- Wyjaśnicie mi to jeszcze jeden raz? - spojrzał na nich skołowany mężczyzna. - Jakim cudem on tu jest?
Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi gdzie stała tam zamaskowana postać.
- To część dłuższej historii Severusie. - westchnął przeciągle chłopak. - Może kiedyś wam ją opowiem.
- Tak jestem przekonany, że to ja będę musiał wszystko jak zawsze mówić i wyjaśniać. - warknął poirytowany Malfoy. - Możesz mi chociaż raz wyjaśnić dlaczego mamy iść do Hogwartu po tych twoich "znajomych"?
- Tego także dowiesz się w swoim czasie mój drogi Abraxasie. - uśmiechnął się do niego postliwie czarnowłosy. - Wracając do planu.
- Mam zamiar cię zabić i sam Salazar mi światkiem, że cię nikt nie uratuje a twoja dusza będzie się szwędała po tej ziemi do końca świata i trzy dni później. - spojrzał na Vox'a ojciec. - Czy twoje plany zawsze takie były? Nie odpowiadaj mi nie chce znać tej odpowiedzi.
- Nie wiem o co ci chodzi człowieku. - zaśmiał się radośnie. - Przecież nic nie zrobiłem... Jeszcze...
- No właśnie! - wybuchł Grindewald. - Powiedz najpierw swój plan a później leć w bój, musimy wiedzieć wszystko o naszym wrogu, a ty sobie lecisz w jego sidła, bo chcesz porozmawiać z tymi bachorami!
- Jakbyś nie zauważył on też jest bachorem. - Riddle wskazał na uradowanego chłopaka. - Co prawda mamy prawie tyle samo lat ale on wolał cofnąć się w rozwoju.
- Słyszałem to wiesz o tym? - spojrzał na niego Harrison.
- I co w związku z tym? Przecież mówię prawdę, zachowujesz się gorzej niż za naszych czasów.
- Ponieważ w naszych czasach nie mogłem robić połowy rzeczy co teraz, ponieważ pewien parszywy prefekt naczelni zaraz by nam wszystko popsuł. - uśmiechnął się do niego niewinnie. - I to nie tak, że Orion i Abraxas wlewali ci amortencje do wina.
- To nie moja wina, że Black lubił wylatywać za okno.
- To nie moja wina, że byłeś i nadal jesteś taki sztywny.
- Dobra koniec! - krzyknął Abraxas. - Jeżeli któryś z waszej dwójki się odezwie to od razu zostaje zamknięty w komnacie do odwołania.
- Bawisz się w matkę? - zapytali w tym samym czasie.
- Ostrzegałem!
Po dłuższej chwili wrzasków i rzucanych zaklęć Malfoy postawił na swoim i Czarny Pan oraz Panicz Vox byli zamknięci w swej komnacie. Nikt nie odważył się odezwać z racji tego, aby nie zdenerwować i tak zdenerwowanego blondyna.
- Jeżeli ktoś zacznie narzekać, to obiecuję, że go także zamknę w jakiejś komnacie do odwołania i jakiegokolwiek jedzenia. - oznajmił spoglądając na wszystkich z kolei.
-Tak jest. - powiedzieli przyjaciele Malfoya.
- Dlaczego, to ja musz być tym złym, kiedy oni mogą zachowywać się jak bachory. - warknął siadając na kanapie. - Mamy jakiś plan?
- Wiesz, że Panicz nie odpuści i będzie chciał iść po tamtych. - powiedziała zamaskowana postać. - Możemy po nich sami pójść, jeżeli oczywiście, ktoś odwarzy się ze mną pójść.
- Z wielką przyjemnością pójdę z nieznajomym w sidła wroga moich Panów.
- Naprawdę, żaden z was mnie nie rozpoznaje? - zdziwił się. - No cóż, sądziłem, że będziecie choć odrobinę mądrzejsi.
Mężczyzna stanął na środku sali. Ściągnął on swój czarny jak noc płaszcz aby ukazać swoje lica. Wszyscy wpatrywali się w nieznajomego w szoku, aż nie przemówił nowoprzybyły.
- Samuelu przyrzekam, że cię zamorduje. - oznajmiła mała dziewczynka w drzwiach.
- Mama nie wie, że tu jestem więc proszę nie mój jej o tym. - spojrzał na nią błagalnie. - Chciałaś iść do niej, więc cię zabrałem, nie moja wina, że wuj Malfoy wrzucił ich do komnaty za złe zachowanie.
- Tata nadal nie wie o kim mówiłam? - spojrzała na Oriona.
- Nie Nagini, Tom nie wie, że Panicz Vox jest twoją mamą. - zaśmiał się czarnowłosy.
- Ale się za niedługo dowie, jeżeli macie zamiar tutaj nadal przebywać i to w takich postaciach jak teraz. - objaśnił z westchnieniem Abraxas.
- Obiecujemy, że za niedługo powiem to tacie, ale jak na razie mamy zamiar troszeczkę porozrabiać. - uśmiechnęło się rodzeństwo.
- Jakim cudem Vox dał radę zmienić was w mugoli. - westchnęli przeciągle starsi.
- To magia! - krzyknęli i rozbiegli się po dworze.
- Ile dajecie za to, że jako pierwsi wpadną na Tom'a? - spojrzał na wszystkich Avery.
- Daje pięć galeonów.
- Dziesięć za to, że wejdą do jego komnaty i przyłapią swoich rodziców na baraszkowaniu.
- Czemu aż takie drastyczne wydarzenie. - spojrzał na blondyna Black.
- A czemu by nie?
CZYTASZ
✔️Harrison Vox Powraca
Fanfiction❕❕ Ostrzeżenie ❕❕ Z góry przepraszam za brak spójności książki, jest ona nie logiczna ale da się ją przeczytać. ❕❕❕❕❕❕❕❕❕❕❕❕ Zaklęcie śmierci, pamięć, koszmarny kwiat i humor Malfoy'a to mieszanka wybuchowa