechnął.
— Przez resztę roku jest dużo. Jest grudzień, wszyscy raczej wolą zaoszczędzić trochę pieniędzy, żeby kupić jakiś prezent dla kogoś z rodziny, niż płacić za wejście do klubu i za drinki. — Zauważył Rosjanin.
— Też fakt. — Dodał Nikki, a ja opuściłam wzrok.
Kolejny dzień w roku, kiedy to będę się czuła najgorzej na świecie. Święta Bożego Narodzenia, ale dla wiedźm to dzień, w którym jest świętowane Yule. Praktycznie jest to to samo święto, ale jednak kilkoma czynnikami się ono różni. Do tego jest dwa dni wcześniej. Znowu zostanę sama w mieszkaniu, bo Rochelle wyjeżdża do rodziny. No cóż, na to nic nie poradzę. Rzadko kiedy widuję ona swoich, więc nie mogę jej przecież prosić, żeby tak po prostu została ze mną w mieszkaniu. Będę przez dwa tygodnie sama.
— Zbieramy się? — Zapytał Toby, a ja kiwnęłam głową, tak samo jak szatynka.
Po jakimś czasie znalazłam się w moim mieszkaniu. W drodze powrotnej ustaliłam z chłopakiem i Nikki to, o której się spotykamy. Udało mi się zdobyć dwa składniki, których akurat mi brakowało w ciągu dwóch dni, więc mam wszystko. To zaklęcie będzie dość wyczerpujące, a do tego jest to czar specjalny, więc będę musiała użyć kociołka, aby je przygotować. Do tego jeszcze bardziej będę musiała wzmocnić nieco swoją moc, więc potrzebuję przyzwać swój artefakt. Cicho zdjęłam buty, by w kolejnej chwili ruszyć do swojego pokoju, gdzie od razu zaczęłam się przebierać. Po jakimś czasie zasnęłam, by z samego rana zostać obudzona przez dzwoniący telefon. Westchnęłam zmęczona, a przy tym zdjęłam ze swojej głowy poduszę, którą zrzuciłam ją na podłogę. Sięgnęłam po komórkę, która po chwili uderzyła z hukiem o podłogę.
— Kurwa... — Powiedziałam sama do siebie, po czym niechętnie się podniosłam, aby poszukać tego cholernego urządzenia.
Schyliłam się, aby następnie wyjąć ten telefon z pomiędzy łóżka, a szafki nocnej, jednak zauważyłam, że spadł on jeszcze dalej. Pod sam mebel, na którym się aktualnie znajdowałam. Sięgnęłam po niego, a gdy go w końcu wymacałam na podłodze, zaczęłam się podnosić. Jęknęłam z bólu, kiedy uderzyłam potylicą w krawędź szafki obok. Przetarłam miejsce, które nieco zaczęło pulsować, po czym przesunęłam palcem po ekranie, nie patrząc nawet na to, kto dzwoni.
— Halo? — Zapytałam zmęczonym głosem, a osoba po drugiej stronie się zaśmiała.
— Minął tydzień, a nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że widzę te budynki. — Odezwał się chłopak po drugiej stronie, na co ziewnęłam i przetarłam twarz dłonią.
— Gavin? Wiesz która jest godzina? — Zadałam kolejne pytanie, przez które chłopak się ponownie zaśmiał.
— Dochodzi dziesiąta. Ciężka noc? — Spojrzałam na godzinę, a przy tym głośno westchnęłam.
CZYTASZ
The Real Magic
FantasyCzęść I Dziewięć lat temu moja rodzina została zaatakowana przez łowców czarownic. Jako jedynej udało mi się tamtego dnia uciec, a to wszystko dzięki mojej matce, która wysłała mnie do świata ludzi, którego kompletnie nie znałam. Nie wychowałam się...