- Abraxasie, wiesz, że jeszcze niczego nie uzgodniliśmy. - spojrzał na niego piorunującym wzrokiem. - Tom jedynie przyszedł aby porozmawiać.
- I przy okazji dostać koszmarny kwiat oraz dowiedzieć się dlaczego Avery tak nagle zniknął a wraz z nim twój syn. - dołączył się do Vox'a Riddle.
- No wybacz ale to nie była moja wina, że Lucjusz się napatoczył kiedy Av był ogłuszany. - spojrzał na swych panów z urazą.
- Skończmy już tą gadaninę. - westchnął przeciągle Harrison. - Poppy?
- Tak paniczu? - w drzwiach pojawiła się kobieta.
- Mogłabyś opatrzyć Tom'a? Dałem mu kwiat ale tylko zadziałał na psychikę. - wyjaśnił wskazując na mężczyznę.
- Ależ oczywiście. - ukłoniła się, następnie wskazała dłonią w kierunku wyjścia z sali. - Tędy Panie.
- Zaraz będę w gabinecie.
- Dobrze, ja wyjaśnię zebranym, aby nawet o tym nikomu nie pisnęli. - uśmiechnął się miło do wszystkich. - Zapraszam więc ze mną znów do salonu.
******
Czarnowłosy niespokojnie przechadzał się po swym dworze. Wszyscy obiecali mu, że nie wydadzą Czarnego Pana, ale on wiedział, że jeden z nich to zrobi. Nie wiedział jednak kto pójdzie na skargę do Dumbledore'a.
Wszystko miało być jak na chwilę obecną spokojnie dochowane, Riddle obiecał mu, że pomału będzie zaprzestawał zabijaniu Mugoli i wróci do planu, aby się oni dowiedzieli o Czarodziejskim Świecie. Wszystko miało się zacząć pomału układać, jednak nie tak jakby tego chciał chłopak.- Harrison? - zapytał się zszokowany głos zza drzewa.
Vox w sekundę wyciągnął różdżkę kierując ją na nieznajomego. Skądś kojarzył głos obcego, ale nadal nie rozpoznawał skąd.
- Różdżka w dół mój synu. - warknął w jego stronę starszy mężczyzna wychodząc z ukrycia. - Albo zamknę cię w twoim pokoju.- Nie, ale jak... - zapowietrzył się chłopak widząc starszego mężczyznę. - Jakim cudem udało ci się uciec?!
- Uspokój się smarkaczu. - spojrzał na niego Grindewald. - Czy wszystko jako tako zrobiłeś?
- Pytasz się mnie czy jakoś unieszkodliwiłem Dumbledore'a? - przekręcił lekko głową.
- Oczywiście, że o niego mi chodzi, a o kogo innego niby.
- Sądziłem, że będziesz chciał wiedzieć czy mama cię nie zdradziła...
- Harrison'ie Dumbledore Vox Grindewald. - spojrzał na niego gniewnie mężczyzna lecz uspokoił się i miękko uśmiechnął. - Same z ciebie kłopoty smarku.
- Po kimś to mam prawda? - zaśmiał się spoglądając w gwiazdy. - Mam dać mamie znać, że wróciłeś?
- Żeby mnie zabiła? - spojrzał na niego w szoku.
- Tak.
- Nie, na razie niech nie wie. - zaczął podążać w stronę domu. - Chodź, musisz mi opowiedzieć co mnie ominęło na świecie kiedy siedziałem w Nurmengard'zie.
- Dużo ci nie opowiem. - zaśmiał się kpiąco nastolatek. - Dumbledore mnie zabił gdy byłem na szóstym roku.
- Dlaczego cię zabił?!
- Może dlatego, że wskoczyłem przed mojego kochanka? - zaśmiał się bez kpiny w głosie. - Chciał zabić Tom'a za to, że chciał wprowadzić twoje prawo, wiesz, że go nawet w Ministerstwie poparli, kiedy starał się wyjaśniać dlaczego było by to dla nich lepsze.
- Naprawdę go poparli? - zdziwił się siwowłosy.
- Tom miał dar przekonywania... - spojrzał w bok. - O ile ten spieprzony piernik nie starał się go zabić.
- Widzę, że nie lubisz swojego wujka. - zaśmiał się z miny chłopaka. - Wybacz, wybacz też go z twoją matką nie lubimy.
- Cieszę się, że mi opowiedziała o tym jak ją uratowałeś.
- Nie ma za co, a teraz wybacz ale idę do mej komnaty, ucieczka z więzienia daje o sobie znać.
- Dobrze, uważaj jednak na moich ludzi, chodzą gdzieś po dworze.
- Dobranoc synu.
- Miłej nocy ojcze. - mężczyzna zniknął w mroku korytarza. - Tommy, chyba będziesz miał pomoc.
- Słyszałem całą rozmowę. - odezwał się w jego głowie znajomy głos. - Przyrzekam, że będę ci bransoletę w nocy zabierał.
- Ojć?
- Twoje "ojć" jest takie samo jak "ajć". - oznajmił wychodząc z czarnego dymu. - Mogę dzisiaj spać w twoim dworze?
- A co się stało? - zdziwił się chłopak.
- Nagini bardzo zaczęła mnie irytować. - westchnął brunet. - Cały czas mówi mi, że chce porozmawiać z mamą, Salazar mi świadkiem, że nie wiem o kim ona mówi.
Harrison słysząc to zaśmiał się lekko.
- Co cię śmieszy mój miły?
- Dowiesz się w swym czasie mój Panie. - złapał go za rękę aby następnie zacząć prowadzić do swych komnat. - Jestem zmęczony.
- Nie dziwię ci się, jesteś cały dzień na nogach, a teraz będziesz musiał jeszcze wtajemniczyć we wszystko twego ojca.
- Nie, to nie ja będę go wtajemniczał, pamiętaj jestem tu dopiero od szesnastu lat. - spojrzał na niego ciepło. - To ty wiesz wszystko co się przez te lata działo.
- Wiem. - uśmiechnął się do niego smutno. - Nareszcie cię znów mam a prawie znów zginąłeś i to przeze mnie.
- Każdemu się może zdarzyć błąd. - zaśmiał się Vox.
- Mi się zdarzają za często. - wziął chłopaka na ręce. - A teraz będziemy szybciej w ciepłym łożu bo przez twoje wolne ruchy zastanie nas rano.
- Wredny jesteś.
- Takiego mnie kochasz.
- Możliwe. - wtulił się w klatkę piersiową mężczyzny. - Wiesz gdzie iść.
- Oczywiście, że wiem. - parchnął brunet. - przecież mieszkałem tu z tobą od czasu świąt kiedy byłeś na drugim roku.
- Staruch. - mruknął zasypiając.
- Twój...

CZYTASZ
✔️Harrison Vox Powraca
Fanfiction❕❕ Ostrzeżenie ❕❕ Z góry przepraszam za brak spójności książki, jest ona nie logiczna ale da się ją przeczytać. ❕❕❕❕❕❕❕❕❕❕❕❕ Zaklęcie śmierci, pamięć, koszmarny kwiat i humor Malfoy'a to mieszanka wybuchowa