*Pov Hanamiya*
Już od dłuższego czasu zastanawiałem się nad tym, żeby oświadczyć się Kasumi, ale za każdym razem coś się działo i żaden z moich planów nie dochodził do skutku. Ale wypadałoby to wreszcie zrobić, w końcu mamy już siedmioletnie dziecko i tak naprawdę żadne z nas nie jest w stanie ocenić, na czym tak właściwie stoimy.
- Dokąd jedziemy? - zapytała patrząc się na mnie uparcie. Pytała o to już od dziesięciu minut, co zaczynało mnie już irytować.
- Ile razy mam ci powtarzać, że to niespodzianka? - westchnąłem i zatrzymałem się na światłach. - Nie patrz tak na mnie do cholery, przecież nie wywiozę cię do lasy, żeby zgwałcić. - warknąłem widząc jej wzrok.
- Niech ci będzie. - mruknęła patrząc na widok za szybą. - Zachciało ci się powrotu do szkoły? - prychnęła widząc, że zatrzymujemy się przed naszym starym liceum.
- Chodź, a nie marudzisz. - złapałem ją za rękę splatając nasze palce ze sobą i pociągnąłem za sobą w stronę budynku. Mijając kilka korytarzy dotarliśmy do sali chemicznej, do której od razu weszliśmy.
- To legalne, że tu jesteśmy?
- Wszystko jest załatwione, przestań dramatyzować.
- Tak właściwie, to co my tu robimy? - stanąłem naprzeciwko niej i wziąłem głęboki wdech, może wstyd przyznać, ale denerwowałem się.
- Posłuchaj, znamy się już ponad dziesięć lat, a od siedmiu łączy nas Aina, jednak nie możemy siebie w pełni nazwać rodziną. Wiem, że nie zawsze układało się po naszej myśli i tak naprawdę gdyby nie ta ciąża, to wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej, nawet moglibyśmy nie być razem. Jesteśmy już w takim wieku, że wypadałoby się ustatkować. Zwłaszcza, że mamy dodatkową motywację w postaci naszej córki. - widziałem jak jej oczy robią się coraz większe, a jej wargi lekko się rozchylają.
- Makoto? - sapnęła, kiedy uklęknąłem przed nią. Z kieszeni wyjąłem małe pudełeczko z pierścionkiem w środku.
- Wiem, że to nie jest szczyt romantyzmu, ale to właśnie tutaj po raz pierwszy ze sobą rozmawialiśmy bez żadnych złośliwości. Pytanie brzmi, czy jesteś gotowa spędzić resztę życia u boku osoby takiej jak ja? - otworzyłem pudełeczko ukazując srebrny pierścionek z małym niebieskim kryształem.
- O mój...tak. Oczywiście, że tak! - opadła na kolana i od razu się do mnie przytuliła, co odwzajemniłem. - Kocham cię. - słyszałem, jak jej głos się łamie, dlatego odsunąłem ją delikatnie od siebie i wytarłem małe łezki, które zaczęły jej się gromadzić w kącikach oczu.
- Jesteś aż tak bardzo przerażona tą wizją, że płaczesz? - zaśmiałem się szczerze. - Dziękuję. - szepnąłem łącząc nasze wargi w pocałunku. Nadal nie rozumiem co ona we mnie kiedyś zauważyła i dlaczego teraz się zgodziła. Tak naprawdę zasługuje na kogoś o wiele lepszego, ale...nie byłbym w stanie jej teraz wypuścić, za bardzo się do niej przywiązałem.
CZYTASZ
Hanamiya Makoto Scenariusze
FanfictionZapraszam do pierwszego rozdziały, gdzie wszystko jest wyjaśnione. *OSTRZEŻENIE* Książka zawiera: - przemoc, - krzywdę bohaterów, - przekleństwa. Postacie nie należą do mnie, prawa do nich należą do autora mangi "Kuroko no Basket" - Tadatoshiego Fu...