Rozdział 6

527 33 5
                                    

Julio

Od paru godzin siedzę w biurze Pedra czekając, aż w końcu raczy się tu pojawić.

Za drzwiami o tej porze słychać muzykę, która z każdą minutą robi się coraz głośniejsza. Podchodzę do ściany, która jest zrobiona ze szkła, po to aby przyjrzeć się ludziom, którzy jak co noc przychodzą do klubu tylko po to, aby pooglądać gołe laski lub zaliczyć jakiś szybki numerek. Dziwki, tańczące na środku sali, na specjalnie zrobionych dla nich podestach, próbują skupić na sobie wzrok wszystkich obecnych mężczyzn. Liczą na nie zły zarobek. Z dala od świateł, pracują dilerzy, chcąc jak najwięcej sprzedać tego gówna, przez które ludzie myślą, że są fajni. Większość z nich popada przez to z każdą nową dawką w nałóg i długi. Żałośni frajerzy.

Jeżeli chodzi o mnie, to nie przeszkadza mi, co się tu dzieje. Ja mam niezły na tym zarobek, no i co najważniejsze dla policji jestem czysty, a klienci odpowiadają sami za siebie. Policja nigdy, nie znalazła niczego co mogło by mi zaszkodzić. Zdaję sobie sprawę z tego, że mają mnie na oku przez cały czas, lecz szukają w miejscu, w którym nic nie znajdą. Moon i parę innych klubów działają całkiem legalnie. Dzięki czemu mogę zajmować się rzeczami, przez które mam naprawdę duże pieniądze i władzę. Staram się, aby w tych miejscach nie dochodziło do rzeczy, przez które miał bym kłopoty. Dlatego, tak ważne jest pochodzenie dziewczyn, czy umiejętności dilerów. Nic nie może dziać się bez mojej lub Pedra wiedzy. Wszystko musi wyglądać całkiem normalnie. 

Zerkam na zegarek i wcale mi się nie podoba, która jest już godzina. Pedro twierdził, że akurat dzisiaj będzie tak  bardzo zajęty w klubie, a jak widać pomimo późnej pory nadal go nie ma. Chcąc już wychodzić, wpadam w końcu na naszą zgubę.

- Julio, co ty tutaj robisz? - braciszka, powoli wszedł do środka najwidoczniej bardzo zdziwiony moim widokiem.

Wróciłem z powrotem na fotel czekając, aż Pedro usiądzie na przeciwko mnie.

- Napijesz się czegoś? - zaproponował. Lecz ja wiem, że on chce w ten sposób zyskać na czasie, co mnie wkurwia jeszcze bardziej. Złość, aż we mnie buzuje.

- Nie chcę nic, dosyć jak na dzisiaj już wypiłem. Siadaj w końcu, nie będę tu siedział do rana. - Wciągnąłem głośno powietrze czekając, aż brat usiądzie.

- Spokojnie Julio. To czego chcesz? - usiadł ze szklanką whisky w ręce.

- Powiesz mi wszystko co wiesz! Nie podoba mi się, to jak od kilku dni mnie unikasz. - uderzyłem pięścią o blat biurka.

- Mówiłem ci już, abyś zapomniał o tym co wcześniej powiedziałem - wzrokiem wędrował od mojej ręki do twarzy.

- Gdybyś czegoś nie wiedział, to nawet nie zaczynał byś tematu. No chyba, że się mylę? - tym razem odparłam nieco spokojniej. Spojrzałem mu prosto w oczy, chcąc w nich coś znaleźć.

- To nie tak - w końcu zaczą się tłumaczyć. - Mario był kiedyś prawą rękom Simone Russo, dlatego pomyślałem, że to on może stać za tym wszystkim, co ostatnio się działo. Ale koleś podobno nie żyje. Pomyliłem się, mój błąd. Zadowolony? - oparł się zrezygnowany na krześle.

- I co, to tyle? To po co ci ten ślub? - teraz to już niczego nie rozumiałem. Kurwa, to nie ma żadnego sensu.

- Tak tyle. A co do ślubu, to czysty biznes. Oni dla nas otworzą swoje tereny, my dla nich. Sam wiesz, że tylko Włosi robili nam problemy, więc przez to małżeństwo nie będzie już żadnych konfliktów między nami. Zresztą Giovanna jest bardzo ładna.

Rozłączeni w czasie. Tom 2 Zakończona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz