Rozdział 23

61 5 3
                                    

Pov. Natsu
Nie miałam pojęcia co się z nim dzieje. Nagle zbladł. Wyglądał praktycznie jak trup. Wtedy z sali, z której rozległa się wiadomość o zgonie wyjechało szpitalne łóżko. Zobaczyłam twarz mężczyzny, który tam leżał. Mój Boże, to był Bartek.

Spojrzałam zaniepokojona w stronę Sergiusza. Chłopak też na mnie patrzył podobnie przerażony. Wiedziałam, że od tej pory już nic nie będzie takie samo.

Minęło kilka dni. Zostałam wypisana ze szpitala. Przyjechał po mnie Maciek z Julką. Dzisiaj Nitro miał rozprawę, na której miałam pojawić się w charakterze świadka. Weszliśmy do sądu i czekaliśmy na wezwanie. Zostałam poproszona o wejście na salę. Ruszyłam do drzwi i stanęłam przed sędzią.

- Wysoki sądzie, ja opowiem wszystko jak było. Spotkałam się z moim świętej pamięci byłym, aby wyjaśnić kilka spraw. W pewnej chwili on... on zaczął się do mnie dobierać. Byłam bezsilna, nie mogłam nic zrobić. Wtedy pojawił się Sergiusz i zaczął okładać go pięściami. Ciężko cokolwiek więcej mi powiedzieć, bo zemdlałam. Może i mój narzeczony przesadził, ale gdyby nie on... Boję się pomyśleć, co by wtedy się stało. Wiem, że nie spowodował jego śmierci celowo. On po prostu za wszleką cenę chciał mnie ochronić przed tym brutalem.

- Dziękuję, może pani usiąść.

Rozprawa powoli dobiegała końca. Sędzia udał się na naradę. Po przerwie mieli ogłosić wyrok. Nitro cały czas patrzył w moją stronę przestraszonym wzrokiem. Trzymałam tylko kciuki, aby kara była jak najniższa.

- Sąd ogłasza karę pozbawienia wolności na 5 lat. Spowodowanie śmierci było nieumyślne, jednak siła, z którą były zadawane ciosy i emocje, które ściśle współgrały z zaistniałą sytuacją zaważyły na wyroku. Czyn był szlachetny, ponieważ w obronie swojej ukochanej, ale nigdy nie powinno to przebiegać w taki sposób. Dziękuję, proszę się rozejść.

Byłam w szoku. Przecież to był najwyższy wymiar kary. Przez pięć najbliższych lat miałam go nie widzieć, miałam nie słyszeć jego ciepłego głosu, jego śmiechu, nie czuć jego ust na swoich. Szybko podbiegłam do niego i złożyłam długi pocałunek pełen żalu, tęsknoty, ale przede wszystkim miłości. Tuż po tym mi go zabrali i tyle go widziałam.

Wróciłam do domu wraz z Julią i Maciejem. Tam wszyscy przywitali mnie czuły przytulasem. Byłam w kompletnej rozsypce. Na portalach plotkarskich już pojawiły się artykuły, że Sergiusz idzie za kraty. A ja go zapewniałam, że tam nie pójdzie. Po co ja to wykrakałam...

Przez kilka najbliższych dni miałam fatalny humor. Nie wychodziłam w ogóle z pokoju, ciągle patrzyłam się w okno. Miałam nawet kilka prób, aby się pociąć, ale nigdy mi się to nie udało. Moja psychika nie pozwalała mi tego zrobić. Byłam na to jeszcze zbyt silna.

Od jakiegoś czasu też zaczynałam czuć się jeszcze bardziej chora. Coraz częściej doskwierały mi zawroty głowy, nawet pojawiły się wymioty, choć nie jadłam zbyt dużo. Domownicy byli tym zaniepokojeni, więc wysłali mnie do szpitala, do którego tak bardzo nie chciałam wracać. Zrobili mi prześwietlenie brzucha. Nie miałam pojęcia co myśleć, gdy dostałam informację zwrotną. Cieszyć się czy płakać?

- Pani Natalio, jest pani w drugim miesiącu ciąży - powiedziała lekarka.

Wtedy coś do mnie dotarło. Pod sercem noszę swoje dziecko, swoje kochane dziecko, którego ojciem jest nie kto inny, jak sam Sergiusz. Zrozumiałam, że muszę być silna dla tego dziecka. To dało mi kopa. Odzyskałam wiarę, że jeszcze wszystko będzie dobrze, tylko muszę o to walczyć. Nie mogę się poddać, nie teraz. Muszę zrobić wszystko, aby było dobrze.

Na szczęście cały Team był dla mnie wsparciem. Wszyscy ucieszyli się na wieść mojej ciąży, co było dla mnie zaskoczeniem. Nie spodziewałam się tak pozytywnego odbioru. Ponownie zaczęłam się uśmiechać i odzyskiwać radość z życia. Wszystko na nowo nabrało kolorów. W końcu mogłam powiedzieć, że jestem szczęśliwa.

Minęło pół roku i na świat przyszedł mój synek. Dałam mu na imię Patryk. Gdy wróciłam z nim do domu od razu wywołał mnóstwo szumu wokół siebie. Każdy go pokochał. I tak to trwało, aż do zakończenia umowy wynajmu, kiedy każdy z nas musiał pójść na swoje.

Kupiłam niewielki domek na obrzeżach Warszawy. Tam miałam ciszę, spokój i swój własny kącik. Byłam tylko ja i Patryk, i nic więcej się dla mnie w tamtym momencie nie liczyło.

A wszystko zaczęło się od nauki Hiszpańskiego... II NitsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz