Rozdział XVIII - "Prorok"

283 12 11
                                    

Kiedy próbowałam rano zwlec się z łóżka nie było opcji bym jeszcze kiedy kolwiek zasnęła. Koszmary które dręczyły mnie przez całą noc nie dawały spokoju.

Jednak ubrana ruszyłam na śniadanie. Nareszcie sobota tak bardzo kochany przeze mnie dzień.

Weszłam do wielkiej sali kiedy wszyscy ucichli i spojrzeli na mnie. Skrzywiłam się jednak dostrzegłam proroka codziennego w rękach uczniów. Szybko wyrwałam gazetę jakiemuś pohonowi i zaczęłam czytać.

MASOWA UCIECZKA Z AZKABANU WIĘCEJ INFORMACJI!
MINISTERSTWO OBAWIA SIĘ, ŻE BLACK I SNAPE-POTTER JEST "PUNKTEM ZBORNYM"
DAWNYCH ŚMIERCIOŻERCÓW


- Luiso? - spytał głośno Harry. - Nie...
- Sza! - wyszeptałam desperacko.


Ministerstwo Magii ogłosiło ostatniej nocy, że miała miejsce masowa ucieczka z Azkabanu.
Rozmawiając z reporterami w swoim prywatnym biurze, Korneliusz Knot, Minister Magii, potwierdził, że dziesięciorgu najlepiej strzeżonych więźniów udało się zbiec przed wczoraj we wczesnych godzinach wieczornych i że poinformował już mugolskiego premiera o niebezpiecznej naturze tych osobników.
Znajdujemy się niestety w tej samej pozycji, w jakiej byliśmy przed dwoma i pół roku, kiedy zbiegł morderca Syriusz Black - powiedział Knot ostatniej nocy. I nie myślimy, że te dwie ucieczki nie są ze sobą powiązane. Ucieczka tych rozmiarów sugeruje pomoc z zewnątrz, a musimy pamiętać, że Black jako pierwsza osoba w historii, której udało się wyrwać z Azkabanu, byłby idealnym kandydatem by pomóc innym pójść w jego ślady. Jednak wykluczać nie możemy niedawno zwolnioną warunkowo Luise Snape-Potter. Wydaje nam się prawdopodobne, że te osoby, wśród których znajduje się kuzynka Blacka, Bellatrix Lestrange, zebrały się wokół Blacka jako swego przywódcy. Natomiast panięnka Snape umieszczona była cele obok, aurorzy pewni są zmowy dwóch potężnych kobiet. Jednakże robimy wszystko co w naszej mocy, by otoczyć przestępców i błagamy magiczną społeczność o pozostawanie w czujności i ostrożności. Pod żadnym pozorem nie powinno się zbliżać do żadnej z tych osób.

- Phi - głośno prychnęłam czym zwróciłam na siebie jeszcze większą uwagę. - Oni albo łżą z desperacji albo naprawdę nie wiedzą co dzieje się pod ich okiem!

Spaliłam pergamin.

- Co sugerujesz panienko Snape? - wstała nauczycielka OPCM.

- Ja? Niccc - głupio się uśmiechnęłam. - Jednak zalecam odwiedzić Azkaban, wtedy zrozumie pani co mam na myśli.

Odwróciłam się z zamiarem wyjścia jednak kobieta dalej naciskała.

- Jesli rozwiniesz tą myśl będę wstanie dopisać do twojej kartoteki pomoc w ukaraniu więźnów, tyle punktów wystarczy na dłuższe zwolnienie.

- Przekonała mnie pani - uśmiechnęłam się. - W Azkabanie panują zasady. Nie te narzucane przez ministerstwo. Tylko wymyślone przez nas, więźniów. Aurorzy pewni są zmowy dwóch potężnych kobiet. Coś takiego nie może mieć miejsc. Kodeks zabrania zmowy, związków czy jakich kolwiek bliższych relacji z innymi osadzonymi. Darzymy się szacunkiem ale to wszystko.

Rzuciłam im ostatnie spojrzenie i wyszłam. Siedziałam w pokoju wspólnym popijając kawę, kiedy usłyszałam cichą rozmowę Golden Trio.

Przeglądałam w tym samym czasie proroka.

- O mój... - odezwała się ze zdumieniem Hermiona, nadal wpatrując się w gazetę.

- Co znów? - spytał szybko Harry. Był cały podenerwowany.

- To... straszne - odparła roztrzęsiona Hermiona. Przewróciła gazetę i wręczyła ją Harry'emu i Ronowi. - Strona dziesiąta...

Nie musiałam słuchać dalej otworzyłam gazetę na tej stronie i zaczęłam szybko analizować treść.

TRAGICZNY ZGON PRACOWNIKA MINISTERSTWA MAGII


Szpital imienia Św. Mungo zapewnił, że zostanie przeprowadzone pełne dochodzenie, po tym jak ostatniej nocy pracownik Ministerstwa Magii, Broderich Bode, lat 49, został znaleziony martwy w swoim łóżku uduszony przez doniczkową roślinę. Uzdrowiciele wezwani na miejsce nie byli w stanie ożywić pana Bode, który został ranny w wypadku w miejscu pracy na kilka tygodni przed swoją śmiercią.
Uzdrowicielka Miriam Strout, która była odpowiedzialna za oddział pana Bode w czasie, gdy miało miejsce to zdarzenie została zawieszona i wczoraj była nieosiągalna i nie mogła tego skomentować, ale czarorzecznik szpitala ogłosił w oświadczeniu:
Szpital Św. Mungo pogrążony jest w głębokim żalu z powodu śmierci pana Bode, którego stan poprawiał się z dnia na dzień przed tym tragicznym wypadkiem.
Mamy ścisłe wytyczne, co do dekoracji dozwolonych na naszych oddziałach, ale wygląda na to, że Uzdrowicielka Strout, bardzo zajęta w okresie świątecznym, przeoczyła niebezpieczeństwo związane z rośliną na stoliku przy łóżku pana Bode. Jako że jego mowa i zdolność poruszania się znacznie się poprawiły, Uzdrowicielka Strout zachęciła pana Bode do tego, by sam zaopiekował się rośliną, nieświadoma iż nie jest to niewinny wiercipiętek, ale sadzonka Diabelskich Sideł, która dotknięta przez rekonwalescenta pana Bode, udusiła go natychmiast.
Jak dotąd Św. Mungo nie jest w stanie wytłumaczyć obecności rośliny na oddziale i prosi o informację każdego czarodzieja czy czarownicę, którzy mogliby pomóc w tej sprawie.


Podniosłam brwi.

Serio? - spojrzałam z politowaniem na Hermionę i wyszłam z PW nie mogąc dłużej wysłuchiwać tych lamentów.

Przechadzając się granicą Zakazanego Lasu nie zauważyłam tajemniczej sylwetki podążającej za mną. Nagle coś zaplotło się na moich ramionach, a ja zgięłam się w pół. Dostrzegłam ją. Bellatrix Lestrange we własnej osobie...


Po wielu miłych com, wstawiam kolejny rozdział. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta i życzę miłego dnia...


Panienka SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz