Rozdział XXX - "Ministerstwo Magii i Tom Riddle"

251 7 1
                                    

Z samego rana paroma zaklęciami spakowałam wszystkie rzeczy i spojrzałam na dopinającą torbę Trixie.

- Słońce? - mała dziewczynka odwróciła swoje dwa niebieskie ślepia i patrzyła prosto na mnie.

- Tak mamo? - za każdym razem kiedy słyszę to słowo w moim sercu rozlewa się miłość.

- Chodź taksówką czeka - niczym dzieci przeskakując co dwa stopnie zeszłyśmy na dół. Jednak naszej taksówki nie było, tak samo jak rzeczy.

- Panienka Snape?

- Nie - odparłam sucho, a mężczyzna skinął kapeluszem i miał odejść kiedy dodałam. - Już nie...

- Och najmocniej przepraszam pani Johanson - mężczyzna skłonił się nisko i uchylił drzwi od czarnego długiego samochodu. - mam panią eskortować na lotnisko. Tam wejdzie pani bezpośrednio do samolotu, a wysiądzie w miejscu teleportacji do ministerstwa.

Jak na szpilkach wsiadłam do auta i ramieniem objęłam przerażoną córkę.

Droga nie trwała długo, jednak kiedy ujrzałam budynek lotniska wszystkie wspomnienia powróciły. Moja ucieczka, kiedy to ledwo żywa dotarłam tutaj.

Wsiedliśmy do małego samolotu, a ja pierwszy raz od bardzo dawna poczułam się jak te wszystkie bogate dziunie.

- Trixie? Pan się pyta czy chcesz coś do picia - spytałam po Francusku dziewczynkę mumio iż wiedziałam że połowę z tych słów zrozumiała.

- Cole...

Mocno złapałam córkę za rękę i wskoczyłam do zielonego ognia.

Wylądowałyśmy w Ministerstwie.

Rozejrzałam się uważnie. Wystrój bardzo uległ zmianie. Granatowe ściany zamieniły się w czarno-białe bądź grafitowe płyty, gmach niegdyś wypełniony kominkami teraz stał niezagospodarowany, natomiast stare wejście zmieniło się w ogromną czarną bramę z wymalowany wężem.

Ludzie i pracownicy na sam mój widok odskakiwali na bok, ja szłam za instynktem. W końcy on nigdy mnie nie zawiódł.

Wtedy ujrzałam JEGO znanego wszystkim jako Czarny Pan. Zmieniony jak nigdy, dziwne duże czerwone ślepia, młoda twarz wyglądająca na mój wiek, sine żartowanie naczynia i kontrastująca ze wszystkim czarna szata.

- Witaj Tom - mocniej ścisnęłam rękę przerażonej dziewczynki chowającej się za moim skrzydłem.

- Luisa - uśmiechnął się triumfalnie. - Po tylu latach - wysyczał.

- Nie oszókujmy się, nie my. Odwiedziłeś mnie raz czy dwa pod postacią kogoś innego - puściłam oczko. - Też jestem bystra. Łatwo było cię wyczuć, twoja czarna magia wali na kilometr.

Mężczyzna lekko się spiął na widok Trixie.

- Twoja?

- Córka... - dokończyłam szybko.

- Na pewno jesteś bardzo dumna z mamy? - pierwszy raz widziałam jak czarny pan się szczerze uśmiecha. Fakt iż w okół nad nikogo nie ma... Za szybko wykrakałam.

Do gabinetu Lorda wparowała Bella.

- Piekielna! Mały piernik! - najpierw przywitała się ze mną naszym typowym podaniem ręki z piątką i dziwnymi kombinacjami palców. Potem poczochrał włosy młodej i wyszła bez słowa.

- I to by było na tyle - skomentowałam zaistniałą sytuację, a Tom skinął głową.

- Razem z twoją pensją jest też mieszkanie w centrum Londynu, nie daleko z tond oraz - spojrzał na dziewczynkę. - Proponuję jej naukę w Hogwarcie.

Lekko się spiełam. W gruncie rzeczy nie chciałam jej tam wyszłaś, a tym bardziej skazywać na takie towarzystwo, jednak maślane oczka Trixie i wyczekujący wyraz twarzy Lorda sprawiły iż podjęłam szybką decyzję.

- Dobrze, tylko błagam spraw by trafiła do Slytherinu. Nie chce by była przez nich gnębiona.

- Bez problemu da się skołować.

Skinęłam głową. Może to jednak nie taki najgorszy pomysł.

- Fekturi zaprowadzi was do mieszkania. Przyjdziesz na kolację?

- Tak - rzuciłam krótko i ruszyłam za śpieszącym Chińczykiem...

******
Mieszkanie okazało się być bardzo ładne. Może widoki w żaden sposób nie dorównują tym we Francji, to mieszkanie jest ogromne.

Wielki pokój dla przyszłej uczennicy, tuż nad łazienką i kuchnią. Miejsce jadalne czyli piękne nowe szafki z nowoczesnymi sprzętami oraz wyspą z wysokimi krzesłami. Łazienki dwa razy większa niż mój pokój w dawnym mieszkaniu.

- Wow - duża wanna, umywalki, kosmetyczki, wieszaki i szafki z ręcznikami.

Salon z burzową kanapą, kominkiem, stolikiem kawowym i regałami.

Mój pokój zrobił jeszcze większe wrażenie. Wielkie dwu osobowe łóżko, biurko, szafa, regały i fotele.

Spojrzałam w lustro umieszczone obok szafy i raz przyłożyłam czerwoną suknię, a raz czarną.

- Hm - ostatecznie wybór padł na srebrno-czarną, idealnie pasującą do skrzydeł. Nałożyłam pasujący makijaż i wyższe buty. Ostatni raz przyjrzałam się odbiciu i z cichym pyknięciem zniknęłam...


Panienka SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz