7

1.5K 102 11
                                    

- Przepraszam, ja tak bardzo przepraszam. - padł na kolana Black. - Proszę wybacz mi, ja nie chciałem.

- Orion? - zapytał się zaskoczony Abraxas.

- Co się stało? - spojrzał na niego Vox.

- Lucjusz, on, został zaatakowany przez Bellę, Czarny Pan nawet nie raczył podnieść różdżki, proszę wybacz Lucjuszowi, to nie on cię zaatakował.

- Jak nie on to kto? - zakpił Harrison. - Bella?

Czarnowłosy spojrzał na swoje stopy nie patrząc się na chłopaka.
Nie wiedział co może zrobić, gdy dowie się prawdy, że to jeden z jego przyjaciół go tak potraktował.

- Orionie!

- Avery... To był Avery. - jęknął młody Black. - Tom nie uwierzył, że to ty, kazał więc mu cię zaatakować, a najlepiej zabić.

- To więc tak się ze mną chce pobawić Tommy? - zaśmiał się zielonooki.

- Abraxasie, musisz udać się do Hogwartu i zabrać stamtąd jedną bardzo dobrze znaną nam osobę. - spojrzał na chłopaka. - Pewna zwariowaną brunetkę, która ma bzika na punkcie toalet.

- Martę? Martę Warren? - spojrzał na niego w szoku, następnie głośno się zaśmiał. - To zaczną się tortury.

- Abraxas? - zdziwiła się Poppy.

- Nie pamiętacie co Marta robiła? - spojrzał po wszystkich. - To ona zawsze dostawała koszmarny kwiat.

- Ta Marta?! - krzyknął Orion spoglądając w szmaragdowe oczy chłopaka. - Paniczu Vox, ale czy to aby naprawdę konieczne?

- Voldemort chce wojnę to tę wojnę dostanie.

Malfoy ciężko westchnął, następnie aportował się z Pomfrey do jej gabinetu z którego następnie po cichu wyszedł i ruszył w stronę damskiej toalety gdzie powinna znajdować się dziewczyna.
Po kilku minutach chowania się po kontach nareszcie doszedł do wyznaczonego miejsca. Zabezpieczył je tak, aby mógł wyczuć kiedy ktoś wchodziłby do środka, co pomogło by mu w schowaniu się.
Blondyn rozglądał się po całym pomieszczeniu jednak nigdzie nie mógł znaleźć ducha dziewczyny. Otwierał on drzwi od każdej kabiny lecz owa okazywała się pusta, Bez żadnej żywej czy umarłej osoby. Chłopak zapędził się w pusty punkt, nie wiedział gdzie może się znajdować jego stara przyjaciółka z czasów szkolnych. Gdy miał się już udać do wyjścia naszło go olśnienie. Nie sprawdził on bowiem tylko jedynego miejsca w tej toalecie w którym zazwyczaj się chowali, gdy Vox miał bardzo zły dzień.

- Raz kozie śmierć. - mruknął do siebie podchodząc do ściany, aby następnie przycisnąć jej kawałek, który miał za zadanie otworzyć ukryte pomieszczenie. - Marto jesteś tu?

- A kto się pyta, bo na pewno nie jesteś spragnionym krwi Dropsoholikiem. - odpowiedział mu duch dziewczyny.

- Oczywiście, ale wiem kto ma na jego krew chęć. - spojrzał przed siebie i się zaśmiał. - Vox chce cię w naszej paczce.

- Harrison żyje? - spojrzała na niego w szoku.

- Harry Potter.

- Potter? - zapytała się nie rozumiejąc.

- Potter to nasz Vox - zaśmiał się wyciągając do niej dłoń. - Chodźmy, musimy się spieszyć, aby nikt nas nie znalazł.

- Kto jeszcze wrócił?

- Wiem, że mamy po swojej stronie Poppy, mnie oczywiście i Harrison'a. - zaczął wyliczać na placach. - Bodajże Oriona ale jego jeszcze nie wiadomo.

- Co się stało, że akurat po mnie przyszedłeś? - zapytała dociekliwie.

- Można powiedzieć, że Lucjusz jest w bagnie a Riddle wydał na siebie żywota? - powiedział zastanawiając się co jeszcze może jej powiedzieć. - O i Avery wykonuje rozkazy Toma.

- A Voxowi się to nie podoba. - zaśmiała się. - To gdzie idziemy i czy macie jakiś sposób na przywrócenie mnie do normalności.

- Panicz na pewno będzie wiedział co robić. Natomiast radzę się spieszyć bo za niedługo może być nie miło.

- Kto wszedł? - zapytała się dociekliwie dziewczyna.

- Mój wnuk i jego ojciec chrzestny. - oznajmił patrząc się z ukrycia.

- A co powiesz aby ich porwać? - zaśmiała się cicho dziewczyna.

- Marto wątpię, aby był to świetny pomysł.

******
- Salazarze mniej mnie w opiece. - mruknął pod nosem Ab wchodząc do dworu swego Panicza.

- Wezmę karę na siebie spokojnie. - zaśmiała się podskakująca dziewczyna. - To tylko koszmarny kwiat.

- To tylko koszmarny kwiat. - przedrzeźniał ją chłopak. - Wiesz, że są to gorsze tortury niż od Voldemorta.

Młody Malfoy spojrzał z przerażeniem na Snape'a a ten tylko pokiwał głową na niewiedzę.

- Vox mnie zamorduje, że zgodziłem się na plan ducha. - warknął na nią blondyn.

- Harrison będzie wręcz przeszczęśliwy. - zaśmiała się otwierając drzwi do sali w której był czarnowłosy. - Witaj Paniczu.

- Witaj droga Mar... - chłopak urwał gdy tylko zobaczył śmierciożercę i ślizgona. - Malfoy.

- To nie ja chciałem ich porwać. - klęknął przed chłopakiem. - Proszę miej dla mnie litość.

- Marto dlaczego? - spojrzał na dziewczynę, która się wręcz powstrzymywała od śmiechu.

- Ponieważ lubię robić wszystko co nie słuszne? - zapytała się samą siebie, aby następnie spojrzeć na Black'a. - Orionie widzę, że też tu jesteś, możesz mi powiedzieć co dokładnie zrobił Avery?

- Zaatakował Panicza. - spuścił głowę dany chłopak. - Bo Pan mu kazał.

- To dlatego Tom ma na siebie wyrok śmierci? - spojrzała na zielonookiego. - A mogę się do tego dopisać?

- Nie zabije go. - oznajmił Harrison patrząc się po wszystkich. - Po prostu go trochę po torturuje.

- Koszmarnym kwiatem? - zapytał się przerażony Malfoy.

- Dobrze mnie znasz Abraxasie. - uśmiechnął się złowieszczo nastolatek.

- Przecież znamy się od pierwszej klasy. - mruknął Ab. - I tylko ty zawsze nam je dawałeś jak tylko zrobiliśmy najmniejszy błąd, raz nawet Dumbledore'owi dałeś.

- I był to piękny widok. - zaśmiał się Vox. - Wracając, chyba mnie nie znacie.

Draco i Severus pokiwali twierdząco głową, lecz zaczęli się domyślać kto to może być.

- Harrison Vox do waszych usług. - uśmiechnął się tajemniczo. - Znacie mnie jako Harry Potter.

Dwójka ślizgonów się zapowietrzyła. Znali oni legendę o Voxie oraz o tym kto go zabił.

- Skoro już wszyscy się znamy... - zaczęła Warren. - Har masz coś na zmianę mnie w człowieka?

- A będziesz jęczeć przez cały czas jak cię przemienię? - spojrzał na nią z kpiną.

- Oczywiście, przecież mnie znasz.

Avadooki spojrzał na Black'a i się lekko uśmiechnął.

- Chodź Orionie pomożesz mi.

- Dobrze Pani...

- Jak jeszcze raz ktoś z was nazwie mnie Paniczem to wie jak to się skończy. - mruknął Vox.

- Ależ oczywiście Sir. - zakpił Abraxas.

- Malfoy!

- To ja znikam zająć się naszymi "gośćmi".

✔️Harrison Vox PowracaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz