Rozdział 17

913 61 294
                                    

Z pierwszej osoby Hajime

Minął około tydzień od pocałunku Nagito i w sumie teraz jest jeszcze dziwniej niż wcześniej. Chłopak pozwala sobie na o wiele więcej niż kilka tygodni temu. Wcześniej ograniczał się do przytulania, teraz zaczyna mnie całować w policzek a raz to chyba nawet w usta próbował ale szybko wycofałem się z jego uścisku.

Też mało się widujemy bo on sie ciągle uczy a ja mam dużo pracy, co w sumie idzie mi na rękę. Przy tym chłopaku czuje sie niekomfortowo wiedząc, że jest we mnie zakochany.

Kocham Nagito, ale jak rodzinę. Nie wyobrażam sobie być z nim w związku. To byłoby niedorzecznie.

Siedziałem na swoim łóżku jak co wieczór i czytałem książkę. Przez okno na drugim końcu pokoju wpadało nikłe światło księżyca. Lampka stojąca na szafce nocnej oświetlała mi strony książki. Było cicho i przyjemnie. Nagito był gdzieś na spacerze. Było późno ale chociaż powiedział gdzie idzie.

Nagle do mojego pokoju wparował zdyszany Nagito. Bez słowa wskoczył mi do łóżka, wyrwał książkę i przytulił mnie. Teraz zauważyłem, że był cały we łzach, a z brwi i wargi leciała mu krew.

-Co się stało?!

-Wracałem do domu i jakieś typy zaczęły mnie zaczepiać a potem mnie zaczęli okładać pięściami.- Szlochał w mój tors.

-Ćśśś... Spokojnie. Tu jesteś bezpieczny. Chodź, idziemy do łazienki żeby Ci to opatrzeć.

Ja i chłopak wstaliśmy i skierowaliśmy się do łazienki. Gdy już w niej byliśmy kazałem Nagito zdjąć koszulkę żeby zobaczyć czy nie ma tam obrażeń. Miał kilka siniaków na brzuchu, a poza tym był strasznie chudy. Usiadł na brzegu wanny a ja wyjąłem apteczke, z której wyjąłem kilka plastrów i maści oraz coś do odkażania.

Nasączyłem wacik płynem i przyłożyłem go do brwi chłopaka. Zasyczał z bólu.

-Wiem, że boli ale musisz to przetrwać.- Powiedziałem skupionym głosem.

Po kilku minutach opatrywania chłopaka skończyłem. Byłem w tym dosyć doświadczony ponieważ kiedy Nagito był mały często miał jakieś wypadki. Przyniosłem chłopakowi jego piżamę i kazałem się umyć.

Było mi żal Nagito, nigdy w życiu nie miał szczęścia. Wróciłem do swojej sypialni znowu biorąc książkę do ręki i kontynuując czytanie. Po kilkunastu minutach do mojego pokoju znowu przyszedł Nagito. Tym razem spokojny i czysty.

-H-hajime... Mogę dziś spać u ciebie?- Chłopak podszedł do mojego łóżka. Nie uśmiechało mi się na myśl, że znowu będę z nim spał. Niewiadomo co mu może przyjść do głowy. Nie mogłem jednak odmówić, jakim człowiekiem bym był gdybym mu odmówił po takiej sytuacji.

-Tak.- Krótko odpowiedziałem kontynuując lekturę.

Chłopak wszedł do łóżka kładąc się obok mnie i naciągając na siebie kołdrę. Po około pół godzinie też stwierdziłem, że się położę. Odłożyłem książkę na szafkę nocną i zgasiłem lampkę. Położyłem się a moje powieki zaczęły robić się strasznie ciężkie.

Z pierwszej osoby Nagito

Przebudziłem się. Spojrzałem na zegar stojący po mojej stronie na szafce nocnej. Było już trochę po pierwszej w nocy. Podciągnąłem się do siadu i rozejrzałem się po pokoju. Pomimo, że byłem tu setki razy to dopiero teraz zauważyłem, że Hajime na duże łóżko, takie dwuosobowe. Miał je chyba od zawsze. Nie wiedziałem po co mu łóżko dla dwóch osób skoro on tu spał sam. No ale cóż, brunet lubi wygodę.

Pokój był naprawdę ładnie urządzony. Ściany w kolorze ciemnej prawie wyblakłej zieleni dobrze komponowały się z ciemno-brązowymi meblami. Duże okna z wyjściem na jeden balkon, które zarówno jak i za dnia jak i nocy wpuszczały dużo światła, dawały razem z roślinkami miłą atmosferę.

Ale i tak najciekawszym elementem pokoju był mój spokojnie śpiący brunet. Aktualnie leżał obok mnie, w tej panującej ciszy mogłem usłyszeć jego miarowy oddech. Przybliżyłem swoją twarz do tej bruneta. Jego lekko uchylone usta wyglądały tak kusząco. W mojej głowie toczyła się istna wojna między sercem a zdrowym rozsądkiem. Niestety serce wygrało i po chwili złączyłem nasze usta w lekkim i krótkim pocałunku. Gdy oderwałem swoje usta od jego, Hajime zaczął niespokojnie sie wiercić i pomrukiwać. Przesunął się do mnie na taką odległość, że mogłem go na spokojnie objąć. Co zrobiłem z wielką przyjemnością. Wtuliłem twarz w jego szyję. Na koniec splątałem nasze nogi. Teraz mi nie ucieknie. Rozluźniłem się i już moment później odleciałem do krainy snów.

Obudziły mnie promienie słońca wlewające się przez okno wprost na moją twarz. Niechętnie otworzyłem oczy a pierwsze co zobaczyłem to twarz nadal śpiącego bruneta. Wzdrygnąłem się ponieważ za chwilę mógł zadzwonić budzik Hajime a ja znowu znalazł bym się w niezręcznej sytuacji. Szybko go puściłem jeszcze całując w czoło, wstałem i pokierowałem się do swojego popokoju. Nie myliłem się, gdy tylko opuściłem pokój Hajime usłyszałem przytłumiony przez drzwi charakterystyczny znienawidzony przez niego dźwięk.

Do szkoły ogarnąłem się w pół godziny, podobnie jak Hajime do pracy. Jedyna róznica była taka, że on wyszedł ponad godzinę wcześniej do pracy bo ma dużo pracy, i tak wróci o 18...

Siedziałem w salonie sprawdzając czy aby napewno wszystko mam. Gdy już się upewniłem, zabrałem swoją torbę i łapiąc klucze wyszedłem z mieszkania, zamykając drzwi na klucz.

Ruszyłem w stronę szkoły i po około 15 minutach już byłem na jej terenie. Wziąłem głęboki wdech i wydech po czym ruszyłem do swojej sali. Lekcje mijały zadziwiająco szybko. Została ostatnie, wyfowanie fizyczne. Na samą myśl o tym mina mi zrzedła. To nie tak, że nie lubię tego przedmiotu ale bieganie, skakanie i tym podobne to nie była moja moca strona.

Przebrałem się w kabinie szkolnej toalety. Czarne, dresowe szorty upinały mi się idealnie w pasie, a zwykła, biała koszulka leżała mi na ramionach. Swój złożony w kostkę mundurek włożyłem do szafki. Zabrałem wodę z torby i udałem się na miejsce klasowej zbiórki, boisko szkolne.

Było ogromne, jedno kółko wokół boiska to pół kilometra. Oczywiście te pół kilometra to nie było jedno boisko. Dwa boiska do piłki nożnej, trzy-czteropasmowe bierznie, z czego na końcu jednej była piaskownica do skoków, dwa boiska do koszykówki, boisko do siatkówki i mały kwadratowy placyk z rurami do wspinania się.

Oczywiście jak zawsze byłem ostatni na zbiórce.

-Hej, hej. Nagito, mógłbyś się czasami pospieszyć! Inni chcą ćwiczyć!- Powiedział klasowy lider, Kokichi.

-Przepraszam.- Stanąłem do szeregu stawiając moją wodę przy małym murku gdzie były rzeczy innych z mojej klasy.

-OKEJ. Teraz wszyscy za mną trzy kółka wokół boisk! Shu, chce Cie widzieć obok siebie. Kaede biegniesz na końcu i pilnujesz grupy! - Kokichi ruszył lekkim truchtem.

Po dwóch kółkach truchtem już ledwo czułem nogi a przede mną jeszcze jedno kółko, rozgrzewka i jakaś gra wybrana klasowo.

-Nagito nie zwalniaj! Masz być max trzy osoby za mną!- Jakim cudem ten karzeł jeszcze się nie zmęczył?!

Moje nogi same się poddały, tak jak i mój organizm. Chwile później poczułem coś twardego pod plecami. Czy ja upadłem? Obraz zaczął mi się rozmazywać a ostatnie co zobaczyłem to twarz Hajime.

----------------------------

Brawo ja za taką długość w taki czas.

Liczba słów: 1107

Miłego dnia/ wieczoru/ nocki :3

My Beloved ♥ Komahina ♥ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz