Dochodziła godzina 13. Zaraz miał się pojawić mój klient. A ja w ogóle nie mam głowy do pracy. W sumie nie mogę się skupić na niczym. Moja głowę ciągle zaprzątają myśli o liście i o przypuszczeniach Amber. Gdyby to się okazało prawda, że ta tajemnicza osoba jest Theo nie wiem co wtedy bym zrobiła. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Przeszłam przez kuchnię i skierowałam się aby otworzyć mojemu klientowi.
- Pani Bartheza? - wzdrygnelam się gdy usłyszałam to nazwisko zwłaszcza, że przed chwilą myślałam o moim mężu.
- Tak, proszę wejść - zaprosiłam wysokiego bruneta do środka i zaprowadziłam do biura. Gdy już usiadłam za biurkiem, wzięłam papiery dotyczące sprawy mężczyzny i zaczęłam je przeglądać.
- Ivan Ross - przeczytałam nazwisko faceta, który się do mnie zgłosił.
- To ja - spojrzałam na niego i ujrzałam piękny rząd białych zębów.
- Więc pana problem polega na tym, że była żona nie płaci alimentów na dziecko, do które to pan ma pełne prawo do opieki? - zapytałam i się zdziwiłam. Zazwyczaj to matki dostają prawo do opieki a ojcowie maja ja ograniczona.
- Taki już mój los - westchnął ale słychać było w jego głosie nutę rozbawienia.
- Nie jestem od rozrywki. Więc jeżeli zależy panu na wygraniu rozprawy to proszę o powagę. - powiedziałam spokojnym głosem. Nie mam w zwyczaju być nie mila dla osób szukających u mnie pomocy ale dziś mam wyjątkowo paskudny dzień.
Usłyszałam szuranie krzesła i po chwili czułam zaciskająca się rękę na mojej szyji. Mężczyzna w sekundzie obkrażył biurko i przycisnał mnie do ściany. Poczułam jego gorący oddech przy moim lewym uchu.
- A teraz słuchaj mała .. - polizał mnie po płatkuucha a ja ledwo powstrzymywałam odruch wymiotny - Jeżeli chcesz aby twojej córeczce nic się nie stało to odeślij Theo z powrotem do Barcelony. Powiedz, że nie chcesz go znać.
Otworzyłam szeroko oczy na to co on powiedział.
- Th-Theo nie .. Żyje - wysapałam ledwo gdyż nadal trzymał rękę na mojej szyji.
- Och żyje i ma się świetnie. Więc jeżeli chcesz widzieć Polly całą i zdrową przekaż jak najszybciej swojemu mężulkowi, że Julia na niego czeka - wyszeptał ostatnie wyrazy tak, że musiałam wyteżyć słuch abym mogła go zrozumieć. Stałam w kompletnym szoku gdy Ivan, jeżeli w ogóle tak ma na imię odsunął się ode mnie i wyszedł z mieszkania. Dopiero teraz dotarło do mnie co powiedział. Oni mają moja córkę. Julia wróciła, a Theo podobno żyje. I życie mojej córki za życie mojego podobno nieżyjącego od 10 lat męża.
Wybaczcie, że taki krótki i późno dodany ale za bardzo byłam podekscytowana tym, że dziś stałam się na prawdę staruszka.
19 lat to zdecydowanie dla mnie za dużo ! No ale co tam, miski proszę was o komentarze wsparcia ! I czy ktoś chce dedykacje czy coś w tym stylu (korzystajcie z mojego dobrego humoru).
Buziaki xx
Isabelle.
CZYTASZ
Udowodnij mi to. / 2 cz. "Po co mi facet?"/
Romance2 czesc " Po co mi facet?". Naomi, Theo i mała Polly wyprowadzili sie do Portland. Młodzi rodzice chcą kontynuować edukacje na uniwersytecie z dala od Seattle. Przyjaciolka Amber towarzyszy im w nowym zyciu. Niestety pewna recepcjonistka, dawna mi...