Rozdział 27 - "Inna niż wszystkie"

121 7 8
                                    

DZISIAJ SIĘ BĘDZIE DUŻO DZIAĆ!
I W KOŃCU
CHYBA PRZYSZŁA PORA NA TO, NA CO KAŻDY CZEKAŁ!
Życzę miłej lektury, bo będzie dużo emocji! ❤

Ostatnio zrobiło się nieco cieplej. Śnieg stopniał, a natura powoli wraca do życia. Nie zmieniły się dwie rzeczy. Moje ukrywanie się, a także to, że nadal mieszkamy z chłopakami. Nie możemy wrócić do naszego mieszkania, a chłopakom to chyba nie przeszkadza. No prawie, bo mimo wszystko ze mną to pół biedy, ale okres u Rochelle jest nie do wytrzymania. Bryce kilkukrotnie chciał ją utłuc, ale Ryan go zawsze powstrzymywał.

Obwiązałam się kocem i spojrzałam przez okno, za którym dzisiaj padał deszcz. Niby pogoda się poprawiła, bo już jest wiosna, niedługo nadejdzie kwiecień, ale praktycznie dzień w dzień leje jak z cebra. Pogoda jak na jesień. Ostatnio moje sny się uspokoiły i nie miewam tych wizji, a to może według mnie znaczyć jedno. Coś nadejdzie, a ja nie mam bladego pojęcia co to takiego może być. Niby istnieje zaklęcie, abym mogła zobaczyć co się stanie w przyszłości, ale zalicza się ono do odłamu magii o czasie. Mimo wszystko chcemy zobaczyć, co się stanie za jakiś czas.

W tym momencie poczułam to, że ktoś mnie przytulił od tyłu. Odwróciłam głowę, dzięki czemu zobaczyłam to, że był to Gavin, który złożył całusa na mojej skroni. Tak samo jak chłopacy pogodził się z tym, że białowłosa jest wiedźmą i chyba mu to jakoś bardzo nie przeszkadza. Dziewczyna im opowiedziała wszystko, co wiedziała o naszym świecie, jednak nadal to nie było wszystko. Wielu rzeczy nie powiedziała, a może o nich po prostu nie wiedziała. Znając ją, to penie podeszła do nich na odwal się i po prostu pozapominała.

— Wszystko ok? Znowu jesteś jakaś zamyślona. Ostatnio często ci się to zdarza. — Zauważył, na co pokręciłam głową, że jest w porządku.

— Wszystko dobrze. — Powiedziałam, po czym się do niego przytuliłam.

Objął mnie, a przy tym dał całusa w czubek głowy, po czym oparł się o nią swoim prawym policzkiem.

— Gavin, jest problem. — Odezwał się Ryan, który wrócił do mieszkania razem z Rochelle i Bryce'm.

Oboje spojrzeliśmy najpierw na siebie, po czym na chłopaka. Byliśmy wyraźnie zaniepokojeni. Blondyn się ode mnie odsunął, aby w kolejnej chwili podejść do swojego przyjaciela, który podał mu swój telefon. W tym momencie do mieszkania wszedł Bryce i Rochelle, na co zmarszczyłam lekko brwi.

— Znowu. — Powiedział cicho niebieskooki, a starszy z rodzeństwa kiwnął głową.

— Co... Co się dzieje? — Zapytałam, a Gavin na mnie spojrzał zaniepokojony, po czym na chłopaków.

Kiwnęli głowami, jakby go podbudowywali do tego, aby mi o czymś powiedział. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc o co im chodzi, a w tym samym czasie podeszła do mnie Rochelle, która położyła mi dłoń na ramieniu. Miałam wrażenie, jakby mi dodawała otuchy, albo próbowała wesprzeć. Ona coś wie?

— Dobra, serio. O co chodzi? — Zadałam kolejne pytanie, a mój chłopak pokazał mi ekran telefonu, na którym znajdowała się wiadomość od ojca blondyna. — Nie rozumiem. — Powiedziałam cicho, przez co westchnął.

— Niedaleko miejsca twojej pracy ostatnimi czasy inni łowcy ze społeczeństwa mojego ojca odnotowali silny wzrost duchowej energii. — Zaczął, na co zmarszczyłam brwi, udając, że kompletnie nic nie rozumiem.

— Duchowa energia, to aura, którą rozsiewają dookoła siebie wiedźmy, kiedy używają magii. — Wcięła się białowłosa, która stała obok mnie.

— To już któryś raz z kolei. Najpierw ta energia skoczyła jakoś w grudniu. Potem zrobiło się spokojnie, aż do dnia, kiedy to gonił cię tamten mężczyzna, ale wtedy było to — Odwrócił wzrok na chłopaków, którzy wzruszyli ramionami. — Sami nawet nie wiemy ile razy silniejsze. Po tamtym dniu się uspokoiło. Do dzisiaj. Od samego początku nasza trójka miała się tym zająć. To miała być nasza pierwsza misja, w której nie będziemy robić za przeproszeniem za przydupasów. W końcu musimy się tym zająć. — Rodzeństwo kiwnęło głowami na jego słowa.

The Real MagicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz