- Harrison...
- Harrison...!
- Harrison..!
- Harry Potter'ze! - krzyknęła brunetka. - Zaraz spóźnimy się na śniadanie, nie chcesz chyba chodzić głodny aż do obiadu.
- Nie Miona, dzień dobry Miona, dziękuję za obudzenie Miona. - mruknął zaspanym głosem Potter.
- Czy Sam Wiesz Kto nie daje ci spać?
- Nie no bo raz źle będę spał to od razu wina Voldemorta. - warknął chłopak
- Mówiłeś coś Harry? - zapytała się dociekliwe brunetka.
- Nic nie mówiłem Hermiono.
- Chodźmy, mamy pierwsze eliksiry.
- ... zabiorę ich już na tą salę, bo się spóźnimy jeszcze na eliksiry, - chłopak usłyszał znajomy głos w oddali umysłu. - A tego nie chcę przegapić, możliwe że któreś z Weasley'ów znów rozwali połowę sali...
- Ziemia do Harry'ego. - dziewczyna machnęła mu ręką przed oczami. - Pytałam się, czy skończyłeś esej z zielarstwa.
- Wczoraj na wieczór. - oznajmił schodząc ociężale z łóżka. - I eliksiry dokończyłem na dzisiaj.
- Było coś z eliksirów? - zapytała się szybko wystraszona.
- Eliksir żywej śmierci trzeba było zrobić. - mruknął niedbale ścieląc posłanie. - I wykonać bazę na eliksir wielosokowy.
- Profesor Snape da mi trola. - powiedziała senpnie brunetka.
- Czy ty pierwszy raz czegoś nie zrobiłaś? - powiedział zdziwiony avadooki.
- Możliwe.
- Dobra chodźmy już, bo chce zdążyć na to śniadanie.
Chłopak poszedł do łazienki, ułożył włosy w ten sam sposób co zawsze, umył zęby a na samym końcu ubrał szaty.
Wszystko zapowiadało by się dobrze gdyby w jego głowie nie zaczął formować się dziwny lecz znajomy ból. Spojrzał on w swoje odbicie w lustrze lecz zamiast siebie, ujrzał on całkowicie inną osobę.
Patrzył się on na dość szczupłego chłopaka o bujnych, ułożonych czarnych włosach, miał on ten sam kolor oczu co Potter, jednak szmaragd oczu nieznajomego był bardziej intensywniejszy dodatkowo nie nosił on pozornych okularów.
Jednak wzrok chłopaka przykuł jeden szczegół. Mianowicie szata osoby w lustrze była w kolorach slytcherin'u.- Harry długo tam jeszcze? - zapytała się poddenerwowana Granger.
- Już wychodzę Mionka. - ostatni raz spojrzał się w lustro jednak na powrót wyglądał on jak bezdomny kot.
Potter po chwili wyszedł z łazienki, wziął torbę, która spoczywała zaraz koło drzwi do wyjścia z domitorium. Nie odzywając się do brunetki wyszedł on czym prędzej z pokoju nie czując się w nim bezpiecznie. Gdy tylko przekroczył on próg salonu, wszyscy gryffoni się na niego spojrzeli i zaczęli się witać, jednak po minie Złotego Chłopca dało się odczytać, że nie chce on codziennej szopki, nie zaraz po tym co się stało w łazience i ten znajomy lecz obcy głos, który co jakiś czas daje o sobie znać w jego umyśle. A do tego doszło mrożące spojrzenie brunetki, która chciała już o wszystkim wiedzieć.
Po opuszczeniu Wspólnego Salonu Harry udał się drogą okrężną do Wielkiej Sali zahaczając o lochy. Wszystko było dobrze dopóki nie zatrzymał się przy dziwnie pustej ścianie.- Mógłbym przysiąść, że tutaj były drzwi. - mruknął pod nosem nie wiedząc, że obraz zaraz za nim na niego spogląda ze smutnym uśmiechem. - Nie było tutaj kiedyś drzwi? - zapytał on sam siebie nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
- Ah młody Vox. - odezwał się mężczyzna w obrazie zaraz za nim. - Jak miło cię widzieć po tak długich latach.
- Czy Pan mówi do mnie? - zapyta się mało logicznie chłopak. - Nie jestem Vox, nazywam się Potter, Harry Potter.
- Mój drogi ja wiem jak się nazywasz, ale czy ty to wiesz? - zaśmiał się niebieskowłosy.
- O czym Pan mówi?
- Nie jesteś tu pierwszy raz, już kiedyś tu byłeś, ale wtedy nie było tu zaklęcia maskującego, oraz nie nosiłeś okularów. - zaśmiał się z miny nastolatka. - Powiedz mi mój drogi, czy w twym umyśle słyszysz jakiekolwiek głosy? Chłopca, dziewczyny a może i pewnego czarodzieja?
- Skąd Pan o tym wie? - zapytał się zdenerwowany Potter. - Tak słyszę już kilka tygodni głos chłopaka, najbardziej w snach, mam też przebłyski z Wielkiej Sali i Błoni, ale to nie możliwe, żebym już tu kiedyś był, jestem za młody.
- Jeżeli chcesz się dowiedzieć czegoś więcej o tym co cię spotyka, to zapraszam na herbatkę do Pub'u pod trzema miotłami, wiem, że prowadzi do niego pewna rura koło komnat samego Slytherin'a, spokojnie, o tym też porozmawiamy, a teraz radzę ci się pospieszyć, gdyż Ślizgoni zaraz będą tedy szli.
Harry nieufnie skinął głową udając się na schody prowadzące w górę.
CZYTASZ
✔️Harrison Vox Powraca
Fanfiction❕❕ Ostrzeżenie ❕❕ Z góry przepraszam za brak spójności książki, jest ona nie logiczna ale da się ją przeczytać. ❕❕❕❕❕❕❕❕❕❕❕❕ Zaklęcie śmierci, pamięć, koszmarny kwiat i humor Malfoy'a to mieszanka wybuchowa