- Ziuum leci samolocik do małej Polly! - karmiłam córeczkę jogurcikiem gdy Theo wszedł do kuchni. Całą noc nie spał bo musiał załatwić jakieś papiery do firmy swojego ojca. Mimo, że mieszkamy w Portland a on w Seattle Theo pomaga mu na odległość. Ma tu oddziały swojej firmy, dzięki czemu mamy pieniądze na życie.
- Kochanie ja będę dziś późno. Pójdę na uczelnie załatwić parę spraw - powiedział całujac mnie na dzień dobry w usta a Polly w czoło.
- Ale pierwszy semestr dopiero zaczyna się za miesiąc - byłam zdziwiona, że już się tam udaje skoro zostało sporo czasu.
- Tak, wiem. Ale przysłali email, że trzeba podpisać jakieś dokumenty.
- W takim razie czy nie powinnam być tam z tobą? Też przecież będę tam studiować - już miałam wstać i dzwonić po Amber czy nie zostanie z dzieckiem ale złapał mnie za rękę i z powrotem posadził na krześle.
- Pojadę sam. Wytłumaczę im, że nie mogłaś być bo zajmujesz się dzieckiem i podpiszesz w inny dzień.
- Theo ale to nie problem abym..
- Będę wieczorem - przerwał mi i wyszedł z mieszkania.
Jego zachowanie było dziwne. Wie o tym, że Amber zgodziła się nam pomagać jako opieka nad Polly a mimo to nie chciał bym z nim jechała.
Nie chciałam zaprzątać sobie tym głowy więc wzięłam mała na ręce i postanowiłam włączyć muzykę i pobawić się trochę. Gdy byłam mała uwielbiałam tańczyć, moja córka chyba odziedziczyła to po mnie bo gdy usłyszała pierwsze dzięki dobiegające z głośników na jej słodkiej buzce pojawił się promienny uśmiech. Ten widok zapierał dech w piersiach. Jak na prawie roczne dziecko, moja Polly wydaje się na bardzo mądra dziewczynkę. Tańczyłyśmy razem, Po na mych rękach piszczała ile sił a ja śmiałam się i obkrecałam wokół własnej osi. Po chwili piosenka ucichła, byłam zdziwiona ponieważ znam ja dobrze i wiem, że powinna trwać jeszcze parę minut. Odwróciłam się w stronę radia by zobaczyć co przeszkodziło nam w zabawie gdy ujrzałam w drzwiach kobietę trzymającą pilot w ręce.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam oschle.
- Zakłocasz porządek - gdy tylko wyszły te słowa z jej ust miałam ochotę się na nią rzucić i zetrzeć jej z twarzy ten głupi uśmiech.
Położyłam Polly na skórzanej sofie i podeszłam do niej.
- Bądź tak łaskawa i wyjdź z mojego mieszkania albo zadzwonie po ochronę, że weszłaś bez mojego pozwolenia. To się przypisuje pod włamanie - odebrałam jej pilot i patrzyłam na nią z uśmiechem gdy na jej twarzy pokazało się zdziwienie. Nie była przygotowana na to, że się jej postawie.
- Jesteś śmieszna. Nie bądź taka pewna siebie. Nie długo już Cię tu nie będzie - wysyczała przez zęby.
- Tak ? Jeszcze powiedz, że to tym mnie stąd wyrzucisz - śmiałam się jej prosto w oczy. Nie dam się jej sprowokować, ona tylko na to czeka.
- Theo to zrobi - powiedziała i odwracając się na piecie odeszła. Stałam tak przez chwilę w drzwiach nie wiedząc co zrobić gdy pojawiła się przede mną Amber.
- Naomi ? Wszystko w porządku ? Widziałam Julie..
- Tak, tak. Wejdź zrobię nam kawy i pogadamy. - powiedziałam do przyjaciółki.
Na całe szczęście mogłam się komu wygadać. Nawet Theo nie wie, że Julia mnie nachodzi od dnia przyjazdu. Nie wiem czego ode mnie chce, w końcu to ona zostawiła Theo i wyjechała łamiąc mu serce. Amber wie o wszystkim i chciała zgłosić to na policję jako nękanie. Ale ja się nie zgodziłam mówiąc, że właśnie to dało by powód do satysfakcji Julii.
- Poczekaj włącze małej jakąś bajkę i zaraz wrócę - znalazłam w telewizji myszkę miki co moja córeczka uwielbiala. Zostawiłam jej jeszcze talerzyk z kawałkami owoców i zostawiłam w pokoju obok kuchni bym miała na nią oko by nic się nie stalo.
- Po co ona tu była ? - przeszła od razu do sedna sprawy.
- Bawiłam się z Polly przy muzyce gdy nagle ona ucichła i zobaczyłam ja w salonie. Weszła sama, bez żadnego pukania..
- I kolejny powód byś zgłosiła to na policję. - wtrąciła Amber.
- To nie jest dobry pomysł. Po pierwsze Theo nic o tym nic wie a po drugie nie chce dać satysfakcji Julii, pomyśli że się jej boję.
- A pomyślałaś o Polly ? Co będzie gdy nie zauważysz a ona wejdzie i ja zabierze albo coś jej zrobi ?
Nie chciałam o tym myśleć. Nie dopuszczałam do siebie nawet takiej myśli. Powiem Theo, ale jeszcze nie teraz. Narazie chce sama sobie z tym poradzić.
- Nie rozmawiajmy już o tym. Wiesz .. Theo dziś zachowywał się dziwnie. Powiedział, że jedzie na uczelnie podpisać jakieś papiery ale nie chciał mnie wziąć ze sobą. - powiedziałam zmieniając temat. Co prawda nie chciałam się tym przejmować ale lepiej pogadać o tym niż o tej suce.
- Może ma jeszcze jakieś sprawy do załatwienia, wiesz jaki on jest - próbowała mnie pocieszyć.
- Tak na prawdę to obawiam się, że tu chodzi o coś innego .
- Co masz na myśli ? - przyjaciółka spojrzała na mnie podejrzliwie i czekała na odpowiedź.
- O Julie - wydusiłam to z siebie.
Patrzyła na mnie przez chwilę po chwili wybuchając śmiechem.
- Ty chyba żartujesz ! - gdy zobaczyła, że wcale tak nie jest przestała się śmiać - Czemu tak sądzisz?
- Przed wyjściem powiedziała że nie długo stąd zniknę. Że to Theo się mnie pozbędzie - powiedziałam popijając kawę. Nawet ona straciła swój smak przy rozmowie o tej wrednej kobiecie.
- Musisz porozmawiać ze swoim mężem w końcu - skończyła kawę, wstała i poszła do mojej córki. Obydwie uwielbiały przebywać w swoim towarzystwie. Natomiast ja siedziałam jeszcze chwilę myśląc o tym jak powiedzieć wszystko Theo.
CZYTASZ
Udowodnij mi to. / 2 cz. "Po co mi facet?"/
Romance2 czesc " Po co mi facet?". Naomi, Theo i mała Polly wyprowadzili sie do Portland. Młodzi rodzice chcą kontynuować edukacje na uniwersytecie z dala od Seattle. Przyjaciolka Amber towarzyszy im w nowym zyciu. Niestety pewna recepcjonistka, dawna mi...