2. Nocowanie

187 8 2
                                    

Po ciężkim tygodniu w szkole wreszcie nadszedł upragniony piątek, a co za tym idzie dzień nocowania u Makoto. Właście siedziałam w kuchni na blacie i patrzyłam jak brunet odgrzewa dla nas obiad, który zostawiła jego mama.

- Będziesz miała coś przeciwko jak trochę mocniej doprawię? - zapytał mieszając ramen w rondelku.

- Nie, tylko jak możesz, to nie dawaj dużo pieprzu. Wiesz, że nie lubię ostrego jedzenia. - odpowiedziałam przy okazji pisząc wiadomość do mamy, informując ją o moim zostaniu na noc u Hanamiyi. Kiedyś miałaby z tym problem, ale po poznaniu chłopaka stwierdziła, że mimo ciężkiego charakteru jest on odpowiedzialny i teraz nie ma nic przeciwko żebym u niego spędzała noce. Wiedziała, że nie przyjdzie nam nic głupiego do głowy i umiemy używać zabezpieczenia, więc nie martwiła się, że zostanie czterdziestoletnią babcią. - Makoto, prosiłam cię żebyś wiązał włosy jak coś robisz w kuchni. - powiedziałam strzelając mu gumką w twarz. Chłopak złapał ją, kiedy ta zaczęła spadać na ziemię i posłusznie związał swoje czarne kosmyki. - Muszę ci kupić spinki do tej grzywki. - zaśmiałam się wyobrażając go sobie w małej czerwonej spineczce w serduszka. 

- Od razu kup mi podpaski albo tampony. - prychnął. Przewróciłam oczami na jego reakcję. - Spróbuj. - podszedł do mnie z łyżką zupy, którą od razu wsadził mi do ust, kiedy tylko je otworzyłam. - I jak? - zapytał wracając do kuchenki. Zeskoczyłam z blatu i przytuliłam się do jego pleców. - Na czułości ci się zebrało? - zaśmiał się typowo dla niego.

- Żebyś wiedział. - powiedziałam jeszcze mocniej się w niego wtulając. - A co do zupy, to możesz dodać trochę więcej sosu sojowego i jeszcze kilka goździków do smaku. - zielonooki rzeczywiście postąpił zgodnie z moimi instrukcjami.

- Podaj miski. - zamruczałam niezadowolona na myśl o oderwaniu się od chłopaka. - Jeśli chcesz zjeść to musisz mnie puścić. - zaśmiał się, tym razem jednak było to cichsze i przyjemniejsze dla ucha. - Kasumi, musisz mnie puścić.

- Ale ja nie chcę. - udałam szloch, ale od razu po tym się zaśmiałam. - Muuuszę? - siedemnastolatek wymruczał potwierdzenie. Chcąc nie chcąc odsunęłam się od niego i przyniosłam dwie miski. 

*Po obiedzie*

Stałam przy zlewie i zmywałam po nas naczynia, kiedy nagle poczułam na swoich biodrach ręce Makoto, a już po chwili i pocałunki na szyi.

- Teraz tobie zebrało się na czułości. - bardziej stwierdziłam niż zapytałam. W odpowiedzi dostałam tylko delikatne ugryzienie. - Przysięgam, jeśli zrobisz mi malinkę to ci jebnę.

- Dawno nie słyszałem jak przeklinasz. - chuchnął mi w kark na co się wzdrygnęłam. 

- Bo jestem od ciebie starsza i nie mogę ci dawać złego przykładu. - zaśmiałam się. Doskonale wiedziałam jak czułym punktem jest dla niego fakt, że jestem o rok starsza.

- Ugh, zamknij się. Może mam jeszcze mówić do ciebie senpai? A może ciebie pociąga takie coś, hę? - mruknął do mojego ucha przygryzając jego płatek. Odwróciłam się do niego przodem i z powagą na twarzy spojrzałam mu prosto w oczy.

- Nie chcę żebyś mówił do mnie senpai, ale będę ci wypominać twój wiek za każdym razem, kiedy tylko wypomnisz mi to, że przeklinam, co zdarza się naprawdę rzadko. - westchnęłam. Zdawał sobie sprawę, że nienawidzę kiedy ktoś przy mnie "rzuca mięchem", a tym bardziej wypominanie mi, kiedy coś mi się wymsknie.

- Dobra, przepraszam. - nachylił się i musnął moje usta. - Już nie będę. - podniósł jeden kącik ust i ponownie złożył delikatny pocałunek na mojej szyi. 

- Straszny z ciebie rzep dzisiaj. 

- Chyba mam prawo do odrobiny czułości. - coś za bardzo się dzisiaj do mnie lepi, to pewne.

*Wieczorem*

Oboje byliśmy już w łóżku i oglądaliśmy film leżąc na łyżeczkę, gdzie on był tą większą, a laptop leżał przede mną. Chłopak co jakiś czas muskał ustami moją szyję i ramię, przez co momentami nie mogłam się skupić na oglądaniu. Z westchnieniem zatrzymałam kryminał i odwróciłam się przodem do bruneta. 

- Makoto, powiedz mi co się dzieje. Nigdy nie lepisz się aż tak bardzo. - wiedziałam, że przez chwilę się zastanawiał nad tym co powiedzieć i czy w ogóle coś mówić.

- Denerwuje mnie to jak Yamazaki i Hara się na ciebie gapią podczas treningów. - przyznał szczerze na co uśmiechnęłam się rozczulona.

- Jesteś uroczy, kiedy jesteś zazdrosny. Wiesz przecież, że jestem tylko twoja i tak szybko się mnie nie pozbędziesz. - położyłam dłoń na jego klatce piersiowej i pocałowałam w żuchwę.

- Kocham cię. - pocałował mnie namiętnie. - Dobra, bo zaraz mnie najdzie i twoja matka mnie zabije. - odsunął mnie delikatnie od siebie.

- Makoto! - krzyknęłam i uderzyłam go w pierś. - Świnia. - zaśmiałam się.

- Nie odpowiesz mi? - podniósł jedną brew do góry.

- Też cię kocham. - uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił. Uwielbiałam jego szczery uśmiech, nie ten chamski, który pokazywał często na boisku. Chłopak odłożył laptopa pod łóżko i przyciągnął mnie do siebie ramieniem. - Dobranoc. - wtuliłam się jeszcze mocniej w bok bruneta i zarzuciłam nogę na jego biodra. W odpowiedzi dostałam buziaka w czoło, a już po chwili oboje spokojnie spaliśmy wtuleni w siebie.

Hanamiya Makoto ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz