21.

3.8K 278 5
                                    

- Czy powiedział ci coś wiecej ? - siedziałam z córka w salonie i próbowałam się jeszcze cokolwiek dowiedzieć . Ale ona siedziała i wpatrywała się przed siebie milcząc jak zaklęta. - Polly proszę.
- Chce tatusia - szepneła i schowała twarz w swoje malutkie rączki.  Usłyszałam chce pochlipywanie więc przytuliłam ja do siebie głaszczac dłonią pocieszająco po plecach.
- Córeczko ja Cię rozumiem. Mi też brakuje twojego taty - mówiłam do niej całkiem szczerze - Mam pomysł. Jutro po Ciebie przyjadę do szkoły i może spotkamy tego pana, co o tym myślisz?
- Tak ! - od razu poprawił jej się humor. Rzuciła mi się na szyję i zaczęła mocno tulić do siebie. Uwielbiałam czuć przy sobie jej drobne ciałko, które daje mi tyle szczęścia.
- A teraz może pomożesz mi przy kolacji? Ciocia Amber powinna zaraz być.
- Ja chce zrobić sos ! - krzyknęła i nie minęła sekunda a ona już była w kuchni robiąc swój sos, który smakował każdemu. Takie momenty jak te dawały mi dużo radości. Pozwalały zapomnieć mi o szarej rzeczywistości, która nas otaczała.
Gdy skończyłyśmy z Polly przygotowanie kolacji postanowiłyśmy ubrać się ładnie, bez względu na to czy jest jakaś okazja czy nie. Moja córka wbiegła do swojego pokoju by po chwili wyjść z różową sukienka w kolorowe kwiatki w ręce. Była to sukienka, która kupił Theo kiedy jeszcze żył i spacerowaliśmy po ulicach Seattle. Śmiałam się, że minie parę lat zanim ja ubierze ale w końcu ja kupił. Zachowałam ja do dzisiaj, a teraz nadszedł czas ja ubierze. Zdecydowałam, że nie będę gorsza i ubrałam mała czarną, która dostałam od Theo na pierwsza rocznicę ślubu. Może i wspomnienia z nią związane są bolesne ale także i radosne. Kochałam, kocham i kochać będę go na zawsze, moje uczucia nigdy się nie zmienią a on był jedynym mężczyzna w moim życiu, który skradł naprawdę moje serce.
- Mamo! Może być? - ujrzałam ja w drzwiach od mojej sypialni. Kręcila się w kółko chcąc wyeksponować jak najlepiej siebie w cudownej sukience.
- Jesteś piękna - pocałowałam ja w policzek i w tym momencie usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Polly zbiegła na dol by otworzyć Amber a ja spojrzałam jeszcze raz w jutro na siebie i śmiało mogłam stwierdzić że pomimo tych wszystkich wydarzeń, które wydarzyły się w przeciągu 10 lat trzymam się całkiem nieźle. Ale to tylko dzięki Polly i kochanej Amber.
Zeszłam po schodach na dol i ujrzałam przed sobą moja przyjaciółkę i jej chłopaka. Pitt był zabójczo zakochany w mojej najlepszej przyjaciółce i bardzo się cieszę, że ona w nim również. Wygladaja razem uroczo. Ona dlugowlosa brunetka niziutkiego wzrostu, on loczkowaty brunet i 190 cm cialka do przytulania.

- Cześć Naomi - Amber rzucila sie prosto w moje ramiona. Nie widzialysmy sie tylko pare godzin a juz potrafilam za nia strasznie tesknić. - Przynioslam cos ze sobą.

- Pitt slyszaleś !! Nazwala cię 'cos' ! - zasmialam sie gdy przyjaciolka przerwocila oczami a jej chlopak przytul mnie na powitanie. dopiero teraz zdalam sobie sprawę, ze Amber ukrywa cos za plecami i to jest wlasnie to 'coś'.

Wyciagnela to przed siebie a ja ujrzalam w jej dloniach butelke czerwonego wina. Wiedziala co uwielbiam i za to poslalam jej wdzieczny usmiech.

- Ykhym - uslyszelismy ciche odchrzakniecie i spojrzalam za siebie. Za nami stala Polly z zalozonymi rekami i patrzaca na nos wzrokiem, ktory doslownie zabijał.

- Och czyżbym widziala moja ukochana chrześnicę ! - moje najwazniejsze dwie kobietki w zyciu teraz przytulaly smiejac sie w najlepsze. Zostalam sam w kuchni z Pittem, a moze to sie dobrze sklada. W koncu mial mi cos do powiedzenia.

- Uhm Pitt chciales mi cos powiedzieć ? Amber mowila ..

- Tak, tak ! - przerwal mi . Sluchaj .. wiesz gdzie ja pracuje, tak ?

Pitt był architektem, nie daleko naszego mieszkania otworzył swoja firmę i teraz switnie sobie radzi zarabiajac niezla sume pieniedzy. gdy kiwnelam glowa on kontynuowal.

- No wiec dziś przyszedl do mojego biura jakis facet. Wiesz ... wysoki, blond wlosy, dobrze zbudowany. No i przede wszystkim elegancko ubrany. W sumie nie wazne, ale pytal o ciebie.

Ten rysopis ktory przedstawil mi Pitt zaskakujaco kogos mi przypominal. Jednak nie dopuszczalam do siebie takiej mysli, ze to może być ON.

- Czego chcial ? - zapytalam ledwo slyszalnym glosem.

- Pytal czy wiem gdzie mieszka Naomi i Polly Bartheza. Oczywiscie mu nie powiedzialem, ale gdy juz wychodzil zapytal jeszcze czy dalej mieszkacie w wiezowcu obok. Nie pisnalem ani jednego slowa ale chyba moja mina mowila sama za siebie gdy mnie zaskoczyl pytaniem a ja probowalem sie wytlumaczyc przy okazji jakajac się.

- Nic sie nie stalo Pitt - poklepalam go po ramieniu i usmiechnelam sie do niego. Mialam dziwne uczucie, ze w ciagu najblizysz dni stanie sie cos co kolosalnie zmieni moje zycie. Ale nie tylko moje.  Takze Polly. - Chodz, zrobilam specjalnie z corka dla ciebie tortille.

Pokierowalam go do jadalni aby w koncu odpoczac od tych wszystkich zagadek i milo spedzic czas w gronie najblizszych.

Udowodnij mi to. / 2 cz. "Po co mi facet?"/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz