-Jak było w szkole-powiedział Aleksiej który siedział na kanapie tyłem do mnie.Nic nie powiedziałam, tylko poszłam przed siebie kierując się do swojego pokoju. -mówię do ciebie- podniósł głos wstając. -i oczekuje odpowiedzi - powiedział patrząc się na mnie. Ja tylko popatrzyłam się na niego.
-Radzę ci nie denerwować Pana wielce zajętego biznesmena który nawet nie ma czasu przyjść na mecz własnego syna-powiedział ze smutkiem w głosie i wyszedł trzaskając drzwiami
-kurwa-mrukną Aleksiej -ty też masz zamiar być zła? -zapytał na co ja tylko wzruszyłam ramionami i pokierowała się w stronę pokoju. -Widać że matka sicie nie wychowała- chyba liczył że tego nie usłyszę. Weszłam do pokoju wzięłam mniejszy plecak spakowałam wodę i telefon. Wyszłam tyłem tak że nikt mnie nie zauważył. Poszłam tam gdzie chciałam iść od kiedy tylko byłam w Warszawie.
—————————————————--------------------------------
Stałam przed drzwiami i zastanawiałam się czy zapukać. Po chwili namysłu zapukałam...
-dzień dobry... ja do...- nie było mi dane dokończyć
-Dawid!!!- krzyknęła kobieta.
-heeeeeeeee oooo O O Ola...-zawiesił głos -to ja-powiedziałam a Dawid mnie wpuścił do środka rozmawialiśmy, bo tylko to nam zostało po odejściu Tomka...——————————————————
Wracałam do domu i byłam świecie przekonana że nikt nie zauważył że zniknęłam nie było mnie tylko... o ja 7 godzin strasznie się zasiedziałam. Weszłam do domu jak gdyby nigdy nic.
-Gdzieś ty byłaś do jasnej cholery, nie mogłaś powiedzieć że wychodzisz gdzieś na 5 godzin-powiedział był zły ale nie krzyczał mówił czułam się z tym dziwnie.
-7-poprawiłam. A on podszedł do mnie i przytulił. Stałam i nie wiedziałam co mam zrobić.
-nigdy więcej tak nie znikaj, proszę-powiedział jak by miał się rozpłakać
-nie mogę obiecać -powiedziałam.
——————————————————
Stałam na korytarzu na przerwie i czytałam jaką beznadziejną książkę.
-odpierdol się od Huberta, proszę-powiedział jakiś typ na którego miałam totalnie wyjebane.
-Ej zostaw ją-powiedział młody Matczak. Zaczęli się szarpać a ja stałam i nadal czytałam. Po chwili nie mogłam się skupić na książce więc to był ten czas kiedy musiałam się wtrącić.
-okej-powiedziałam głośno- odpierdolę się od Huberta, tak w sumie to już dawno to zrobiłam więc no-powiedziałam trochę ciszej.
-I tylko to chciałem usłyszeć-powiedział i odszedł. Ja nie umiem przegrywać więc dodałam.
-Ale ty wiesz że on nie żyje- krzyknęłam w jego stronę. Chyba o tym nie wiedział bo się obrócił.
-przestań pierdolić bo ci nie wychodzi Markizo...
-To ty pierdolisz od nie żyje zaćpał się i powiesił...
-co-powiedział cicho -zapytaj się Dawida on ci powie-powiedziałam i weszłam do klasy jak gdyby nic. Matczak później jeszcze chciał zagadać ale nie chciało mi się z nim gadać ani z Nikim. ——————————————————
Ojciec kazał mi iść na schodki z tymi debilami. Szczerze nie chciało mi się ale mi kazano więc poszłam. Siedziałam tam i chciałam żeby traktowali mnie jak powietrze jednak Matczak co chwile przypominał wszystkim o mojej obecności głupimi pytaniami które kierował moją stronę. Wiele osób mówiło mi że podobam się Michałowi ale on był o 3 lata starszy. I rozumiem to nie dużo ale nie sądzę żeby nasi rodzice to zaakceptowali i nie szukam miłości a jeśli już to on nie jest w moim typie wole kogoś z bloków niż jakiegoś bogatego rozpuszczonego bachora który myśli że może wszystko bo ma jakieś papierki.
-kiedy wchodzę na rozkminę to nie wygrasz ze mną synek-freestaylował szczypiorek.
-jakobym skakał se o tyczce to bym wziął twoją dziewczynę -dokończyłam.
-Ejjjj dziewczyna dobra jest-powiedział wydymka.
-wiem -odpowiedziałam
-wyczuwam wysokie ego -powiedział jeden z nich
-co chciał od ciebie ten debil-zapytał się Matczak.
-Nie interesuj się- odpowiedziałam chamsko.
-Robię imprezę u mnie może chcesz wpaść -zapytał szczypiorek
-Ej ona ma dopiero 14 lat- powiedział pierdolony Matczak miałam dość tego że traktuje mnie jak dziecko.
-Co będzie? -zapytałam
-Alko, marycha, ekstazy - odpowiedział wydymka.
-To przyjdę- odpowiedziałam.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, i poszłam do domu, bo i tak długo z nimi siedziałam.
CZYTASZ
122 days//Mata
RomansaOna dziewczyna z ulicy, niespodziewanie staję się Warszawską księżniczką. On kompleks bananowego dzieciaka. Uwaga!!! -Opowieść zawiera wulgarny język- -Opowieść nie jest prawdziwa, żadna z tych scen nie działa się naprawdę-