3

1.8K 130 7
                                    

Harry wyszedł szybkim krokiem z Wielkiej Sali. Zapomniał on bowiem o spotkaniu na które kazał przyjść Averemu, ale jak to on miał w naturze, musiał o tym oczywiście zapomnieć, dlatego teraz stara się w jak najkrótszym czasie dotrzeć do Trzech mioteł nie wzbudzając na siebie żadnych podejrzeń.

- Spóźnię się, spóźnię się, spóźnię się... - tylko to mówił do siebie przez całą drogę aż do komnat tajemnic i jeszcze dalej aż za komnaty samego Salazar'a Slytherin'a. - Zabije mnie, zabije mnie, zabije mnie...

Po długim dwunasto minutowym szybkim truchciku był już na miejscu. Od razu po wejściu do pubu było słychać jego głośne opadnięcie na krzesło zaraz przed zakapturzonymi osobami. Gdy tylko opanował swój oddech i tętno spojrzał Averemu głęboko w oczy i się uśmiechnął.

- No ja przepraszam. - powiedział załamany chłopak uderzając głową w stół chowając swój błąd. - Śledzili mnie.

- A ty na to pozwoliłeś. - oznajmił spoglądając na towarzyszy, aby następnie powiedzieć to na co nie byli przygotowani. - Przecież to Abraxas i Orion, jakim ty cudem ich nie zgubiłeś!?

- Wiesz, że nie da się ich zgubić! - odparł brunet spoglądając na avadookiego. - I nawet wysłali do twojego oh i ah'a patronusa, że się idę z kimś tutaj spotkać więc bądź przygotowany, że może się tutaj zaraz zjawić!

- Co ja mam za przyjaciela, który do tego doprowadza, bo się nie stara nawet zgubić tych dwóch idiotów?! - powiedział załamany czarnowłosy nastolatek.

- Vox!

- Avery!

- Zamknij się! - powiedział załamanym głosem Harrison. - Ten idiota nie daje mi spokoju i cały czas wysyła to jak torturuje innych, albo moją śmierć, naprawdę musi mnie kochać, żeby to robić.

- Czekaj Tommy ci wysyła znów scenki? - zapytał się zaciekawiony Av.

- Niestety ale robi to od samego rana, czy wiesz może co ktoś mu zrobił? - spojrzał po dwójce zakapturzonych, gdzie na jednym zawiesił swój wzrok i już wiedział co się stało. - Nie no brawo Orion'ie, ja wiem jak bardzo lubisz go drażnić, ale nie rób tego kiedy nie jestem przygotowany!

- Co ja zrobiłem?! - zapytał się z oburzeniem czarnooki ściągając kaptur. - I za kogo ty się uważasz, żeby mnie obrażać?!

- Tak Black jesteś debilem. - westchnął Malfoy ściągając kaptur. - Przecież Avery już krzyknął kim jest osoba naprzeciwko nas, oraz co za niedługo się wydarzy przez naszą głupotę, a teraz wróć pamięcią do rozmowy jak tu tylko usiadł.

- Dalej nie rozumiem o co chodzi. - powiedział wnerwiony Orion.

- Spokojnie, dasz radę. - mruknął platynowowłosy. - Zginiemy gdy tylko tutaj przyjdzie.

- No nie wiem, zazwyczaj starasz się być dobrej myśli Ab i jakim cudem nie jesteś aż tak zaskoczony moim "pojawieniem się".

- Może dlatego Harrison, że kiedyś musiało to nastąpić. - zaśmiał się spoglądając na drzwi, które zostały momentalnie otwarte a w nich stał Voldemort w jego młodocianym wcieleniu. - Niech Salazar ma nas w opiece.

Po chwili zapadła grobowa cisza, która tylko czekała, aż padnie jakieś czarnomagiczne zaklęcie, jednak nie spodziewali się jednego...

- VOX?! - Black stanął jak wryty, a całe towarzystwo stołu się na niego popatrzyło.

Avadooki wstał, następnie zdzielił Black'a w policzek.

- Brawo Orionie właśnie wydałeś na siebie żywot! - krzyknął rzucając się na niego. - Avery trzymaj go!

- Daj mi chwilę, wyrywa się! - odkrzyknął w jego kierunku.

✔️Harrison Vox PowracaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz