17

715 61 7
                                    

Vox siedział za biurkiem, wyglądaj jakby miał w kogoś zaraz rzucić czarnomagicznym zaklęciem. Wiedział jednak, że nie może tego zrobić, bo wszyscy się zlecą.
Tom wyszedł od niego już jakiś czas temu. Musiał on pójść do śmierciożerców, żeby ich przypilnować. Nie chciał mieć tu nikogo martwego, a w szczególności nie chciał, żeby jego ojciec kogoś zamordował w "samoobronie".
Przeciągnął się on na krześle. Otworzył dokumenty, których tak bardzo nie chciał otwierać. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie jego przyszywanego bratanka. Regulusa Blacka.
Riddle mówił mu, że już dawno zmarł, jednak chłopak wiedział coś czego, on nigdy nie mógł się domyśleć.
Zgłębił się w swym umyśle uprzednio zamykając oczy. Przeszukiwał on wszystkie swoje wspomnienia, wiedział, że w tych latach go widział. Tylko musiał dokładnie poszukać. Poszukać tego jednego wspomnienia, które tak dokładnie ukrył, żeby nie znalazł go nikt inny niż on sam.
Po minutach, które się tak dłużyły nareszcie znalazł to czego tak uparcie szukał. Przed jego oczami okazało się wspomnienie z animagiem, kiedy był sam na pokątnej.
Wiedział też on dokładnie jak jego wezwać, nie używając przy tym mrocznego znaku.
Chłopak uśmiechnął się szeroko, wiedział, że właśnie trafił na coś czego od tak długiego czasu starał się znaleźć. Zapełnił właśnie tą pustkę, która się ciągnęła przez te wszystkie lata bez żadnego wspomnienia z tamtych lat.
 
- Mój drogi. - czarnowłosy powiedział w przestrzeń wiedząc, że jego niedoszły chrześniak zaraz się wyłoni koło niego. - Cieszę się, że widzimy się właśnie teraz.

- Witaj Paniczu. - powitał się na wstępie mężczyzna, jednak widząc niezadowolenie na twarzy chłopaka od razu wiedział co jest na rzeczy. - No nie patrz się tak na mnie, co mam ci powiedzieć, żeby udobruchać twoje zszargane nerwy.

- Może twój powrót, co o tym myślisz, minęło już tyle lat, a ty nadal się ukrywasz, chyba nie chcesz skończyć jak jeden ze swoich kuzynów. - Vox wstał zza biurka, aby podejść zaraz przed mężczyznę. - Chyba czas się przywitać z twoim ojcem.

- Muszę? - burknął pod nosem, nie spieszyło mu się na spotkanie z rodzicielem.

- Regulusie Black, masz w tej chwili udać się ze mną do salonu i przeprosić tam wszystkich, którzy myśleli, że zginąłeś.

- No ale jak widać, to żyję i mam się świetnie, ponieważ pewien czarnowłosy chłopak zdołał go ocalić, kiedy tylko był na skraju życia i śmierci, to nie tak, że chciałem wtedy skoczyć, ale jak widać nie przyjął byś odmowy nawet wtedy.

- Regulusie...

- Nie wujku Vox, nie zaczynajmy już tego tematu, wiesz, że wszystko jest przeszłością, wiesz, że Syriusz zawalił ale też to moja wina, że na to pozwoliłem tak samo jak mama i tato, a Bella sama zapędziła się w kąt w którym została przytłoczona poprzez nadmiar wszystkiego. - objaśnił nie patrząc się na chrzestnego. - Niejednokrotnie wszystkim mówiłem, żeby chociaż trochę przystopować, ale czy ktoś mnie słuchał?

- Rozumiem co przez to mówisz, ale wątpię, żeby inni to tak łatwo przyjęli do wiadomości, prosiłbym cię także, żebyś naprawdę poszedł właśnie do salonu.

- Naprawdę muszę?

- Chcesz, żebym już cię nie zadręczał? - mężczyzna pokiwał na potwierdzenie głową. - Wiec zapraszam do zebranych, musimy jednak wziąć dość sporo eliksirów, bo wątpię, żeby przyjęli to ze spokojem, nie uważasz inaczej prawda?

- Znamy się krótko, jedynie ze wspomnień jak mnie w nich nachodziłeś i to w dodatku kiedy spałem. - powiedział z urazą czarnowłosy. - Macie z Tom'em sojusz?

- Czemuście jesteście takim upartym rodem. - warknął avadooki. - Tak między mną a moim narzeczonym jest sojusz, plus nie pozabijamy się nawzajem jeżeli o to ci chodzi.

- Czyli wie, że ty to ty?

- Black odziedziczyłeś rozum po ojcu?

- Nie śmiałbym się do jego poziomu odnosić, każdy mówi, że blisko mi do matki.

- Ach, nasza kochana Walburga, niejednokrotnie działała nam wszystkim na nerwach, ale jak widać umiała dochować tajemnice szczelniej niż Orion. - powiedział ze zrezygnowaniem. - Mam nadzieję, że też potrafisz to dalej robić.

- Wujku...

- Nie przedłużając, chodźmy do naszych gości. - wyminął mężczyznę, nie przyjmując odmowy kazał mu za sobą podążać. - Zapewne ucieszą się na twój widok.

- Nie śmiałbym zaprzeczyć.

✔️Harrison Vox PowracaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz