8. Ciąża?!

142 5 0
                                    

Razem z brunetem siedzieliśmy naprzeciwko siebie na jego łóżku.

- Więc? - zapytał zakładając ręce na klatce piersiowej. Westchnęłam i zaczęłam myśleć, w jaki sposób mam mu to przekazać. Co prawda w domu już to sobie ułożyłam, ale jak to bywa w stresujących chwilach, wszystko mi po prostu uciekło z głowy. Najlepiej prosto z mostu, nie ma co owijać w bawełnę, bo tylko oboje najemy się więcej nerwów. 

- Umm...mam pewne przypuszczenia co do powodu mojego ostatniego złego stanu. - opuściłam głowę pi patrząc na swoje dłonie zaczęłam się nerwowo bawić palcami. Czując na sobie palące spojrzenie Makoto kontynuowałam. - Możliwe, że jestem w ciąży. - przyznałam zagryzając dolną wargę . Poczułam jak ten nagle się zrywa i zaczyna chodzić w kółko po pokoju.

- Nie robisz sobie żartów, nie? - przetarł twarz dłonią, a kiedy pokręciłam głową on sam też to zrobił nie dowierzając. - To są tylko przypuszczenia, tak? Na razie nie ma się co martwić, bo różnie dobrze to może być coś zupełnie innego.

- Za tydzień jestem umówiona do ginekologa...pójdziesz ze mną? - zapytałam niepewnie, podnosząc wreszcie głowę i zauważając zielonookiego przy oknie.

- Pójdę. Tak jak mówiłem, na razie to nie jest nic pewnego, więc lepiej też się nie oswajać z myślą o dziecku, żebyś potem nie cierpiała, że go jednak nie ma. Najlepiej po prostu być przygotowanym na każdą ewentualność. Na razie też nie mówimy nic rodzicom, powiemy im jak będziemy mieli stuprocentową pewność. - przyklęknął przy mnie łapiąc za dłonie, które strasznie mi się trzęsły. 

- Co jeśli jednak okaże się, że rzeczywiście będziemy mieli dziecko? - popatrzyłam mu prosto w oczy. Cały czas bałam się, że stwierdzi, iż nie nadaje się na ojca i po prostu mnie zostawi.

- Cóż, nie ukrywajmy, że będzie ono wpadką, ale mimo wszystko będzie to nasze wspólne dziecko i się nim zajmiemy. Dobrze wiesz jaka jest moja mama, z jej strony na pewno będziemy mogli liczyć na pomoc, gorzej z twoimi rodzicami, ale damy sobie radę. Choćbym miał do szesnastej siedzieć w szkole, a potem od razu iść do pracy i być w niej do dwudziestej trzeciej, to sobie poradzimy, więc się nie przejmuj. - przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy.

- Cieszę się, że mogę na ciebie liczyć. - przyznałam szczerze i wtuliłam się w niego jeszcze mocniej. - Haha wyobrażasz sobie miniaturkę siebie biegającą po domu? - zaczęłam się śmiać, oczyma wyobraźni widząc małą kopię Makoto.

- Oby z wyglądu poszło w ciebie.

- A charakter, panie "Bad Boy"? - podniosłam jedną brew przypatrując mu się. 

- Charakter mam zajebisty, więc jakby było inaczej to byś ze mną nie chodziła. No chyba, że masz zrytą głowę i jesteś ze mną dla mojej buźki. - zaśmiał się.

- Fajnie, że chcesz mi poprawić humor, ale lepiej się już po prostu zamknij. - zawtórowałam mu. Teraz pozostało jedynie w ostateczności powiedzieć moim rodzicom i potem będzie już tylko łatwiej...no i jeszcze większe mdłości...plus potem męczenie się z bólem pleców przez wielki brzuch, a na końcu poród. Wizja ciąży coraz bardziej mnie przeraża. 

Hanamiya Makoto ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz