11

1.2K 85 3
                                    

- Czy coś z wyjątkiem tego mówił, że musiałeś wypić eliksir, wiesz, że nie możesz z nimi przesadzać. - powiedział Marvolo stukając się bardziej w Vox'a. - Brakowało mi tego.

- Szukałeś mnie? - zapytał się zaciekawiony Harrison.

- 20 lat. - mruknął Czarny Pan. - Potem zdałem sobie sprawę, że mogę cię dopiero dostać po własnej śmierci.

- Dlatego planowałeś wybicie Mugoli? - zdziwił się czarnowłosy.

- Nie chciałem zabijać Mugoli, chciałem zrobić ten sam porządek co poprzedni Czarny Pan. - wyjaśnił mu Riddle. - Jednak widzisz jak się pozmieniało.

- Tak i prawie mnie zabiłeś.

- Wybacz.

- Wybaczę jak przyjmiesz kwiat. - spojrzał w brązowe oczy Tom'a. - O ile się odważysz.

- Kiedy? - zapytał się przełykając gule w gardle.

- Co powiesz na teraz... - wstał z jego kolan. - W głównej sali.

- Zablokuj mi magię. - poprosił wiedząc, że może komuś zrobić krzywdę. - Jest może jakiś uzdrowiciel w obecności?

- Powinna być Poppy, dałem im wolna chwilę przed powrotem, o ile już nie odeszli.

- Czyli prawdopodobnie wrócę prawie zabity na własne zebranie. - oznajmił dobitnie Voldemort.

- To odwołaj. - zaśmiał się Vox wychodząc na korytarz.

- Dobry pomysł... - mruknął aby następnie przekazać wszystkim przez mroczny znak o braku spotkania. - Salazar mi światkiem, to będzie piekło.

- Naprawdę? - zdziwił się Harrison. - Sądziłem, że lubisz.

- Coś ci ktoś z głową zrobił? - spojrzał na niego wrednie. - Dumbledore czy ten eliksir, od kogo?

- Eliksir od Severus'a. - uśmiechnął się do niego ciepło. - Ból głowy od Dumbledore'a i chłopaków.

- Co zrobili? - spojrzał na niego ukradkiem otwierając drzwi od głównej sali gdzie nikogo nie było.

- Nie potrafili złapać Averego bez żadnych światków. - powiedział mrucząc zaklęcie na koszmarny kwiat, który po chwili ukazał się na środku pomieszczenia. - Różdżka.

Voldemort wyciągnął daną rzecz, aby następnie podać ją czarnowłosemu.

- Zaboli. - oznajmił cicho Marvolo.

- Pobili i przestanie. - uśmiechnął się do niego radośnie Vox. - Lojalność.

- Wiem. - pocałował nastolatka w czoło. - Bo inaczej nie będziesz mi ufać.

- Wiesz, że to nie prawda. - burknął chłopak.

- Tak samo jak wysyłanie Oriona, Abraxasa i Martę po to aby zabrać Averego. - zaśmiał się, jednak po chwili spoważniał i spojrzał na chłopaka. - Zaufanie.

- I miłość. - Harrison usiadł w fotelu, który przed wyczarował. - Zaczynaj.

Tom złapał za czarny kwiat, który po chwili zmienił się w pomieszczenie w którym wszystko stało się czarne.
Nie dało się zobaczyć żadnego światła, wieczna ciemność.
Po chwili w tej ciemności pojawił się Dumbledore, który celował w postać przed sobą.

- Nie... - powiedział zszokowany brunet, aby po chwili ruszyć w stronę starszego mężczyzny. - Nie, nie, nie tylko nie ten koszmar błagam.

- Twoje ostatnie słowa Vox? - zapytał się Albus.

- Do zobaczenia Tommy. - spojrzał w stronę Marvolo.

- Nie! - w całym dworze dało usłyszeć się krzyk młodego mężczyzny.

Po chwili wszystko znikło, Riddle siedział na środku sali a Harrison klęczał koło niego.

- Moja śmierć? - zapytał się smutno chłopak.

- Wiesz jak bardzo cię czasami nienawidzę? - zapytał się brunet patrząc w szmaragdowe oczy rozmówcy.

- Oczywiście, dasz radę wstać? - zapytał się wyciągając do ukochanego dłoń.

- To nie był ból fizyczny więc dam radę. - westchnął przeciągle Marvolo lecz przytrzymał się młodszego. - Ale i tak zabrało mi dość sporo energii.

- Pamiętaj, że koszmarny kwiat żywi się najgorszymi wspomnieniami. - przypomniał mu chłopak.

- Mam tylko jedno. - zaśmiał się lekko spoglądając w stronę drzwi, które otworzyły się z trzeskiem. - Czego Malfoy?

- Kwiatuszek? - spojrzał na niego radośnie nie czując skruchy. - Dałeś mu kwiatuszka?

- Abraxasie zamorduje cię. - oznajmił beznamiętnie Marvolo.

- Zostawię cię tu samego z nim w takim stanie bez różdżki co zrobisz? - zaśmiał się czarnowłosy.

- Wiesz co zrobię. - spojrzał z uśmiechem w stronę drzwi. - To gdzie ta herbata, nadal mi jej nie dałeś.

- Mówiłem zrób sobie? - westchnął chłopak. - Merlin mi światkiem, że tego będę żałował.

- Zgaduje, że wszyscy tu biegną. - spojrzał na Malfoy'a.

- A jak. - zaśmiał się podchodząc do dwójki. - Chodź pomogę.

- Dziękuję Ab on jest ciężki.

- Sądzisz, że ty lekki jesteś? - zakpił Riddle.

- Tommy a drugi kwiat chcesz. - uśmiechnął się uroczo. - Mogę ci go dać.

- Odmówię. - spojrzał na czarnowłosego. - Nie dałeś go jeszcze nikomu co?

- Skąd wiesz? - zdziwił się.

- Miał w sobie cholernie dużo energii.

- Ajć?

- Ja ci dam "ajć", twoje "ajć" zawsze się źle kończy.

- Nie moja wina.

- Miał okazję dać Marcie już kilka razy kwiat ale tego nie zrobił. - oznajmił cicho Malfoy przez co Riddle na niego spojrzał. - Nawet ja miałem go dostać.

- Harrison! - uniusł głos brunet.

- Nie moja wina! - czarnowłosy wybiegł z sali, a za nim podążał poddenerwowany Czarny Pan. - Wybacz mi!

- Tom zostaw go! - wszyscy usłyszeli krzyk Abraxasa przez co przyspieszyli swój krok na bieg.

Gdy wszyscy dobiegli do sali stał w niej roześmiany Malfoy.

- Ab co się stało czy to był... - Black nie dokończył ponieważ do sali z powrotem wbiegł Vox rozglądając się za miejscem do ukrycia.

- Znajdzie cię. - powiedział nadal śmiejący się blondyn.

- Wiem. - powiedział z uśmiechem szmaragdooki. - I chyba będę miał duży kłopot.

- Dlaczego dałeś mi kwiat?

- Lojalność. - powiedział patrząc się na  drzwi w których stał Voldemort. - I chęć zemsty.

- Wiedziałem. - wszyscy spojrzeli w stronę głosu. - Kogo ja znam.

- Jakże dziecinnego Panicza. - Malfoy przeciągle westchnął. - To więc macie sojusz?

- Może? - powiedzieli w tym samym czasie.

- Może?! - krzyknął brunet patrząc się na dwójkę Panów. - Może to ja wam przyłorzę!

✔️Harrison Vox PowracaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz