Rozdział 6 ... U wampirów...

150 8 1
                                    

Kiedy z dziwnym uczuciem się obudziłam nie wiedziałam gdzie jestem. Wszędzie było ciemno i nie było nic widać. Poczułam jednak, że ktoś od tyłu mnie ciągnie. 

-Zostaw mnie ja nic nie zrobiłam.

-Czy aby napewno.- odpowiedział mi jakiś obcy mi mężczyzna chyba, że to był wampir.

- Dokąd mnie prowadzisz.

-Już zaniedługo się przekonasz.

Byłam rostrzęsiona nie wiedziałam co za niedługo może mnie spotkać. Niewiedziałam co mam sobie o tym wszystkim myśleć. Pytałam się co kilka sekund nieznajomego gdzie mnie prowadzi ale on milczał jak makiem zasiał. Obawiałam się najbardziej tego, że może właśnie w tej chwili jestem w tym lesie wampirów i czeka na mnie Dino. Najgorsze w tym też jest to, że nie wiem jak się tu znalazłam i nie pamiętam niczego przed trafieniem tutaj. Niewiem nawet gdzie się wtedy znajdowałam kiedy to się stało. Pamiętam tylko,że Dino coś mi zrobił w szyję. Dotknełam miejsce gzie zostałam skaleczona i zapiszczałąm. Tak mnie bolało, że nie umiałąm przestać krzyczać i piszczeć.

-Ucisz się bo porzałujesz.-Powiedział wkurzony strażnik, bo jak słyszałąm jest on strażnikiem kogoś tam.

-Nic na to nie poradzę strasznie mnie boli.

Nagle strażnik upuścił mnie na ziemię i zapadła cisza. Nie wiedziałam co mam robić bo nigdzie nie widziałam nawet cienia zbliżającego się ku mnie strażnika. Siedziałam tak w ciszy aż nagle z za gałęzi wyskoczył strażnik i w mgnieniu oka włożył swoją okropną głowę pomiędzy szparki w wystawił swoje wielkie i strasznie duże krwiste oczy. Byłam w takiej panice że straciłam przytomność ale nie na długo. Po chwili poczułam jak ktoś rzuca we mnie małymi kamyczkami.

-AŁA  CO to ma znaczyć ja nie jestem jakimś zwierzakiem żeby we mnie rzucać.

Byłam już taka zmęczona ale w końcu dotarliśmy na miejsce.

Zanim ruszyłam się z miejsca strażnik chwycił mnie za rękę i pociągnoł w strone dziwnego budynku. Był on gigantyczny lecz nie wyglądał zbyt przyjaźnie wszędzie wisiały pajęczyny, było tam pełno pająków i innych obrzydliwych owadów i nie wiem jakim códem ale właśnie nad zamkiemwisiał jedna wielka chmura, która wytwarzała straszną burzę i deszcz z gratem. Kiedy obeszliśmy zamek z drugiej strony zobaczyłam ogromne wejście. Przed wejściem do zamku strażnik uprzedził mnie.

-Lepiej wykonuj polecenie hrabii bo jak nie to skończysz jak inni

-To znaczy jak?

-Chodz pokarzę ci.

Szliśmy przez długi wąski korytarz i słychać było jedynie różne przerażające odgłosy. W końcu dotarliśmy na miejsce gdzie miałam zobaczyć jak skończe kiedy źle będe służyła hrabii.

-O mój boż.

To było okropne widziałam jedynie wielki loch, w którym leżeli pozabijani słudzy hrabii.

Aaaaaaa wypuść mnie stąd nie chce skończyć tak jak oni.

-Teraz już nie mogę cię wypuścić bo musisz iść spotkać się z naszym panem. 

-ALE NAPRAWDĘ CO MAM ROBIĆ ŻEBY NIC MI SIĘ NIE STAŁO?

-No tak jak już ci powiedziąłem musisz wykonywać wszystkie polecenia pana które on karze ci wykonać inaczej skończysz tak jak oni.

-No dobrze więc idę.

 Z wielkim strachem szłam do komnaty hrabii ale czułam, że nie wytrzymam i powiem co o tym wszystkim myślę ale wtedy mogę zostać jedną z tych w lochu.

-To tutaj- odpowiedział mi zaniepokojony strażnik.

-Panie mój kochany przyniosłem ci tę dziewczynę oto i ona. 

-Wej drogie dziecko bez obaw nic złego ci nie zrobię.

Kiedy weszłam do komnaty myślałam że się tu zachwilę krwią ze złości zaleje. Kiedy zobaczyłam Dina siedzącego na tronie była wkurzona. Co ja musiałam mu wszystko przynosić i zachowywać się jakby niegdy nic. To była nie do pomyślenia. Jeszcze jak widziałam jak się ze mnie złowieszczo śmieje. I pomyśleć, że jeszcze niedawno planowałam z nim ślub.

Oszukana.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz