Olimmaniel szła w ciszy pomiędzy Bilbem, który stał jej się serdecznym towarzyszem, oraz Thorinem. Ten drugi nie był zadowolony z tego obrotu spraw, jednak widząc uśmiech hobbita nie protestował więcej.
Baggins dreptał wesoło tuż przy boku księżniczki nie odstępując jej nawet na krok. Dziewczyna w jego towarzystwie czuła się bardzo dobrze. Z chęcią opowiadała mu o zwyczajach panujących wśród łowców.
- A na czym dokładniej polegają te turnieje? - dopytywał hobbit. - Zabijacie się tam?
- Oh, oczywiście, że nie - odpowiedziała mu księżniczka. - To najzwyklejszy turniej. Zbierają się wszyscy szlachetni łowieccy wojownicy, którzy walczą między sobą o królewską uwagę. Ten, który wygrywa dostaje miejsce u boku władcy.
- A co się dzieje z przegranymi? - oczy hobbita świeciły się ciekawsko.
- Muszą czekać do następnego turnieju - dziewczyna wzruszyła ramionami.
Thorin przewrócił oczami akurat w momencie, w którym Olimmaniel obdarzyła go spojrzeniem. Dziewczyna chciała powiedzieć mu kąśliwą uwagę, już nawet otwierała buzię, jednak powstrzymała się, zaciskając usta w wąską kreskę. Wróciła z powrotem do Bilba.
- Tak właściwie, dlaczego łowcy? - zapytał hobbit.
- Nie mam pojęcia, dlaczego nasza pani Yavanna, nadała nam taki przydomek. Może dlatego, że zamieszkujemy lasy i utrzymujemy się z polowań? - odpowiedziała mu, tak jak sama myślała do tej pory.
- Pff - parsknął Thorin.
- Masz coś do dodania? - zapytała arogancko, odwracając się w kierunku Dębowej Tarczy.
- Nie - powiedział natychmiast, odwracając wzrok.
- Zachowaj się jak mężczyzna i przestań się obrażać, bo nie widzę powodu do takiego zachowania. Więcej praw do wściekania się mam ja, więc nie udawaj obrażonej księżniczki, gdyż nawet królem jeszcze nie jesteś - odpowiedziała, ledwo zachowując spokój.
- Jeszcze - odpowiedział jej krasnolud. - Ale już wkrótce.
- Phi - odpowiedziała dziewczyna, lekko spowalniając, aby znaleźć się obok młodego hobbita i jak najdalej od zuchwałego Thorina.
- Co przez to masz na myśli? - przywódca Kompanii odwrócił się do niej, również spowalniając.
Dziewczyna nic mu nie odpowiedziała, patrzyła prosto przed siebie, z głową dumnie uniesioną. Hobbit z niemą radością przyglądał się rozmowie tej dwójki, liczył, że w końcu dojdą do porozumienia, pomimo srogich tonów.
- Przecież nie chcesz ze mną rozmawiać - księżniczka lekko zmrużyła oczy, przyglądając się krasnoludowi. - Jesteś obrażony, czemu, nie mam pojęcia, ale słyszałam, że jak ktoś ma focha, to nie odzywa się do osoby, na którą owy foch jest skierowany, ale nigdy nie byłam poza Tarithilem, więc mogę się nie znać - ponownie odkręciła głowę, nie z powodu obrazy, tylko zdziwionej miny krasnoluda, bowiem nie chciała mu się zaśmiać w twarz.
Bilbo również ledwo powstrzymywał się od śmiechu. Nie spodziewał się, że kobieta może posunąć się tak daleko, żeby jawnie naśmiewać się z krasnoluda.
- A może zawrzyjcie rozejm? - wypalił nagle hobbit. Sam nie spodziewał się, że takie słowa wypłyną z jego ust.
- Rozejm? - zapytali równocześnie Thorin i Olimmaniel. Natychmiastowo spojrzeli na siebie, ale od razu odwrócili głowy, unikając kontaktu wzrokowego.
- Sprawa została wyjaśniona, Olimmaniel się nie gniewa, chociaż wina ewidentnie stoi po stronie krasnoludów - wyjaśnił Bilbo, lekko ukrywając się za księżniczką. - Wystarczy wyciągnąć rękę na zgodę.
- Zarządzam postój! - zawołał nagle Thorin. Zmęczone krasnoludy z radością przyjęły tą wiadomość. Dębowa Tarcza odszedł od księżniczki i wielce rozczarowanego Bagginsa.
- Starałeś się - Olimmaniel położyła mu rękę na ramieniu, spoglądając współczująco. Sama postanowiła chwilę odsapnąć. Przysiadła dalej od gromadki, w cieniu, które dawało jedno z drzew i narzuciła kaptur na głowę, pogrążając się w półśnie. Bała się całkowicie usnąć, aby nie przerazić krasnoludów swoimi koszmarami, które próbowały wydostać się na świat, poprzez jej miotanie się i krzyki.
Hobbit nie miał zamiaru porzucać swego pomysłu. Gdy Thorin przechodził między swymi braćmi, Bilbo postanowił mu potowarzyszyć.
- Dlaczego nie chcesz pogodzić się z Olimmaniel? - powiedział prosto z mostu Baggins. - Ona nie jest jej ojcem, a ty swym dziadkiem. Możecie znów stworzyć wielki sojusz.
Dębowa Tarcza chwilę zastanawiał się nad słowami towarzysza, w końcu postanowił mu odpowiedzieć.
- Mój drogi przyjacielu, jesteś za młody by zrozumieć pewne rzeczy - zaczął krasnolud. - Nie chodzi tu jedynie o zerwanie paktu. Ten spór ma głębsze podłoże.
- Jakie?
- Tego niestety nie mogę ci opowiedzieć - powiedział, a na jego twarzy pojawił się wyraz smutku i bólu. - Może kiedyś, ale rana jest zbyt świeża by ją odkrywać.
- Oh, rozumiem - spuścił głowę i poczłapał do Gandalfa.
- Coś nie tak? - zapytał przyjaźnie czarodziej.
- Chciałem im pomóc - pożalił się hobbit, zajmując miejsce obok przyjaciela. - Oboje są strasznie uparci.
- Domyślam się tego - Gandalf pogładził się po brodzie, wypuszczając z ust chmurę dymu.
- Wiesz o co chodzi z tym "głębszym podłożem" - powiedział po chwili zamyślenia hobbit.
- Otóż, tak się składa, że wiem - odpowiedział mu spokojnie czarodziej.
- A masz zamiar mi o tym opowiedzieć? - dopytywał niecierpliwie Baggins.
- Ah, mój drogi Bilbo - Gandalf pokręcił głową. - Strasznie ciekawski jesteś.
CZYTASZ
deals with the dwarves || thorin oakenshield
Hayran KurguCiemność opanowała coraz to więcej zakątków Śródziemia. Łowcy za późno zorientowali się, że w swoich szeregach mają zdrajców, którzy zdążyli zapanować nad zapomnianą krainą. Księżniczka, która jest jedyną opoką dla swojego ludu prowadzona jest na śm...