14

731 52 5
                                    

Dzieciaki latały po całym dworze usilnie szukając jednego z rodziców. Okazało się, że zaklęcie Abraxasa nie podziałało i udało się tej dwójce jakoś wydostać.
Wszyscy byli przekonani, że to rodzeństwo wpadnie jako pierwsze na swego ojca, jednak los miał co do nich inne plany przez co wpadli na nieproszonego gościa, którym okazał się sam Remus Lupin wraz z Minevrą McGonagall oraz trzema gryfonami i jedną krukonką na czele.

- Witajcie, a waszą dwójka to? - zapytała się uprzejmie brunetka patrząc na chłopaka prawie w jej wieku.

- Samuel...

- Samuelu Tomie Salazarze Riddle! - dało się usłyszeć krzyk avadookiego w całym dworze.

- Widać, że wuj nas wydał. - chłopak spojrzał za siebie. - To jak Nag idziemy do mamy i taty?

- Będę pierwsza! - Horcrux pobiegł przodem nie odwracając się za siebie.

Jej przybrany brat zrobił dokładnie to samo, a reszta gości podążała za nimi ze względu na to, że usłyszeli krzyk przyjaciela.

Gdy wszyscy doszli do drzwi dwójka najstarszych towarzyszy doznała szoku.

Na środku jakby nigdy nic stał Harry Potter, który patrzył się z mordem na dwójkę rodzeństwa.

- Co macie na swoje usprawiedliwienie. - popatrzył się w szkarłatne oczy dziewczynki i czarne chłopaka. - Z tego co wiem mieliście być pod opieką Toma do czasu mojego "powrotu".

- Wyszła taka śmieszna sytuacja mamo. - zaczęła Nagini ale jej Pan jej przerwał.

- Mamo? - spojrzał skołowany to w horcruxa to na partnera. - Kiedy zamierzaliście mi o tym powiedzieć.

- Zapewne w niedalekiej przyszłości, ale jak widać już wiesz. - uśmiechnął się do niego radośnie. - A wracając do waszej dwójki, zmieńcie formy i sio do komnaty.

- Dobrze mamo. - mruknęło rodzeństwo zmieniając się w postacie węży.

Wszystko miało być na chwilę spokojne jednak takie nie było.
Do środka postanowił wejść Orion jednak przed tym dostrzegł znajomą osobę przez co się zaśmiał.

- Witaj kotku. - szybkim ślizgońskim krokiem znalazł się przed kobietą. - Witaj na zebraniu Zakonu Cienia...

- Black! - krzyknął Abraxas podchodząc do chłopaka jednak widok jaki zastał przyprawił go o ból głowy. - Paniczu poddaje się dzisiaj.

- Co masz na myśli Ab? - czarnowłosy podszedł do drzwi przez co zauważył dlaczego jego przyjaciel zbladł. - Ależ czy to nie jest McGonagall i Lupin?!

- Nie tym razem. - warknął przeciągle brunet podchodząc do kochanka i oddalając go na kanapę, gdzie wcześniej siedział. - Słowo a zamknę cię w komnacie.

- Nie masz prawa. - warknął chłopak.

- Śmiem wtrącić, że ma. - do pomieszczenia wszedł Grindenwald. - Jest twoim narzeczonym nieprawdaż?

- Może...

✔️Harrison Vox PowracaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz