9

1.3K 89 1
                                    

- Chcesz mi powiedzieć, że jutro chcesz zrobić zebranie ale nie w gabinecie tylko w twoim dworze? - spojrzała na niego Pomfrey. - Jesteś szaleńcem mówiłam ci to już kiedyś?

- I to jak często. - przewrócił oczami. - Dasz radę się wyrwać?

- Powinnam, ale jak się tam będę mogła dostać?

- Jeszcze dzisiaj pójdę do komnat Severus'a, tam podłącze jego kominek z tym w moim gabinecie. - wyjaśnił jej czarnowłosy. - Jedynie będę miał wziąć Dracona na czaty bo inaczej mnie ktoś o włam oskarży.

- Ślizgoni aż tacy podli nie są. - mruknął blondyn.

- Przecież sam jestem Ślizgonem. - powiedział z niedowierzaniem Vox. - W tych czasach już się nie trzymacie razem.

- Wybacz Paniczu. - przeprosił go szarooki.

- Nic się nie stało, jednak nie zapominaj o tak istotnych szczegółach jak taki kim jestem i kim byłem. - spojrzał na niego surowym wzrokiem. - Mam nadzieję, że wy też rozumiecie.

- Oczywiście Paniczu. - przytaknęła brunetka i rudowłosy.

- Cieszę się. - spojrzał na Weasley'a. - Ktoś z twojej rodziny jeszcze wie?

- Wszyscy. - oznajmił spuszczając wzrok. - To oni mi wbili do głowy aby do Panicza w pierwszym roku przyjść.

- Wiedzieli od jak dawna?

- Od czasu pojawienia się dziecka Potterów. - powiedziała wchodząca dziewczyna. - Witaj Paniczu.

- Ginevra. - spojrzał na dziewczynę.

- Moi bracia tak jak rodzice strzegą twej tajemnicy, Dumbledore o niej nie ma bladego pojęcia. - ukłoniła się Weasley. - Mama chciała się dowiedzieć czy Malfoy'owie już wiedzą.

- Jeszcze nie. - spojrzał na Dracona. - Jedynie Draco i Abraxas.

- Czyli jeszcze musimy grać? - dopytał się brat dziewczyny.

- Tak, do puki nie powiem, że możecie się pogodzić nadal ma być atmosfera jak dotychczas. - westchnął przeciągle na łóżku. - Poppy czy możemy już wyjść?

- Oczywiście Paniczu, nic cię już tu nie trzyma, zdam raport dyrektorowi, że wyszedłeś. - ukłoniła się i miała już wyjść. - Rozmawiał Panicz z Tomem?

- Nie. - skłamał nie dając po sobie tego poznać. - I nie zamierzam.

- Harry to może pójdziemy już do naszego domu? - zapytała się uprzejmie Granger.

- Tak to dobry pomysł. - zgodził się z nią avadooki.

******
- To głupi pomysł. - powiedział Malfoy patrząc się na Black'a i Warren. - Dlaczego się was posłuchałem.

- Dlatego, że to najlepszy sposób na zabranie Averego tak aby nikogo o tym nie informować. - wyjaśniła uradowana dziewczyna.

- A po za tym masz guzik do gadania. - zgodził się z dziewczyną czarnowłosy. - Wiesz co powiedział Vox i co nas czeka jak spartaczymy.

- Koszmarny kwiat. - mruknął chłopak patrząc się przed siebie. - A róbcie co chcecie.

- No i fajnie. - ucieszyła się dziewczyna zmieniając się w ducha. - To zaraz ty będę.

Po kilku chwilach duch dziewczyny zniknął za ścianą pokoju Averego. Przyjaciele czekali w ciszy, aż nie usłyszeli donośnego trzasku, a następnie uciekającej Marty z radosnym uśmiechem na twarzy.
Zaczęła biec w ich kierunku przez co Orion założył na siebie zaklęcie maskujące, a Abraxas zaczął przeklinać dziewczynę w umyśle.

- Malfoy?! - zdziwił się brunet spoglądając na chłopaka za którym schowała się dziewczyna. - Co ty tu do cholery robisz?!

- Zabieramy cię. - powiedział wrednie, aby następnie zobaczyć zaklęcie obezwładniające rzucone na nowo przybyłego. - Sorka Av to nie mój pomysł.

Po chwili dało się usłyszeć szybkie kroki podążające w ich kierunku.
Malfoy odwrócił się w stronę drzwięku gdzie zobaczył swego syna.

- Co mieliśmy zrobić z osobami, które nam przeszkodzą? - zapytał się ducha.

- Zabrać i do lochów. - objaśniła śmiejąca się brunetka. - Vox będzie zadowolony!

- A Czarny Pan nie. - mruknął cicho Orion.

- Mówiłeś coś? - zapytali się jednocześnie spoglądając na ścianę gdzie powinien stać Black.

- Zabierajcie go i idziemy.

- Ay, ay kapitanie! - powiedziała radośnie dziewczyna obezwładniając Lucjusza.

Gdy tylko mężczyzna upadł na ziemię z hukiem Abraxas do niego podbiegł, aby jak najszybciej aportować go do dworu Panicza. To samo uczynił Orion z Averym i Martą, aby ta już nie przeszkadzała mu w powiedzeniu Tomowi, że wrócił z celi Dumbledore'a.

Po pojawieniu się w dworze Vox'a Malfoy od razu zdiagnozował swego syna i przyjaciela czy nic im nie jest. Tak jak się spodziewał po swoim pierworodnym nic wielkiego się mu nie stało, nieliczne zadrapania po wyleczonym zaklęciu.
Odetchnął on również z ulgą, że już po wszystkim.

- Wiesz, że to jeszcze nie koniec. - odezwała się dziewczyna obok niego przez co ten się wystraszył. - Aż taką straszna jestem?

- A żebyś wiedziała. - powiedział z obrazą w głosie. - Czy ty się zawsze musisz skradać?!

- Oczywiście! - zaśmiała się. - To jutro zebranie tak?

- Niestety.

- Jak sądzisz, jak to się skończy? - zapytała się siadając na fotelu. - Czy będzie wojna z Tomem?

- Nie wiem Marto, wiesz jaki jest Vox. - oznajmił siadając na poręczy obok niej. - Miejmy nadzieję, że wszystko się ułoży.

- Chce nasze stare czasy. - po policzku brunetki spłynęły łzy. - Naprawdę.

- Wiem to Marto. - Malfoy przytulił dziewczynę na pocieszenie. - Ja to doskonałe wiem.

- Chcę z powrotem mieć naszych przyjaciół...

✔️Harrison Vox PowracaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz