- No cóż, zwykle kiedy człowiek potrząsa głową - powiedziałam zimno - ma na myśli "nie". O ile więc panna Edgecombe nie używa jakiejś nieznanej dotąd ludziom formy języka migowego...
Profesor Umbridge chwyciła Mariettę, przyciągnęła ją do siebie i zaczęła nią bardzo mocno potrząsać. Ułamek sekundy później Dumbledore stał z uniesioną w górę różdżka. Kingsley ruszył naprzód, a Umbridge odskoczyła w tył od Marietty, wymachując rękami w powietrzu, jakby się poparzyła.
- Nie mogę ci pozwolić na poniewieranie moich uczniów, Dolores - powiedział Dumbledore i po raz pierwszy wyglądał na wściekłego. Jak na zawołanie z moich pleców wyrosły ostre skrzydła, przypomniałam sobie... Nie zdenerowało mnie komu to robi, w gruncie rzeczy to ona zdradziła GD jednak, wspomnienie kiedy przed dwoma laty stałam w gabinecie Ministra i robiła ze mną to samo wkurzyły mnie nie na żarty.
- Niech się pani uspokoi, pani Umbridge - powiedział Kingsley swoim głębokim, wolnym głosem. - Nie chce się pani wpakować w kłopoty, co? A państwa - wskazał na nas - proszę o spokój.
- Nie - odparła bez tchu Umbridge wpatrując się w potężną postać Kingsleya - to znaczy... tak, masz rację, Shacklebolt... ja... zapomniałam się.
Marietta stała dokładnie tam, gdzie puściła ją Umbridge. Wydawało się, że ani nie przestraszył jej nagły atak Umbridge, ani nie uczyniło wrażenia uwolnienie jej. Wciąż ściskała swą szatę na wysokości dziwnie pustych oczu i wpatrywała się w pustkę przed sobą. Nie chetnie wymieniłam spojrzenia z dyrektorem i oboje opuściliśmy pozycje gotowe do ataku.
W umyśle Harry'ego zrodziło się nagłe podejrzenie, powiązane z szeptem Kingsleya i tą rzeczą, którą poczuł, gdy przelatywała obok niego.
- Dolores - odezwał się Knot tonem człowieka próbującego w końcu ustalić coś raz a dobrze - to spotkanie dziś wieczorem... to, które jak wiemy, z pewnością się odbyło...
- Tak - powiedziała Umbridge zbierając się do kupy - tak... no cóż, panna Edgecombe poinformowała mnie o nim i udałam się natychmiast na siódme piętro, w towarzystwie pewnych godnych zaufania uczniów, aby przyłapać uczestników spotkania na gorącym uczynku. Wygląda jednak na to, że zostali uprzedzeni o moim przybyciu, ponieważ kiedy dotarliśmy na siódme piętro, uciekali we wszystkich kierunkach. Nie ma to jednak znaczenia. Mam tu wszystkie ich nazwiska, panna Parkinson wbiegła dla mnie do Sali Potrzeb, aby zobaczyć, czy czegoś tam nie zostawili. Potrzebowaliśmy dowodu i Sala nam go dostarczyła.
I ku przerażeniu Harry'ego wyciągnęła z kieszeni listę nazwisk, która była przypięta do ściany Sali Potrzeby i wręczyła ją Knotowi.
- W chwili, gdy zobaczyłam nazwisko Pottera na tej liście, wiedziałam z czym mamy do czynienia - oznajmiła łagodnie.
- Doskonale - powiedział Knot. Na jego twarzy rozciągnął się uśmiech - Doskonale, Dolores. I... do pioruna...
Spojrzał na Dumbledore'a, który wciąż stał obok Marietty i trzymał różdżkę luźno w dłoni.
- Widzisz jak się nazwali? - spytał cicho Knot - Armia Dumbledore'a. - Miałam wielką ochotę uderzyć dłonią w czoło bo kto wymyśla takie nazwy wiedząc o niebezpieczeństwie.Dumbledore wyciągnął rękę i wziął kawałek pergaminu od Knota. Zerknął na nagłówek spisany odręcznie przez Hermionę całe miesiące wcześniej i przez chwilę wydawało się, że nie jest w stanie się odezwać. Następnie podniósł wzrok uśmiechając się.
- Cóż, gra się zaczęła - powiedział prosto - Chcesz moje pisemne zeznanie, Korneliuszu... czy wystarczy oświadczenie w obecności tych świadków?
CZYTASZ
Panienka Snape
FanfictionLili odwieczna miłość ponurego Severusa Snapa, kiedy ginie okazuje się, że znienawidzony profesor ma córkę. Luisa Snape-Potter to również siostra bliźniaczka Harre'go Pottera. Dambyldore rzucił na dziecko zaklęcie które sprawiło iż Severus z niecier...