30.

3.7K 265 9
                                    

Theo


Naomi osunela sie na podloge gdy Julia podsunela jej szmatkę nasaczona czyms co ja uspilo. Mialem ochote wyrwac sie Ivanowi i rozerwać ja na strzępy ale pomyslalem, ze taka gwaltownosc tylko popsuje humor Julii i zmotywuje ją do tego aby dalej krzywdzila nas oboje, mnie i Naomi.

- Czemu to robisz ? - zapytalem slabym glosem poprzez lzy, ktore splywaly mi po policzkach. Wcale ich nie powstrzymywalem, niech wie jak bardzo jest dla mnie kobieta, ktora dala mi dziecko.

- Żebys był moj. Mowilam ci, że zawsze mam to co chce a ty sie sprzeciwiales - zasmiala się i podeszla do mnie. spojrzala mi prosto w oczy a ja mialem ochotę splunąć jej w twarz. Resztkami sił opanowalem swoje emocje.

- Wypusc Naomi a wtedy zrobie co zechcesz - wiem, ze to moze doprowadzic do ponownego rozstania ale jestem gotowy sie poswiecic tylko po to zeby moja ukochana zyla. Moze mnie potem znienawidzic ale nie mogę pozwolić na to aby Polly wychowywala sie bez matki. Braku ojca nie odczula gdy byla przy niej Naomi, a jezeli zginie jej matka, odczuje to z podwojną siłą.

- Nie mow mi co mam robić. - wysyczala przez zeby ale po chwili jej wyraz twarzy zlagodnial - Nie bedzie nam przeszkadzac, juz nie dlugo i bedziemy mieli spokoj.

Wtedy zrozumialem po tych slowach, ze Julia nie jest do konca swiadoma swoich czynow. Przez te lata gdy namawiala mnie na malzentwo byla strasznie natarczywa. Czasami grozila nawet, ze jezeli sie nie zgodze to ona popelni samobojstwo. Dlatego tyle lat bylem przy niej w obawie, ze odbierze sobie zycie przeze mnie. Już wtedy podejrzewalem, ze jest z nia coś nie tak. Zachowuje sie i mowi jak osoba chora psychicznie, ktora nie chce zadnej pomocy.

Ivan odsunal noz od mojego gardla wiec troche odetchnalem. Podnioslem sie na nogi i rozmasowalem szyje. Chcialem podejsc do Naomi ale zatrzymala mi Julia lapiac mnie za rekę.

- Zostaw ja, masz mnie - zaczela sie do mnie przytulac i lasic jak kotka. Powstrzymalem odruch wymiotny i ja przytulilem. Moj plan skladal sie teraz z tego, zeby umilić Julię tak abym mial czas na uratowanie żony.

- Przepraszam cie Julio. Teraz zrozumialem ze tylko ty sie dla mnie liczysz - objalem ja ramionami i wyczulem pistolet, ktory miala z przodu za paskiem. Musialem go jakoś zdobyć. Chcialem miec juz wszystko za sobą, jednym plynnym ruchem wyrwalem bron i odwracajac sie strzelilem do Ivana. Potem moge zalować swojej decyzji ale wszystko jest warte milosci Naomi.

- Co ty robisz sukinsynie !? - uslyszalem krzyk dziewczyny i wycofalem sie na bezpieczna odleglość.

- A teraz rob to co ci kaze. Kiedy obudzi się Naomi ?

- Jak podam jej odtrutke -zdziwilo mnie to , ze byla posluszna ale zauwazylem w jej oczach przerazenie.

- Obudź ją - rozkazalem jej ale ona nadal stala nieruchomo. siegnela do kieszeni, ktora teraz zobaczylem i wyciagnela niewielki noz.

- Nie mam takiego zamiaru - powiedziala i przylozyla sobie ostrze do gardla. Opanowala mnie panika. nie chcialem smierci Julii pomimo tego ile szkod wyrzadzila.

- Odloz to, mozemy zalatwic to na spokojnie - probowalem ja uspokoic ale chyba mi sie nie udawalo gdy widzialem jak dociska noz do skory.

- Nie mam nic. Rozumiesz ? Chcialam ciebie ale ty mnie odtraciles. Chcialam tylko troski i milosci ale ty byles samolubny. Wiesz ze to wszystko przez ciebie, prawda ? - zaczela sie histerycznie smiać. - To twoja wina, ty masz rece splamione moja krwią. Ty do wszystkiego doprowadzileś.

Zanim do niej doskoczylem ona zdazyla przeciagnac ostrzem po swoim gardle podcinajac je. Sprawdzilem puls, zreszta niepotrzebnie bo juz nie zyla. Wyciagnalem telefon z kieszeni kurtki i zadzwonilem na policje i pogotowie. Teraz musze ratować Naomi.

Udowodnij mi to. / 2 cz. "Po co mi facet?"/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz