Julio
W końcu wyszedłem z gabinetu, przed główne wejście domu. Muszę zaczerpnąć trochę świeżego powietrza i oczyścić głowę.
Te wszystkie wydarzenia, zaczynają działać na mnie coraz gorzej. Tak na prawdę, to już sam nie wiem, co mam z tym wszystkim zrobić. Co ja mam w ogóle o tym myśleć. Każda informacja wydaje się szokująca. Jednak koniec końców, okazuje się, że nie wnosi ona nic nowego. Najchętniej wskrzesił bym ojca, tylko po to, abym sam mógł go zabić za te wszystkie tajemnice, które miał przede mną. Kurwa.
- Szefie. - Alejandro podszedł do mnie przyglądając się małemu pudełku, które trzymał w dłoni.
- Kurier, przed chwilą znowu dostarczył nowy prezent dla Pani Poli. Chłopaki nie chcieli go przyjąć, ale żal im się zrobiło tego młodego, który jest Boga winny za swoją pracę i wyszło jak wyszło - ochroniarz w końcu nie pewnie podał mi małe pudełeczko, po czym odsunął się na bezpieczną odległość.Wiedziałem od kogo jest prezent i to mnie wkurwiało jeszcze bardziej. Rozpakowałem go bardzo szybko. Otworzyłem czarne aksamitne pudełko, w którym znajdowała się bransoletka z białego złota, pokryta malutkimi niebieskim diamencikami. A pod nią kolejny liścik.
Żaden diament nie dorówna twojej urodzie jednak, nie które mogą stanowić dla Ciebie ozdobę. M. C.- Kurwa! - Cisnąłem pudełeczkiem o ziemię. - W tym momencie, Calvanio przejebał sobie po całej linii. Nie daruje mu tego. - Nie zwracając uwagi na kogokolwiek, podszedłem szybko do swojego auta, którym właśnie podjechał jeden z moich ludzi.
Wywaliłem go ze środka, dzięki czemu zrobiłam sobie miejsce. Szybko znalazłem się we wnętrz samochodu i gdy miałam już zamiar wyjeżdżać w bramie ukazał się nikt inny jak Pedro, który nie wiadomo po jakiego chuja właśnie przyjechał. Po jego minie mogłem jedynie wywnioskować, że znowu ma jakimś cudem problem, który nie może zaczekać. Tylko sęk w tym, że w tej chwili miałem to prosto w dupie.
Mój braciszek szybko podszedl do mojego auta i spojrzał najpierw na mnie przesz szybę, a później na Alejandra oczekując jakiejś odpowiedzi.
W tym momencie chciałem przycisnąć pedał gazu i znaleźć jak najdalej od tych bandy debili, którzy mnie otaczali. Pedro jednak miał inny zamiar. Z rozmachem otworzył drzwi po mojej stronie, próbując mnie z wyciągnąć na siłą, a przy okazji dosłownie wrzeszczał.
- Julio, co ty masz zamiar zrobić?! - krzyczał prosto w moją twarz.
Potęgując tym zachowaniem moją wściekłość. Wysiadłem z samochodu i odepchnąłem go od siebie tak mocno, że upadł na ziemię. Spojrzał na mnie nie dowierzając, na co tylko wzruszyłem ramionami. Sam, kurwa mnie zaatakował jako pierwszy, a teraz udaje debila. Przynajmniej tak to odebrałem.
- Nie twój interes! Zresztą, po jakiego chuja tutaj przyjechałeś? Za mało masz roboty w klubach? - syknąłem na niego.
W tym momencie marnował mój czas. Zamiast znosić teraz jego obecność, już dawna bym był u pierdolonego Maria.
- Nie mam pojęcia o co tu chodzi, ale widzę, że przyjechałem w samą porę. Co ty Julio chcesz zrobić i dokąd masz zamiar jechać w tym stanie? - Pedro wstał z ziemi. Spojrzał na mnie, po czym zaczął otrzepywać swój garnitur.
![](https://img.wattpad.com/cover/271520701-288-k732819.jpg)
CZYTASZ
Rozłączeni w czasie. Tom 2 Zakończona
Roman d'amourKiedy w życiu układa się wszystko idealnie, to zawsze coś musi się w końcu zepsuć. Julio myśląc, że demony przeszłości nie zagrażają już jego rodzinie, wkrótce odkryje jak bardzo się mylił. Czy miłość przezwycięży śmierć? Czy nowi wrogowie okażą lit...