Od tajemniczego Proroka Codziennego minął już tydzień co nikomu nie dawało ulgi. Stres jaki panował w całym zamku odczuwali nawet nauczyciele.
Hermiona stanęła obok Luisy na wierzy astronomicznej.
- Ale piękny krajobraz-
rzeczywiście, miała rację. Kryształowo niebieski horyzont nasycony słonecznym blaskiem. I ani jednej chmurki. Mroźne, przejrzyste powietrze wyostrzyło perspektywę. Nawet bardzo odległe obiekty stawały się wyraźne.
Surowe piękno zakazanego lasu, błonia przykryte śniegiem, wszystko za oknem zdawało się czekać na wyciągnięcie ręki albo krótki spacerek.Bez słowa ruszyły do Wielkiej Sali.
Po śniadaniu ruszyłam pod salę od Obrony Przed Czarną Magią prowadzoną przez profesora Lupina. Stanęłam w szeregu obok Hermiony i Harre'go.
- Dzisiaj drogie dzieci będzie lekcja praktyczna odłóżcie książki i wyciągnijcie różdżki. - od kiedy uczęszczam na trzeci rok zdążyłam bardzo polubić nowego nauczyciel. Puki co, dotrzymał też obietnicy. - Pokażę wam dzisiaj jakiego zaklęcia trzeba użyć, alby pokonać bogina.
- Czy ktoś w ogóle wie co to bogin?- podniosłam rękę, a zaraz za mną Hermiona - Tak?
- Bogin to zjawa, która przybiera postać tego, czego najbardziej boi się osoba stojąca przed nią. Nikt nie wie, jak wygląda nieprzemieniony bogin, wtedy gdy jest sam, ponieważ gdy tylko się pojawia przybiera nasze największe lęki - wyrecytował wybrana dziewczyna, a Luisa tylko się skrzywiła.
- Bardzo dobrze panno Grenger. 15 punktów dla Gryffindoru. A teraz proszę ustawić się w szeregu.
Wszyscy uczynili o co prosił nauczyciel i już po chwili na środku sali przed dużą starą szafą ustawiony był szereg uczniów.
Najpierw poszedł Ron przed nim pojawił się pająk, a tuż po zaklęcia zaczął on ślizgać się na wrotkach. Następna była Parvati Pati przed nim pojawiła się kobra, a zmieniła się w klauna. Nareszcie przyszedł kolej na Harrego podszedł do bogina, a on po długim losowaniu zmienił się w dementora. Lupin chciał pomóc ale Luisa wyprzedziła i już po chwili stała obok Harrego.
Bogin rozdzielił się na dwa, a obok dementora pokazała się runa braku kontroli. Oboje wyciągneli różdżki i nawet nie musieli nic powiedzieć bo z drewnianych patyków wyleciał biały i czarny promień. Ugodził one boginy, a te zniknęły zostawiając zwykłą smugę.
- Koniec lekcji! - wrzasnął nauczyciel do przerażonych uczniów, a rodzieństwo niezauważalnie ulotniło się z sali.
Aż do południa Harry razem z Luisą siedzieli na skraju Zakazanego Lasu. Plotki rozniosły się w trybie natychmiastowym. Każdy o tym rozmawiał, starsi, młodsi, nauczyciele. Pomiędzy ludźmi pojawiały się plotki i całkiem wymyślone historię. Niektórzy powtarzając koloryzowali inni dopowiadali. Tak też całkiem inna historia dotarła do samego Albusa Dambylodra.
- Panięko Snape, Panie Potter dyektor wzywa - podeszła do nich dziwna czarownica, a oni wymienili spojrzenia. Oboje najwolniej jak potrafili dotoczyli się do gargulca strzegącego drzwi.
- Harry? Myślisz że nas wywalą ze szkoły?
- Nie wiem - chłopak zacisnął pięść by nie stracić kontroli - Ale warzmy każde słowo.
Luisa przytaknęła i oboje weszli po schodach. Zapukali do drzwi i po usłyszeniu "Wejść". Uczynili to.
Ku zdziwieniu obojga w gabinecie zgromadziła się cała kadra i dwóch aurorów.- Co jest - wyrwało się Luisie na co Harry uderzył ją łokciem. Oboje usiedli na przygotowanych siedzeniach - Ekhem. Tak?
Severus Snape stojący za dyrektorem skarcił ją wzrokiem.
- Chcielibyśmy otrzymać wyjaśnienie odnośnie incydentu na dzisiejszej lekcji obrony przed Czarną Magią - odezwała się Minerwa McGonagall. Bliźniacy wymienili spojrzenia. Po czym skierowali oczy na wysłanników z ministerstwa.
- Do uszu ministerstwa doszła przedziwna historia. Rodzice zgłaszali przerażenie uczniów sytuacją dlatego przybyliśmy po wyjaśnienia.
Młoda czarownica wykrzywiło twarz w grymas, czym zwróciła uwagę zgromadzonych.
- Jaka więc historia dotarła do was? - wyprzedził pytanie Harry.
- Najpierw wolimy usłyszeć waszą wersję.
- Dobrze więc - Luisa wstała zdenerwowana - Chce usłyszeć co się stało? Tak więc bogin wyrwał się z pod kontroli, a my musieliśmy zareagować - opadła na krzesła łapiąc się za skronie - Co jest!
Harry zaczął masować swoje czoło, a Snape w tempie natychmiastowym pojawił się obok dziewczyny. Położył rokę na jej czole.
- Masz gorączkę. Na moje oko powyżej 50° - wszyscy jakby oprzytomnieli i zerwali się z miejsc.
- Harry - wychrapała ostatnimi sił przymykając oczy - Trcę kontrolę.
- Ja też - chłopak padł na ziemię nie przytomny, a światło emanowało niczym lasery.
Luisa lewitowała. Stało się to czego oboje najbardziej się obawiali. Stracili kontrolę przez prawdopodobny napływ mocy.
Oczy dziewczyny zaszły mrokiem. Zgromadzeni wyciągneli rurzczki, a nauczyciel eliksirów wybauszył oczy.
Pomieszczenie zaszło mrokiem, a lekki wiatr przeszedł po jej włosach.
- Czym jesteś? - rzucił Dambyldore cofając się.
- Jestem Luisa - odpowiedziała jakby w transie podwójnym, grubym głosem - Anioł śmierci, wysłanniczka diabła, spadkobierczyni piekła.
Obok niej wstał Harry i dobył miecza.
A ja jestem Harry Potter, anioł, wysłannik Boga, reprezentant dobra, ten który dobył miecza światła - on również odpowiedział podwójnym głosem i wyleciał za pomocą skrzydeł. Przeszedł przemianę i spojrzał przepraszająco na zgromadzonych.
Luisa zapłonęła, a kiedy ogień zgasł stała w czarnej sukni, czarno-srebrono-czerwonych balerinach, na rękach miała pierścienie, a na szyi naszyjniki. Wystawiła skrzydła i dobył dwóch piekielnych noży. Oba zapłonęły, a ona zaatakowała.
Zadawali cięcia, latają potykali się, uderzali o ściany. Zgromadzeni krzyczeli ale oni nawet nie zwracali uwagi. Nagle szkło się rozbiło, a oboje wylecieli z gabinetu...
******
Książka chwilowo wstrzymana ponieważ jadę na kolonie. Zapraszam również do innych moich dzieł, a także proszę o głos ⭐ i komentowanie 💬.~830~ słów
CZYTASZ
Panienka Snape
FanfictionLili odwieczna miłość ponurego Severusa Snapa, kiedy ginie okazuje się, że znienawidzony profesor ma córkę. Luisa Snape-Potter to również siostra bliźniaczka Harre'go Pottera. Dambyldore rzucił na dziecko zaklęcie które sprawiło iż Severus z niecier...